Mial bardzo duzo szczescia, weekendu pewnie by nie przezyl,umarlby z wycienczenia

Podobno plakal tak rozdzierajaco, ze az wlosy stawaly deba.
Jak mama go wziela to caly czas byl w nia wtulony, chociaz nigdy nie mial do czynienia z ludzmi.
Teraz przy kazdym glaskaniu mruczy, nadstawia sie wrecz i dopomina sie o uwage glosnym miaukiem.
Nadal czuje sie troche niepewnie, czasami wycofuje sie na widok czlowieka, bo boi sie gwaltownych ruchow i wszelkich nieznanych dzwiekow, ale tez coraz czesciej wychodzi z lazienki i chodzi po przedpokoju.
Lazienke sam wybral na swoje schronienie, siedzi na reczniczku przy rurach grzewczych.
Wyczesalysmy go dzisiaj troche z tych pchel i siersc ma juz ladniejsza niz wczoraj.
Tak wiec mial szczescie w nieszczesciu, bo gdyby nie wpadl do kanalu to najpewniej nikt by sie o nim nie dowiedzial i zdziczalby na dworze, a zimy moglby nie przezyc.
Saya obrazila sie na lazienkowa kuwete, wiec musialysmy jej postawic taka prowizoryczna w innym miejscu.
Na Yoshiego nadal sie troche jezy, ale mam nadzieje, ze w miare szybko sie do niego przyzwyczai, bo on bardzo do niej garnie.
Mozliwe, ze jest gdzies jego rodzenstwo i dlatego nie zwraca uwagi na ataki z jej strony, bo jest przyzwyczajony...
Saya i Yoshi obok siebie wygladaja cudownie - jak tygrysek i czarny jaguar
