Saya i Yoshi. Aaa diably dwa...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 01, 2010 19:29 Re: Saya-mala,sliczna, malpa egzotyczna;)

Ona jest codziennie wyprzytulana i wycalowana, ze hej ;)

A smutno mi sie dzisiaj zrobilo, bo mamy kolega z pracy znalazl dwa kociatka niezywe...Musialy sie przed deszczem chowac, bo wpelzly przez taka mala dziure do nieuzywanego magazynu, kotka nie mogla sie do nich dostac... i umarly z wycienczenia :(

To jest straszne, patrze tak na moja Saye i mysle, ile takich maluszkow biednych nie ma gdzie sie podziac i dziczeje,choruje, umiera :(

Agor-ia

 
Posty: 4619
Od: Czw lip 29, 2010 13:40
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie paź 03, 2010 11:52 Re: Saya-mala,sliczna, malpa egzotyczna;)

Malpa zapolowala dzisiaj rano na mame... Wlazla na wezglowie lozka i na nia skoczyla :ryk:
Mowie mamie, ze by sie jej przydal drugi kociak do towarzystwa i dzikich zabaw...
Tylko co by bylo, gdyby na mame tak dwa koty skoczyly? :ryk: futro by latalo :lol:

Agor-ia

 
Posty: 4619
Od: Czw lip 29, 2010 13:40
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie paź 03, 2010 15:17 Re: Saya-mala,sliczna, malpa egzotyczna;)

a tam, sobie po glowach by skakały a nie Wam, znam to z autopsji, moja kota jak byla sama to tez cuda odstawiala z rana coby nas obudzić :mrgreen: a jak 2 to ze soba sie bawia :-)
Obrazek

Marea

 
Posty: 4721
Od: Pon lut 23, 2009 22:05
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Nie paź 03, 2010 16:26 Re: Saya-mala,sliczna, malpa egzotyczna;)

Mi to nie trzeba by dwa razy powtarzac, ale matka rodzicielka nie chce ulec nawet najpiekniejszym miziaczkom.
Nie chce jej napastowac zbyt mocno, ale jak teraz patrze na te kociaki z Redy :( zawsze marzylam o rudym kocurku bu...

EDIT: Napastuje delikatnie, az czesto... Jeny, trzymajcie kciuki :kotek:

Agor-ia

 
Posty: 4619
Od: Czw lip 29, 2010 13:40
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt paź 08, 2010 13:20 Re: Saya... i Yoshi...wygrzebany z kanalu....

Mama wygrzebala malego kota z kanalu w swoim zakladzie pracy...
Jeszcze go nie widzialam, ale nadalam mu imie. Yoshi - szczesliwy/a.
Najprawdopodobniej to kocur, ale ciezko powiedziec.
Jest mniejszy od mojej Sayi, ale nie ma niebieskich oczu juz.

Agor-ia

 
Posty: 4619
Od: Czw lip 29, 2010 13:40
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt paź 08, 2010 15:14 Re: Saya... i Yoshi...wygrzebany z kanalu....

No to mama chyba skapitulowała szybciej niż się spodziewałaś :)
Obrazek

wania71

 
Posty: 4234
Od: Pt maja 19, 2006 17:17

Post » Pt paź 08, 2010 15:25 Re: Saya... i Yoshi...wygrzebany z kanalu....

No coz, sama go znalazla ;)
Juz bylismy u weta, odrobaczony i odpchlony.
Ma jakies 6 tygodni, nie wazy nawet pol kilo.
Glosik ma ochrypniety od placzu... Podobno byl w kanale od poniedzialku, ale dopiero dzisiaj dobra pani poinformowala moja mame.
Saya zazdrosna, Yoshi lezy i odreagowywuje ten caly stres i lezy grzecznie.

Agor-ia

 
Posty: 4619
Od: Czw lip 29, 2010 13:40
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt paź 08, 2010 19:41 Re: Saya... i Yoshi...wygrzebany z kanalu....

Mysle, ze Yoshi szybko dojdzie do siebie. Sporo pije, jedzenia dostaje male porcje, zeby zoladek sie przyzwyczail. Ale je bardzo chetnie i mruczy w trakcie :) posadzilysmy go w kuwetce i byla juz pierwsza kupka :D
W nosie mial jakies paskudne rzeczy, pelno piachu i kto wie czego jeszcze, jak pani weterynarz czyscila mu uszy to tez pelno brudu w nich bylo.
Wiekszosc czasu lezy na poslaniu i obserwuje. Widzial bawiaca sie Saye i wygladal, jakby chcial sie przylaczyc, ale jeszcze niewielkie opory ma. Saya tez go z otwartymi ramionami nie przyjmuje, musi sie przyzwyczaic, ze nie jest jedynym kociastym w domu.
Ale poki co to moze nawet lepiej ze sie nie kontaktuja bardzo ze soba, bo z Yoshiego przez kilka dni beda zlazic pchly ;)
Na razie tylko takie zdjecie mu zrobilam, jest nakryty, wiec nie widac jakie ma marne cialko, pozniej mu pstrykne zdjecie, na ktorym bedzie widac go calego.

Obrazek

Agor-ia

 
Posty: 4619
Od: Czw lip 29, 2010 13:40
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob paź 09, 2010 8:46 Re: Saya... i Yoshi...wygrzebany z kanalu....

Agor-ia pisze:Mysle, ze Yoshi szybko dojdzie do siebie. Sporo pije, jedzenia dostaje male porcje, zeby zoladek sie przyzwyczail. Ale je bardzo chetnie i mruczy w trakcie :) posadzilysmy go w kuwetce i byla juz pierwsza kupka :D
W nosie mial jakies paskudne rzeczy, pelno piachu i kto wie czego jeszcze, jak pani weterynarz czyscila mu uszy to tez pelno brudu w nich bylo.
Wiekszosc czasu lezy na poslaniu i obserwuje. Widzial bawiaca sie Saye i wygladal, jakby chcial sie przylaczyc, ale jeszcze niewielkie opory ma. Saya tez go z otwartymi ramionami nie przyjmuje, musi sie przyzwyczaic, ze nie jest jedynym kociastym w domu.
Ale poki co to moze nawet lepiej ze sie nie kontaktuja bardzo ze soba, bo z Yoshiego przez kilka dni beda zlazic pchly ;)
Na razie tylko takie zdjecie mu zrobilam, jest nakryty, wiec nie widac jakie ma marne cialko, pozniej mu pstrykne zdjecie, na ktorym bedzie widac go calego.

Obrazek

No to koteczek miał dużo szczęścia :D
Piękne ma oczy :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Tu jesteśmy http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=152188
Człowiek szczęśliwy to nie ten, który wszystko ma, ale ten, który cieszy się wszystkim, co ma.
Gabi 14.07.2016 (*), Duffy 06.04.2009 - 02.11.2020 (*)

bozena640

 
Posty: 28669
Od: Nie sty 11, 2009 17:23

Post » Sob paź 09, 2010 9:04 Re: Saya... i Yoshi...wygrzebany z kanalu....

Czarnuszek i trikolorka - fajny duecik :ok:
Obrazek

Marea

 
Posty: 4721
Od: Pon lut 23, 2009 22:05
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Sob paź 09, 2010 9:24 Re: Saya... i Yoshi...wygrzebany z kanalu....

Mial bardzo duzo szczescia, weekendu pewnie by nie przezyl,umarlby z wycienczenia :(
Podobno plakal tak rozdzierajaco, ze az wlosy stawaly deba.
Jak mama go wziela to caly czas byl w nia wtulony, chociaz nigdy nie mial do czynienia z ludzmi.
Teraz przy kazdym glaskaniu mruczy, nadstawia sie wrecz i dopomina sie o uwage glosnym miaukiem.
Nadal czuje sie troche niepewnie, czasami wycofuje sie na widok czlowieka, bo boi sie gwaltownych ruchow i wszelkich nieznanych dzwiekow, ale tez coraz czesciej wychodzi z lazienki i chodzi po przedpokoju.
Lazienke sam wybral na swoje schronienie, siedzi na reczniczku przy rurach grzewczych.
Wyczesalysmy go dzisiaj troche z tych pchel i siersc ma juz ladniejsza niz wczoraj.
Tak wiec mial szczescie w nieszczesciu, bo gdyby nie wpadl do kanalu to najpewniej nikt by sie o nim nie dowiedzial i zdziczalby na dworze, a zimy moglby nie przezyc.

Saya obrazila sie na lazienkowa kuwete, wiec musialysmy jej postawic taka prowizoryczna w innym miejscu.
Na Yoshiego nadal sie troche jezy, ale mam nadzieje, ze w miare szybko sie do niego przyzwyczai, bo on bardzo do niej garnie.
Mozliwe, ze jest gdzies jego rodzenstwo i dlatego nie zwraca uwagi na ataki z jej strony, bo jest przyzwyczajony...

Saya i Yoshi obok siebie wygladaja cudownie - jak tygrysek i czarny jaguar :D

Agor-ia

 
Posty: 4619
Od: Czw lip 29, 2010 13:40
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob paź 09, 2010 22:37 Re: Saya i Yoshi- zazdrosna tygrysica i kochany czarny jaguarek

Maluszki szybko się dogadują, ale profilaktycznie potrzymam :ok: za dogadanie się kociaczków :D
Tu jesteśmy http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=152188
Człowiek szczęśliwy to nie ten, który wszystko ma, ale ten, który cieszy się wszystkim, co ma.
Gabi 14.07.2016 (*), Duffy 06.04.2009 - 02.11.2020 (*)

bozena640

 
Posty: 28669
Od: Nie sty 11, 2009 17:23

Post » Sob paź 09, 2010 23:11 Re: Saya i Yoshi- zazdrosna tygrysica i kochany czarny jaguarek

Kciuki moga sie przydac ;) Kociaki wprawdzie dzieli jedynie pol miesiaca i powinny szybko razem brykac, ale Saya jest strasznie rozpieszczona coreczka ;) Ciezko jej pogodzic sie z obecnoscia "intruza". Chyba dobrze wyszlo, ze drugi kociak sie pojawil tak szybko, bo jak teraz pokazuje jaka to jest zazdrosna wrednotka, to co dopiero byloby potem...

Czy przy Sayi mamy glaskac Yoshiego, pokazac jej, ze on tez jest nasz i nalezy do rodziny, czy lepiej, zeby byly tylko kontakty kot-kot, bez zadnych pieszczot i w ogole ingerencji naszej? Staramy sie pokazywac Sayi, ze jest tak samo wazna jak wczesniej, pieszczot i wygod jej nie ubylo ani troche, ale jak postepowac z malcem przy niej, zeby z kolei on nie czul sie tym mniej kochanym?

Agor-ia

 
Posty: 4619
Od: Czw lip 29, 2010 13:40
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie paź 10, 2010 10:27 Re: Saya... i Yoshi...wygrzebany z kanalu....

Agor-ia pisze:Obrazek

:1luvu: :1luvu: :1luvu:
Witamy się w wąteczku śliczej Sayki i Yoshiego :1luvu:
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Nie paź 10, 2010 10:57 Re: Saya i Yoshi- zazdrosna tygrysica i kochany czarny jaguarek

A witamy, witamy :D Zapraszamy do czestych odwiedzin ;)

Mysle, ze z Yoshiego wyrosnie taki spokojny miziak. Jest bardzo delikatny i potrzebuje duzo uwagi, dlatego nie przebywa w izolacji, mimo sypiacych sie gnid... po prostu lazimy za nim i zamiatamy/odkurzamy/wytrzepujemy... Sam z siebie wskakuje na kanape i kladzie sie obok czlowieka, mruczando ma baardzo glosne :)
Roznica pomiedzy nim a Saya jest diametralna pod kwestia kocich zachowan. Yoshi jest zabiedzony, ale widac, ze dluzej przebywal w kocim towarzystwie, potrafi sie lasic i po kazdym jedzeniu myyyje sie taaaak dluuugo i w kaazdej pozycji :D Saya nie umie sie lasic, a po jedzeniu przemyje lapeczki, lapeczkami oczka, cos tam jeszcze liznie i rusza do zabawy :D
Teraz znowu przycupnal na kanapie, taki spokojny jest, maly biedaczek.

I rozumiem zazdrosc mojej mamy, kiedy Saya byla we mnie wpatrzona jak w obrazek, jak byla mniejsza. Yoshi patrzyl sie w ten sposob na mame (no coz, to ona w pracy trzymala go na rekach przez kilka godzin, zeby byl spokojny, po tym, jak go wyciagnieto z kanalu..) a ja juz myslalam o tym, jak go przekabacic na swoja strone :ryk:

Agor-ia

 
Posty: 4619
Od: Czw lip 29, 2010 13:40
Lokalizacja: Gdynia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 987 gości