Miau.PL • Zobacz wątek

ka_towiczanka pisze: I ja i domek mieliśmy szczęście że na siebie trafiliśmy.

kiciuniu, nawet nie wiesz, jak bardzo sie ciesze, ze tak wielkie szczescie sie do ciebie usmiechnelo

ka_towiczanka-super opowiesc widziana oczami kici :1luvu:

cały czas tu zaglądam

ka_towiczanka pisze:W sprawie ewentualnych domków oczywiście będziemy trzymać rękę na pulsie!! W naszym domku koty były wcześniej niż dzieci i wszyscy mają równe prawa i priorytety: ludzie i zwierzaki. Wśród znajomych nie dla każdego jest to tak samo oczywiste.
A Loona to wspaniały zwierzak, idealnie pasujący do naszej rodziny. Tak mogłaby wyglądać relacja :
Nie jestem typowym kotkiem nakolankowym, nie narzucam swojego towarzystwa, w fazach odpoczynku znalazłam już swoje ulubione miejsca do spania na "kociej sofie" pod kaloryferem, ale kiedy chcę się bawić, od razu aktywnie szukam kontaktu z Dużymi ( i Małymi:)). Pięknie aportuję myszki i godzinami chcę żeby je rzucać. Pół nocy grzecznie przesypiam z Dużymi w łóżku, a drugie pół poluję na ich nogi i gryzę je przez kołdrę, a robię to w tak wdzięczny sposób, że nie sposób się na mnie gniewać.
Nie sprawiam żadnych kłopotów, szybko nauczyłam się że tu stoły nie są dla kotów, ale jest wiele innych interesujących miejsc z których nikt nie zgania Jedzenie bezproblemowo - w pierwszych dniach testowali która karma i które puszki mi najlepiej smakują, a Cotton nie jest wybredny. Kuwetka - 100%. Pazury? - no przecież drapak ogólnodostępny. Dzieci - oczywiście! Do póki grzecznie głaszczą i rzucają myszki, jestem na środku i bawię się. Zaczynają się piski i gonienie - umykam w zakątki gdzie mnie nie dosięgną. Agresja? Jaka agresja??? Bawię się pięknie i bardzo delikatnie, nie gryzę, nie drapię, no raz strzeliłam Cottona w papę, gdy się na mnie zamachnął i to chyba tyle. Zresztą od tamtej pory przestał na mnie fukać Rosnę i pięknieję i jest mi dobrze. I ja i domek mieliśmy szczęście że na siebie trafiliśmy.

ale fajna ludzio-kocia story...

Co u Was ????

» Sob sty 23, 2010 20:26 Re:

ka_towiczanka pisze:Taki los, ale najważniejsze że sytuacja opanowana, pacjenci żyć będą, na dzieci moje też zostanie jeszcze trochę grosza i poziom MOICH hormonów stresu tez powoli wraca do normy

O ja Cię

.
Najważniejsze, że już lepiej. Trzymam kciuki, i mam nadzieję, że teraz będą już tylko same dobre wieści :ok:

.

Ufff dobrze że sytuacja opanowana

Teraz pełno jakiegoś świństwa, ostatnio 2 z moich kocic się rozkichały i tez jedna miała sr***ke mimo że nie wychodzą :roll:

» Sob sty 23, 2010 20:54 Re:

Loona musiala to wszystko zalapac w schronie, tylko nie pamietam, zeby ktos potem z DT wspominal, ze ma jakies objawy... Ale milosc duzych i dobra, fachowa opieka weta pomoga wyjsc kici z kazdego paskudztwa, prawda, kotuniu?

» Sob sty 23, 2010 21:14 Re:

hm.. przecież szczepione były??? no to po co te szczepionki są?? tak mi przykro... biedule :roll:

i Ty biedna

ale cieszę się, że już do przodu....

trzymam mocno... :ok:

wiesz, ka_towiczanka, im koty będą bardziej się starzeć, tym więcej przypadłości.. i wizyt u wetów...jak u ludzi... wiem coś o tym...
warto też trzymać się szczepień jednak, zabezpieczają?... zawsze jakieś dziadostwo możesz np. na butach przymieść... też wiem coś o tym...
trzymam mocno za futra :ok: