Dzisiaj nie wiem jak żyję .

Dostałam 3 mieś. kotkę , którą ludzie 2 godziny wcześniej adoptowali z naszego schroniska. Kiedy poszli do swojego weta okazało się ,że malutka - nazwałam ją MILKA - ma otwarte złamanie tylnej nóżki . Była w tym stanie od co najmniej kilku tygodni . Po otwarciu rany wylało się mnóstwo ropnej wydzieliny. Na pytanie co kotka ma na końcu łapki / konkretnie na paluszkach/ powiedzieli ,że musiała wdepnąć w kupę i wystarczy to wymyć. Kiedy odmoczyłam to wodą utlenioną , w strupie , który odpadł zostały paluszki. Złamanie natomiast jest na kości udowej od wewnątrz.
Kiedy pracownik schroniska kazał odwieźć kotkę , zabrałam ją do siebie , bo zostałaby uśpiona , a nie operowana. Milka ma już wykonany rtg w narkozie , otrzymała antybiotyk i steryd. Termin zabiegu będzie jutro ustalony.
Kotka jest tak spokojna i cudowna ,że nie wiem jak ona to wszystko znosi.