Szczęśliwa ósemka i goście. Szczuruś PNN, smutny koniec roku

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto kwi 22, 2008 9:54

Jana pisze:Tak oto podtrzymuję się na duchu.

Musi być dobrze, ja wiem, że łatwo mi mówić, ale ... staraj się myśleć tylko pozytywnie ... :roll:
Kciuki mocne.
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. [M. Bułhakow]

Myszeńk@

 
Posty: 6257
Od: Pon lis 13, 2006 10:19
Lokalizacja: Łódź - okolice Parku Staszica :-)

Post » Wto kwi 22, 2008 10:07

Jana pisze:
galla pisze:A co w ogóle pani doktor wczoraj mówiła?

Opowiadała o swoim osobistym kocie, który miał FIPa i zdrowiał, i ona już była pewna, że to jednak nie FIP, ale kot umarł.

No tak, nie ma to jak podtrzymać właściciela na duchu :?
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 22, 2008 10:17

galla pisze:
Jana pisze:
galla pisze:A co w ogóle pani doktor wczoraj mówiła?

Opowiadała o swoim osobistym kocie, który miał FIPa i zdrowiał, i ona już była pewna, że to jednak nie FIP, ale kot umarł.

No tak, nie ma to jak podtrzymać właściciela na duchu :?


moze jej chodziło o to ze bywa roznie - raz kot zdrowieje i niestety umiera a czasami opornie to idzie ale w dobrą stronę
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Wto kwi 22, 2008 10:18

galla pisze:
Jana pisze:
galla pisze:A co w ogóle pani doktor wczoraj mówiła?

Opowiadała o swoim osobistym kocie, który miał FIPa i zdrowiał, i ona już była pewna, że to jednak nie FIP, ale kot umarł.

No tak, nie ma to jak podtrzymać właściciela na duchu :?


Kochana, ale przecież ja to wszystko wiem... Wolę szczerość niż złudzenia.

W tej chwili nie wiemy co to za choroba i nie możemy wykluczyć tego najgorszego. Zdaję sobie z tego sprawę. Przecież to ja pierwsza skojarzyłam pewne objawy i to ja pojechałam na sygnale po raz drugi w czwartek do lecznicy - wtedy wetka powiedziała, że to nie to. Ale następnego dnia już był płyn.

galla - Ty wiesz najlepiej jak to jest, być na takiej karuzeli...

Wszyscy chcemy, żeby Żwirek wyzdrowiał. Wczoraj nawet dr Ada zadzwoniła pytać o Żwirka.

Może trochę histeryzuję, ale tak strasznie się boję :oops:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto kwi 22, 2008 10:22

Trzymam kciuki.
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Wto kwi 22, 2008 10:26

Trzymam kciuki :ok: Nic więcej nie mogę zrobić...

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29534
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 22, 2008 11:26

Nieustające kciuki dla Żwirka :ok: :ok: :ok:
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Wto kwi 22, 2008 13:00

Jana pisze:
galla pisze:
Jana pisze:
galla pisze:A co w ogóle pani doktor wczoraj mówiła?

Opowiadała o swoim osobistym kocie, który miał FIPa i zdrowiał, i ona już była pewna, że to jednak nie FIP, ale kot umarł.

No tak, nie ma to jak podtrzymać właściciela na duchu :?


Kochana, ale przecież ja to wszystko wiem... Wolę szczerość niż złudzenia.

Ja wiem, że szczerość lepsza.
Ale nie ma też co walić właściciela po łbie i 'zabawiać" takimi opowieściami.
Można powiedzieć, że różnie bywa, że wszystko jest możliwe, można nawet naukowo te rzeczy wyjaśniać.
Ale opowiadanie o kotach, które odeszły, chociaż wszystko szło ku dobremu jest moim zdaniem po prostu nie fair.
Zwłaszcza, że Ty przecież jesteś świadoma możliwości.
To po co Ci jeszcze dokładać?
Ty i tak jesteś już w kiepskim stanie :(
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 22, 2008 13:05

Kciuki trzymam...
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Wto kwi 22, 2008 13:06

Jana pisze:
Kochana, ale przecież ja to wszystko wiem... Wolę szczerość niż złudzenia.


tak się zastanawiam, btw czy lepiej się czułam z diagnozą FIP u Marcińskiego czy jednak dzień wcześniej :(

Jana, szczerość to wolimy chyba zakładając że jest nadzieja
i że ktoś to potwierdzi

ale się nam zrobił przez Żwirka wątek refleksyjny
:ok: będzie dobrze
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Wto kwi 22, 2008 13:15

mocne kciuki trzymamy...

Patsy

Avatar użytkownika
 
Posty: 2526
Od: Wto sty 15, 2008 22:12
Lokalizacja: Wawa MoKotów

Post » Wto kwi 22, 2008 13:20

Cały czas o Was myślę i trzymam kciuki :ok:.

Beata B.

 
Posty: 647
Od: Pon sty 01, 2007 17:23
Lokalizacja: Warszawa-Żoliborz

Post » Wto kwi 22, 2008 13:20

Ja myślę, że szczerość zawsze jest dobra, zwłaszcza w takich medycznych sprawach.
Ale czym innym jest konkretne przedstawienie różnych możliwości i "trybów postępowania" przy każdej z nich, a czym innym opowiadanie o własnym kocie, który odszedł na FIP, gdy właśnie mój pacjent tego się boi.

To trochę tak, jakby lekarz wymacał nam guzek na piersi, skierował nas na badania, które nie były jednoznaczne w kwestii typu guza, tym samym zostawiając możliwość, że to coś zupełnie niezłośliwego, ale jednocześnie opowiadałby nam o tym, jak to jego matka/żona/kochanka/córka umarły w 2 miesiące na raka piersi, chociaż nie było pewności, że to rzeczywiście to.

Jana - dzięki za zmianę tematu, tamten przerażał. Mnie wbiło w fotel, jak go zobaczyłam :wink:
A i Ciebie taki temat własnego wątku dołuje.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 22, 2008 13:22

Moje kochane wetki walczą o Żwirka jak lwice. I starają się mnie podtrzymać na duchu nawet wtedy, kiedy same skłaniają się ku tym gorszym prognozom.

Tak to już jest, niepewność i huśtawka nastrojów.

Dobrze, że Żwirek nie wie.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto kwi 22, 2008 20:42

Dzisiejsza wizyta w lecznicy była bardzo optymistyczna :D :D :D

Wyniki badania moczu wyszły pięknie :D :D :D Obfita flora bakteryjna i białko w moczu to pikuś - nie znaleziono kryształów ani krwi, a odczyn jest lekko kwaśny :D

Żwiruś w dobrym humorze, upuściliśmy krwi (wyniki powinnam poznać jeszcze dziś), podaliśmy antybiotyk i zdjęliśmy wenflon, bo łapka zaczynała puchnąć. Poza tym kroplówka podskórna.

Podczas zdejmowania wenflonu Żwirek pożarł prawie cały słoiczek gerberka :dance2: Poprzedni słoiczek jadł trzy dni...

I najważniejsze - na moje oko brzuch Żwirkowi znormalniał, a na macanie wetki - nie ma płynu :D :D :D

Po powrocie z lecznicy Żwirek łaskawie zjadł trochę puszki i spał obrażony pod łóżkiem. Ale niedawno wylazł, przyszedł do mnie na mizianie, a teraz siedzi nad monitorem i myje się :D

edit
Żwirek właśnie nalał do kuwety z siłą wodospadu :D
A jak już przy kuwetowych sprawach jestesmy - TŻ o drugiej w nocy pakował Żwirkową kupę do pojemniczka, bo wczoraj wetka wyraziła zainteresowanie. Dziś orzeczono, ze "kupa palce lizać" :twisted: :lol:
Ostatnio edytowano Wto kwi 22, 2008 20:50 przez Jana, łącznie edytowano 1 raz

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, puszatek i 40 gości