Toff i Tiv i MYSZ!!!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sty 20, 2006 9:57

Tika pisze:
bechet pisze:A teraz scenka rodzajowa - koty leżą obok siebie na kocyku. Kaszmir zaczął się myć i z rozpędu chciał umyć też Lolkę i jak zwykle dostał po gębie :(
To już któreś z kolei podejście biedaka, a ona nie i nie.

Facet nie jest wylewny - źle. Robi się czuły - jeszcze gorzej.
Ach te baby :wink:


:lol: :lol: :lol:
No twarda ta Twoja Lolka :evil: - Kaszmirku nie poddawaj się! Ona się w końcu złamie :twisted:!

Cinsio witaj :) - my tu w chwilach zwątpienia podnosimy się nawzajem na duchu, że kiedyś będzie lepiej :roll:


Ja mam czasem takie przemyślenia, że my może zadużo od nich wymagamy - żeby odrazu się wylizywaly czy mimzialy :) A przeż koty sobie jakiejś strasznej krzywdy nie robią. U mnie dziewczyny mniej więcej ustalily gdzie czyj teren. Często wystarczy że któraś ryknie i druga sobie idzie bez żadnych awantur. Szkoda mi tylko Gigona, bo ona też będzie już teraz ganiala inne koty :( Zaniesiona na obcy teren do trzech kotów ustawila ich w kilka minut. A największy tamtejszy zabijaka Lajon, przez caly wieczór chodzil po ludziach i plumczal niemilosiernie, bo pierwszy dostal po ryjku :?
http://fotogalerie.pl/galeria/galeria_cinsio
Basma, Giga, oraz Zenta na placówce
ObrazekObrazekObrazek

cinsio

 
Posty: 363
Od: Czw sty 19, 2006 11:15
Lokalizacja: Pruszków/Warszawa

Post » Pt sty 20, 2006 10:03

Nie, no, wiesz, to nawet nie jest kwestia wymagania.
Tak sobie tylko marzymy po cichutku :wink:

A z Kaszmirem to jest tak,że on nie był dobrze traktowany w poprzednim domu i pewnie dlatego boi sie ciągle brania na ręce i w ogóle wszelkich gwałtownych ruchów wykonywanych przez człowieka, więc żal mi go, kiedy jeszcze dostaje po gębie od Lolki :(

Ale u nas to już prawie raj jest, naprawdę, więc nie mogę narzekać!
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Pt sty 20, 2006 11:47

Moja Soyka też się boi brania na ręce :( - jeśli juz do tego dochodz, to krzyczy jakbym ją mordowała :evil:. Nie wiem dlaczego, ale to może być związane z jej wcześniejszymi historiami, których ja niestety nie znam :(.
Na kolana też nie przyjdzie. Za to jak leżę,, często nawet nim zdążę się położyć, to już wskakuje do miziania :) - nie wiem o co jej chodzi - dlaczego jak siedzę, to nie, a jak leżę, to jest ok. :roll:
Ta moja Soyka-dziwaczka.

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Pt sty 20, 2006 12:37

Tika pisze:Moja Soyka też się boi brania na ręce :( - jeśli juz do tego dochodz, to krzyczy jakbym ją mordowała :evil:. Nie wiem dlaczego, ale to może być związane z jej wcześniejszymi historiami, których ja niestety nie znam :(.


wiesz co Kulka (kotka ani) miała normalne fajne kocie dzieciństwo, młodość i nadal ma fajny dom - a brania na ręce po prostu nienawidzi....i tez sie boi. może to po prostu kwestia kociego charakteru czy coś....albo kociego wychowania

justin888

 
Posty: 4481
Od: Pt sie 12, 2005 17:40
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt sty 20, 2006 12:56

Zanim trafiła do nas Sonia, miałam wyobrażenie, że ja siedzę a kot na kolanach mruczy, albo ja go noszę na rękach itp. Przyjechała Sonia i nie wychodziła spod łóżka lub zza lustra przez miesiąc, kiedy się odważyła, to już było dla nas święto. 3 kwietnia siedziałam przed TV i płakałam, Sona weszła na moje kolana i potwornie mnie podrapała, tak bardzo udeptywała. Od tej pory przychodziła na kolana, ale jeszcze przez jakiś miesiąc udeptywała nerwowo. Potem przyszła spać do łóżka, delikatnie na brzegu, żeby w razie czego się ewakuować. TŻ - postrach kotów nie mógł liczyć na akt łaski, po miesiącu przekupowania smakołykami dała mu się pogłaskać, o noszeniu na rękach i myziankach na kolanach nie było mowy. Ona na Jego widok zmykała pod łóżko. Nasi goście widywali kota tylko na zdjęciach - śmieli się, że tylko kuweta nie jest wirtualna :D Do tej pory jak Sonia słyszy dzwonek to ucieka na górę. Teraz po kropelkach bardzo dużo się zmieniło i myślę, że będzie się zmieniać nadal. Otis od początku zdobył nas przebojem, kot z drzewa a nie boi się ludzi, jak dzwoni dzwonek to siedzi przy drzwiach i czeka, jak go nie wpuszczam do wiatrołapu a tam z kimś rozmawiam, to głośno się domaga wpuszczenia. Każdy gość jest przywitany, oznaczony zapachem (łepek w ruch), a bliscy to nawet od razu muszą mieć gotowe kolana, bo co kolanka babci to nie jakieś chude patyki pańci. Dwa koty, dwa charaktery - jak u ludzi. Ja tylko odnoszę wrażenie, że koty nie potrafią udawać jak ludzie i dlatego od razu widzimy, co czują, czego się boją, czego nie lubią...a to z kolei dla nas wyzwanie, żeby to zmienić - i to jest bardzo ludzkie, bo my chcemy móc na nie wpływać...a one udomowione od wieków nadal są najbardziej dzikie. To mnie fascynuje i martwi jednocześnie, fascynuje mnie oberwowanie dzikości, walki o teren, próba dominacji, martwi, bo chciałabym, żeby ich bycie ze sobą nie było źródłem stresu tylko radości.

Ależ się wymądrzyłam....pozdrawiam wszystkie trudne parki...

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt sty 20, 2006 13:16

izaA pisze: Nasi goście widywali kota tylko na zdjęciach - śmieli się, że tylko kuweta nie jest wirtualna :D Do tej pory jak Sonia słyszy dzwonek to ucieka na górę.


:lol: :lol: :lol:
Co do dzwonka, to Soyka robi tak samo - odwrót i ucieka szybciutko do góry. Toffu musi się do każdego mojego gościa (nawet jak go zna) przyzwyczajać około 0,5 godzinki i dopiero wtedy pozwala na głaskania i zabawy.
Za to jak ja wracam do domu, to oba kotulki czekają na mnie pod drzwiami :1luvu: . Oczywiście Soya z przodu :twisted: i ją pierwszą muszę pogłaskać, a Toffulek grzecznie z tyłu i czeka na swoją kolejkę.

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Pt sty 20, 2006 13:26

No to masz lepiej, Sonia nawet jak była sama to nie czekała na nas przy drzwiach, bo mógł to być przecież jakiś straszny potwór...Czeka za to Otis i bardzo głośno beeeeeeeeeczy, żaby mu otworzyć jeszcze zanim zdejmę buty :evil: gdyby Sonia też zeszła, to Otis odpuściłby czekanie tylko "odprowadziłby" ją na górę :cry: Jedynie na posiłki czekają razem, ale i wtedy Otis ją podgryza i odgania, wtedy ona wskakuje na bufet i tam czeka aż miseczki się pojawią na swoim miejscu. Ponieważ ostatnio wykorzystaliśmy ten fakt i porywamy ją na czyszcenie uszu, to bidulka już sama nie wie, czy czekać na podłodze (Otis), czy na bufecie (zła Pańcia, która zaraz woła TŻ-ta Oprawcę). Ale uszy coraz czystsze więc się katusze skończą i wrócą do łask i koszyczek i duzi...mam nadzieję!!!

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt sty 20, 2006 13:54

Sporo czasu uplynęlo zanim Basmińska mnie zaakceptowala. Ona na ręce idzie tylko do Magdy, ale poglaskac czasem daje się i mnie (zemną wlącznie 3 osoby mogą to robić). Wogóle jej podejście domnie jest przykladem jak trudno zrozumieć kotobietę :) Kiedy się zbliżę zazbytnio, to potrafi mnie ufuczać lub zamierzyć się lapą. Zgodnie z protokolem dyplomatycznym ja też ją wtedy ofuczuje. Jeżeli ona siedzi w przedpokoju i czeka na mnie (sic!) lub ona sobie gdzie leży a ja chcę zasygnalizować swoją prospoleczną postawę, to podchodzę i spokojnie podaję jej lape do powąchania. Od czasu do czasu mogę ją po obwąchaniu glasnąć - hihi dokladnie wiem kiedy. Bez problemu dogadujemy się z funkcjonowaniem typu operacje na drzwiach, jedzeniu, kuwetach (jestem starszym kuwetowym w domku). Co więcej, widzę że Basma ma do mnie zaufanie. Tak mi się zdaje, że wie kiedy się po mnie czego spodziewać. Dobrze także wie, że jeżeli zaatakuje Gigona na Gigonim terenie, to zamieniam się we wścieklą mamusie Gigona i niedość że zapędzam i warczę, to jeszcze potrafię przylać lapą. Myślicie, że zmienia to stosunek do mnie na dużej niż godzinę? Ani nawet trochę :) I wcale nie boi się lapy mojej podawanej do wąchnięcia ani prawdopodobieństwo dania buziaczka się nie zmienia. I bawi się zemną i wogóle. Toć te kotoki skomplikowane że ojeju :)
http://fotogalerie.pl/galeria/galeria_cinsio
Basma, Giga, oraz Zenta na placówce
ObrazekObrazekObrazek

cinsio

 
Posty: 363
Od: Czw sty 19, 2006 11:15
Lokalizacja: Pruszków/Warszawa

Post » Pt sty 20, 2006 14:55

Na początku (tak jak u Izy był mniej więcej miesiąc "podfotelowy" :roll: ) Soya dawała się głaskać tylko z zaskoczenia :twisted: - potem zaczęła przychodzić, ale stawała w takiej odległości, że jak max. wyciągałam rękę, to i tak brakowało mi jeszcze 5 cm :twisted:. Ta odległość z czasem malała i teraz jest już ok. ale początki były naprawdę trudne :evil:, więc niestety co do dokocenia nie miałam złudzeń, że tak jak u większości będzie różowo.
Wydaje mi się Cinsio, że po prostu mamy kotki z charakterkiem :roll: i dlatego to wszystko tak opornie przebiega!
Dobrze, że Toffu jest ze schroniska, w którym mieszkał przez 4 lata z gromadką innych kotków, więc nic sobie z humorów Soyki nie robi :twisted:. A ona jeszcze bardziej się wtedy wścieka :twisted:!!!

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Pt sty 20, 2006 15:22

Tika pisze:Dobrze, że Toffu jest ze schroniska, w którym mieszkał przez 4 lata z gromadką innych kotków, więc nic sobie z humorów Soyki nie robi :twisted:. A ona jeszcze bardziej się wtedy wścieka :twisted:!!!


Achhhhh te ko(to)biety :wink:


No cóż - mama Basmy zginęla gdy ta miala 2 dni. Najpierw wychowywala ją Magda, a po kilku dniach mlode kocie zagarnęla Ayka - suka Madzi, która z tego przejęcia aż mleka dostala!
ale nie od początku bylo tak latwo - pierwszego dnia do leżącej pod lampką Basmy (3 dniowy kot - chomik toto czy jak?) podchodzi Ayka. Basma leży, unosi nieco ślepy lepek... niuch niuch.... pffffffffffffff! Ayka oczy zrobila, pomyślala - wiadomo??? ... może rzeczywiście sie toto do gardla mie rzuci... to lepiej ide... i poszla :D
http://fotogalerie.pl/galeria/galeria_cinsio
Basma, Giga, oraz Zenta na placówce
ObrazekObrazekObrazek

cinsio

 
Posty: 363
Od: Czw sty 19, 2006 11:15
Lokalizacja: Pruszków/Warszawa

Post » Pt sty 20, 2006 17:32

cinsio pisze:
Tika pisze:Dobrze, że Toffu jest ze schroniska, w którym mieszkał przez 4 lata z gromadką innych kotków, więc nic sobie z humorów Soyki nie robi :twisted:. A ona jeszcze bardziej się wtedy wścieka :twisted:!!!


Achhhhh te ko(to)biety :wink:


No cóż - mama Basmy zginęla gdy ta miala 2 dni. Najpierw wychowywala ją Magda, a po kilku dniach mlode kocie zagarnęla Ayka - suka Madzi, która z tego przejęcia aż mleka dostala!
ale nie od początku bylo tak latwo - pierwszego dnia do leżącej pod lampką Basmy (3 dniowy kot - chomik toto czy jak?) podchodzi Ayka. Basma leży, unosi nieco ślepy lepek... niuch niuch.... pffffffffffffff! Ayka oczy zrobila, pomyślala - wiadomo??? ... może rzeczywiście sie toto do gardla mie rzuci... to lepiej ide... i poszla :D


:lol: :lol: :lol:

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Pt sty 20, 2006 18:40

Wróciłam dzisiaj do domu z pracy: koty jak zwykle przy drzwiach, codzienny rytuał witania i podlot do misek z okropnym płaczem, bo głoooooooooodne!
Nasypałam suchego - miski 5 cm od siebie jedzą, nagle Soyka sobie przypomniała, że musi pacnąć Toffulka, ale zrobiła to tak od niechcenia 8O , że to nawet pacania nie przypominało :dance2: :dance:. A potem jak je miziałam, to Toffu podszedł za blisko - na jakieś 15 cm od Soyki i znowu go pacnęła, ale też tak jakby symbolicznie :D. Może jednak będzie lepiej?????

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Pt sty 20, 2006 18:53

No pewno, że będzie, no!!!
Super wiadomość, Tika :D :D :D
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Pt sty 20, 2006 19:36

Tika pisze:Wróciłam dzisiaj do domu z pracy: koty jak zwykle przy drzwiach, codzienny rytuał witania i podlot do misek z okropnym płaczem, bo głoooooooooodne!
Nasypałam suchego - miski 5 cm od siebie jedzą, nagle Soyka sobie przypomniała, że musi pacnąć Toffulka, ale zrobiła to tak od niechcenia 8O , że to nawet pacania nie przypominało :dance2: :dance:. A potem jak je miziałam, to Toffu podszedł za blisko - na jakieś 15 cm od Soyki i znowu go pacnęła, ale też tak jakby symbolicznie :D. Może jednak będzie lepiej?????

Napwno będzie dobrze przecież Toffu to taki kochany kot i jej nie oddaje. To i ona w końcu się do niego przekona.
Obrazek1% dla zwierzaków

safiori

 
Posty: 11268
Od: Pt sty 07, 2005 21:13
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt sty 20, 2006 20:29

Jak wchodzę do sypialni, w której akurat kończyła się trasa gonitwy to oglądam kłaki na wykładzinie, jak tylko szare - Otis robi się coraz szybszy, jak tylko białe - Sonia stanęła i ruszyła do ataku, jak szaro-białe - wart Pac pałaca. Sonia na ogół dekuje się pod kanapą w naszej sypialni - mamy sypialnię z częścią telewizyjną z kanapami. Otis raczej nie wchodzi pod kanapę, bo trzeba się czołgać no i wymachu, żeby walnąć nie można wziąć. Ale Pani na włościach dobrze o tym wie i jak on do kanapy podchodzi to ona wychyla się do połowy swojej długości i wali po mordzie a potem błyskawicznie się cofa. Prawdą jest, że ona jest dużo mniejsza i to on może jej zrobić krzywdę a nie odwrotnie, ale sama już nie wiem, kto w tym układzie jest bardziej na nie i przez kogo nie dochodzi do zawieszenia broni. Oczywiście nie muszę tu mówić, że tydzień minął, a wyczyn koszyczkowy nie został powtórzony :( Ale teraz to wszystko wina p. Grzegorza, bo uszy kazał czyścić, co nie? 8)

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Paula05 i 69 gości