O GRANICACH PATOLOGI I BÓLU EGZYSTENCJI
CZYLI WSI SPOKOJNA WSI WESOŁA....
O tym,że mieszkam na wsi wiecie.O tym,że miejscowi kmiecie niekiedy bywają dziwni też. Ale to co stało się wczoraj nawet mnie rozłożyło na łopatki. A zaczęło się tak prozaicznie,że bardziej to już się chyba nie da.
Siedziałam sobie spokojnie w domu, ogarniałam pomalutku sajgon kuchenny a w tle grupa Gołubyje Bieriety smęciła sobie coś cichutko. Dzwonek do furtki, psy dostały szajby. Jako,że nie chciało mi się szukać obuwia roboczego typu klapki wysłałam synka z misją poinformowania osoby za furtką,że mnie nie ma. Bo umarłam. Bo porwali mnie ukraińscy separatyści. Wyszli z Donbasu i na skróty szli na Krym. Wyjechałam z bojcami Spiecnaza na misję do Syrii. No nie chciało mi się z nikim rozmawiać. Syn zatem poszedł, poinformowany dodatkowo,że w razie gdyby to był Władimir Epifancew na golasa to owszem, niech go zaprosi do domu, da jakieś gacie żeby mu tyłek nie zmarzł przesadnie i niech poczeka aż się ogarnę*
Syn po chwili wrócił z wyrazem niesmaku na paszczy i stwierdził co następuje : Sąsiadka chce ze mną pilnie rozmawiać. Ale nie ta sąsiadka od rurkostwora tylko inna. OK, poszłam zatem, cóż było robić.... W miarę jak skracał mi się dystans do furtki ogarniała mnie coraz gęściejsza chmura oparów siarki. A za płotem sąsiadka kurczowo uczepiona sztachet bełkotała coś pod nosem. No i już wiedziałam,że będzie ciężko. Ale to co nastąpiło...
Lecz nie uprzedzajmy zdarzeń....
A teraz mały zwrot akcji dla pełnej jasności:
Kobieta ( prawdopodobnie ) lat 50 ( prawdopodobnie bo do tylu się przyznaje) rasy białej ulubione zajęcie obciąganie tanich winiaczy w towarzystwie miejscowych meneli oraz w stanie upojenia epatowanie jakże wątpliwymi wdziękami w kierunku młodzieży płci męskiej. Z zeznań synasąsiadów wynika iż onegdaj pod wpływem będąc w trakcie rozmowy z tymże synemsąsiadów zainstalowała mu łapsko w gaciach i usiłowała grać w bilard kieszonkowy przy nader wyraźniej dezaprobacie zainteresowanego bezpośrednio.Która to dezaprobata nie została zaakceptowana ba wręcz pobudziła sąsiadkę do opowieści o tym,zo ona by z synemsąsiadów robiła na sianku oraz jakby mu było fajowo.
Ad rem:
Chmura siary, ona się chwieje jako ta lelyja wiotka, podchodzę mówię dzień dobry i o co chodzi i co się stało...
-Ooooo sześć Kasieńka moja ty kochana szeeee jak ja sie stęskniłam za tobom choooo pójdziem do mie ja sie musze koniecznie z tobom napić no koniecznie muszę ale tak musze,że szok nochooo idziem do mnie.
-WTF?! Dwa razy w życiu z nią rozmawiałam na zasadzie dzień dobry do widzenia ładna dziś pogoda szkoda że deszcz pada więc skąd taki nagły przypływ uczuć szczerych a burzliwych?!
-tyyyy wieee ale ten tfoj syn jeeeest pikny no jo ci godom no jo ci godom pikny jezd no serio jest pikny ale wieszże tfoj syn jezd pikny?
-Tak tak wiem, jest , słuchaj przepraszam ale czekam na bardzo pilny telefon z Moskwy wiesz, czekają na mnie mają podać koordynaty, miejsca zrzutu, kontakty no wiesz,spieszę się troszkę, muszę jeszcze poskładać spadochron,mój komandir nie będzie czekał sama rozumiesz....
-Eeee ale wisz co ci powim wisz? Ale ten twój syn pikny jezd no pikny ależ bym go rżnęła aż by wióry leciały.
WELCOME TO HELL.
BLUE SCREEN
SYNTAX ERROR
ERROR 404 BRAIN NOT FOUND
PRESS ANY KEY TO CONTINUE YOUR REAL LIFE.
Zaraz zaraz co mnie tak do cholery zabolało nagle??!
A no tak, szczęka. Szczęka mi opadłą i walnęła mnie w cycki. A one mi z szelestem opadły i walnęły mnie w kolana. Które się pode mną wzięły i ugły.
Nie pamiętam jak skończyłam rozmowę i jak dotarłam do domu.Wiem tylko,że ocknęłam się na fotelu w swoim pokoju z synem u stóp,któren to syn prowadził działania reanimacyjne polegające na regularnym polewaniu mi do musztardówki nalewki cytrynowej na miodzie i spirytusie, powtarzając przy tym :
-No mamusia, kielonek za synka.
kielonek za tatusia
kielonek za Bojcow Alfy
Pij matka nie piernicz
Tak wiem,że niedobre ale jak nie wypijesz to zadzwonię po pogotowie i pojedziesz na Morawy a tam nie będzie Andrieja Szamanowa** no pij cholera bo na zawał zejdziesz!!!!
A teraz odczuwam ból w żywocie oraz ciężar gniotącej mnie egzystencji.
A mój syn deklaruje,że na przystanek będzie się przemykał chyłkiem z dala od domu sąsiadki na wsiakij słuczaj.
I teraz chciałabym tylko zapytać czy już sięgnęłam granic patologii czy też coś ciekawego jeszcze mnie czeka? Bo cholera wiecie, cytrynówka mi się kończy...
*obejrzyjcie mini serial Krzemień będzie wiadomo o co chodzi
** Jak wyżej
A ku pokrzepieniu serc króciutka zajawka serialu Krzemień :
https://www.youtube.com/watch?v=8TSfUGi06IQ