Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Miałam wypadek.

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Nie cze 07, 2015 22:45 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

A dziękuję! Zawsze to miło usłyszeć, że nie jest się takim zupełnie starym. Wiem, że bywają jeszcze starsi. Ba, ci jeszcze starsi więcej chorują i częściej wymagają mojego zaangażowania zawodowego. Przeważnie są to bardzo sympatyczni ludzie, chociaż czasami trafi się też ktoś, kto ukrywa życzliwość dla innych tak skutecznie, że ciężko się jej doszukać. Teraz jestem na L4.
Nie umiem jednak za dobrze funkcjonować według odwiecznej zasady, że "nic tak człowieka nie cieszy, jak nieszczęście drugiego". To żadna ulga, że ktoś jest starszy, skoro na moje gumki w nogawkach nadszedł czas. :wink:

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Nie cze 07, 2015 23:02 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

Na gumki jeszcze masz dużo czasu, ja - póki co- jeszcze nie zakładam, nie mam czasu, jutro jade po skierowanie na badania wstępne do nowej pracy. Założe dopiero jak prababcią zostanę. Na co zresztą się zanosi, bo moja wnuczka jest półtora roku po ślubie i właśnie podjęli decyzję, że czas na dzidziusia.

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16686
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie cze 07, 2015 23:16 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

izka53 pisze:
lilianaj pisze:Powinnam sobie gumki w nogawki wciągnąć, żeby mi się próchno nie sypało.


Lilianko, smarkata jesteś i właściwie to pani powinnaś do mnie mówić :ryk: :ryk: :ryk:
Ja ze swoim TZtem jestem 19 lat, od 17 lat mieszkamy razem.....wspólne mamy koty. Tfu - wróć....kocury są jego, ja jestem dla nich otwieraczem puszek i krajalnicą mięska. :lol:
I nosić to sie koty nie lubią. Na kolanka sie wpakować, zwłaszcza jak pańcia przy kompie siedzi...o tak :mrgreen: :mrgreen: Śpią też oddzielnie.



Młódki! :twisted:
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67155
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pon cze 08, 2015 18:19 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

:) My z TZ kłócimy się nie raz tak ostro, że sama siebie nie poznaję... i jego też! (usunęłam część nie związaną ze mną bezpośrednio). Ale oboje mamy rogi w znaku zodiaku i jesteśmy uparci i to powoduje że często są spięcia. Ale idziemy razem przez życie i nawet jak się już tak pokłócimy czy coś to i tak dojdziemy do siebie i będzie normalnie. Gorzej z tymi którzy teraz się na pokaz kochają a potem zaczną poznawać. :D

Wybacz ten elaborat. Nie chciałam się w tym temacie odzywać, ale ponieważ jest kontynuowany to i ja powiedziałam co wiedziałam :mrgreen:
Ostatnio edytowano Pt lip 24, 2015 22:01 przez klaudiafj, łącznie edytowano 1 raz
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon cze 08, 2015 18:28 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

klaudiafj pisze::) My z TZ kłócimy się nie raz tak ostro, że sama siebie nie poznaję... i jego też! Był inny. (...) Gorzej z tymi którzy teraz się na pokaz kochają a potem zaczną poznawać. :D

Wybacz ten elaborat. Nie chciałam się w tym temacie odzywać, ale ponieważ jest kontynuowany to i ja powiedziałam co wiedziałam :mrgreen:


Dobrze prawisz!
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67155
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pon cze 08, 2015 18:58 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

lilianaj pisze:Poznałam TŻ w maturalnej klasie, nie miałam wtedy nawet osiemnastu lat. Po siedmiu latach, czyli po wszelkich maturach, studiach i dyplomach, wzięliśmy ślub. Jesteśmy razem od 23 lat. A od 13 zaczęliśmy się rozmnażać.
Powinnam sobie gumki w nogawki wciągnąć, żeby mi się próchno nie sypało.

Kochana, jestem starsza od Ciebie :smokin:

KatarzynkaR

 
Posty: 96
Od: Pt lut 13, 2015 20:46

Post » Pon cze 08, 2015 20:34 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

Kasiu! Do zobaczenia w pasmanterii. :lol:
Klaudiafj, lubię elaboraty. Krótka forma wypowiedzi ogranicza możliwość wymiany myśli i poszerza pole do domysłów. :D
Z małżeństwem jest tak, że jak się człowiek na nie zdecyduje, to i tak kiedyś przyjdzie moment, że tego pożałuje. Jak się nie zdecyduje, to też wcześniej, albo później będzie tego żałował. Zresztą, nawet w małżeństwie można być skrajnie samotnym.
Ja się z moim pierwszym mężem (i póki co ostatnim) nie kłócę głośno. My spokojnie rozmawiamy, aczkolwiek czasem aż nam w pięty zachodzi od siły używanych argumentów. A potem wyjaśniamy sobie własne stanowiska i jakoś próbujemy dojść ze sobą do ładu. Kiedyś było inaczej, ale wtedy i my byliśmy inni. Czas zmienia ludzi. Nabiera się doświadczenia, może też z lekka rozumu, kilogramów się też nabiera niestety i zmarszczek, a traci się pewną świeżość, entuzjazm, zachwyt nad doskonałością świata i złudzenia co do ludzkiej wspaniałomyślności i uniwersalnej dobroci. Traci się siły, zdrowie i zaufanie do świata. Chociaż często mam wrażenie, że i tak jestem okazem skrajnej naiwności. Ale życie mnie ciągle cieszy. Najbardziej przeszkadza mi to, że ciągle muszę się śpieszyć, żeby zdążyć zrobić to, co jest niezbędne. Taki ciągły pośpiech jest wykańczający. Teraz mam luzik z powodu L4. Tak się odzwyczaiłam od oglądania telewizji, że brakuje mi cierpliwości, żeby dobrnąć do końca danego programu. Przed telewizorem czuję się tak, jakbym siedziała na kaktusie.
Julkowi zmienia się głos. To dziecko skrzeczy tak, że go nie poznaję po głosie i ciągle mam wrażenie, że po moim domu chodzi obcy facet.
Kocinka moja coś nie wymienia zębów, a już powoli powinna. Codziennie zaglądam do buzi i robię inspekcję i nic, żaden mleczak nie wypadł, ani nawet się nie kiwa. Trzeba czekać cierpliwie.
Miałam dzisiaj wstępnie zaplanowane spotkanie z panią Ewą od Gustawka, ale nic z tego póki co nie wyszło. Może jutro, albo w czwartek... Przyszło mi nawet do głowy, żeby zabrać ze sobą kocurka w celu prezentacji jego doskonałości, ale nie zrobię tego. Od zachwytów wolę spokój ducha mojego kocinka. Nie będę go stresować. Jak trzeba podróżować do weta, to jest konieczność wyższa i nie ma dyskusji. A hodowczyni pokażę pięknisia na zdjęciach. Albo zaproszę do siebie w celu dokonania oględzin i wyrażania należnego zachwytu.
Orbinio ma pod kontrolą całe podwórko, wszystko widzi z parapetu. Jak pozostałe dwa koty się przyłączą, to parapet robi się puchaty.
A pani, u której zawsze ubezpieczam samochód akurat dzisiaj urodziła się pierwsza wnuczka.
Ludzka radość jest zaraźliwa.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pon cze 08, 2015 20:54 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

A mój TŻ dzisiaj był ujmująco miły. Posprzątał starannie pod wszystkimi łóżkami, sofami i kanapami, jakie tylko w domu są.
Zaraz stracę kontakt z rzeczywistością. Idę sprawdzić, co mi się przyśni niezwykłego. :mrgreen:

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pon cze 08, 2015 20:59 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

Zwierzęca też jest zaraźliwa, a nasz smutek zaraża zwierzęta :D
Ja to jeszcze mam entuzjazm do kłótni :D To niezbyt chwalebne. Na razie mi przybyło ino kilogramów, nie rozumu :D
Telewizji nie oglądam. I uważam że jestem przez to mądrzejsza. Teraz myślę, że tv robi z ludzi cyborgi. Ja się uwolniłam. Wcześniej patrzyłam na te programy typu - dlaczego ja! Przeżywałam te problemy jak swoje, normalnie oni tam wciąż drą japy to i ja darłam, bo się denerwowałam tym co tam się działo, to na mnie wpływało, przez to byłam nerwowa. Seriale wykańczały mnie psychicznie - ta głupota niewyczerpana. I propaganda - ten cały syf, który za pomocą telewizji wtacza się ludziom w mózgi. Tego się nie wie, póki się nie odstawi tv. Widzę w rodzinie cyborgi tv. Żyją od programu do programu. Nerwują się tym co widzą. Życie rodzinne toczy się przy tv. TV jest oknem na świat, a jak się zepsuje to jest panika jak u uzależnionego. Wiem, bo się psuje teściom. Coraz więcej osób rezygnuje z telewizji. Coraz więcej młodych i wykształconych. Byłabym hipokrytką jakbym powiedziała że już wystawiłam tv za drzwi. Nie. Szukam filmów czasem, oglądam tvp info raz w tyg, jak chcę ciszę wypełnić. Ale 85% czasu w tyg tv zarasta kurzem. Są tygodnie, że tv nie włączam. Dzięki temu, że co chcę czytam w necie, to daje mi możliwość wyrobienia swojego zdania. Mówię też o polityce, bo to w ostatnim czasie jest na tapecie i na przykładzie tego widać - jak ktoś stoi z boku, nie ogląda tv - to widzi jak się ludziom pierze mózgi.
Ale to nie znaczy, że nie oglądam filmów :D Co dzień coś oglądam na dobranoc :) Albo jakiś program z discavery np, ale to na kompie.
Wczoraj oglądałam Big Driver Stephena Kinga z 2014 r., polecam jak coś :)
Nie chcę nikogo urazić!!! Ale naprawdę warto wyłączyć tv i zrobić sobie detoks :) To tylko porada jak ukoić nerwy :)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon cze 08, 2015 21:59 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Pon cze 08, 2015 22:01 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

Prawda Klaudia! My tez bez tv od lat kilku i dobrze nam z tym :ok:

Lilianko, z Tobą to nawet w wiadomym celu w pasmanterii mogę się spotkać :-D a co do małżeństwa, to chyba trzeba by osobny wątek założyć, co by Lilianie nie zaśmiecać Jej własnego ;)

KatarzynkaR

 
Posty: 96
Od: Pt lut 13, 2015 20:46

Post » Wto cze 09, 2015 6:02 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

Mój wątek nie czuje się zaśmiecony. Można pisać o wszystkim.
Koty, jak dzieci, gdzieś wychowywać i utrzymywać trzeba. To konieczna część rodziny. W takim świetle, małżeństwo także ich dotyczy. Już nie mówiąc o tym, że realnie pełnią rolę antydepresantów.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Wto cze 09, 2015 18:00 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

:)

PS. Walczymy z gronkowcem u ILana :( mam nadzieję, ze antybiotyk da radę (na szczęście dobrany na podstawie antybiogramu, więc jest szansa, ze zadziała..) Mam juz dość :( nie ILana. Jego kolejnych chorób..

KatarzynkaR

 
Posty: 96
Od: Pt lut 13, 2015 20:46

Post » Wto cze 09, 2015 22:56 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

Dzisiaj, to ja też mam dość chorób.Widocznie gil w nosku Ilianka spowodowany był tym gronkowcem, dlatego się nie chciał leczyć. Więc herpeswirus nie jest winny w tym stopniu, w jakim był podejrzewany. Dobrze, że macie wycelowany antybiotyk, aczkolwiek walka z gronkowcem raczej nie jest prosta i wymaga świętej cierpliwości. :ok:

Życie wymaga świętej cierpliwości. Zwłaszcza w takiej rodzinie, w której każdy kolejny dzień wygląda, jak odcinek serialu sensacyjnego: nigdy nie wiadomo czym się zacznie, a zakończenie obowiązkowo zaskakuje.
Rano okazało się, że Zosia zostawiła zeszyt ćwiczeń i oczywistym miejscu i on nagle zniknął. Zdematerializował się bezpośrednio przed wyjściem do szkoły. Wszyscy, z obłędem w oczach, szukaliśmy Zosinej książki. Modlitwy do świętego Antoniego, patrona rzeczy zagubionych, nie pomogły i diabeł ćwiczonka ogonem nakrył. W domu ich nie było, w szkolnej szafce też nie. Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że książkę przez przypadek spakowała do swojego tornistra Oliwka, która z Zosią siedzi w ławce, ale tego się nie dowiemy, bo ona odleciała dzisiaj z rodzicami do... Hiszpanii i wróci na rozdanie świadectw. To już trzecie ćwiczenia zgubione w tym roku! Problem polega na tym, że nie da się po prostu iść i kupić nowych, bo nie są dostępne w księgarni. Bo to uniwersalne książki, które małolaty otrzymały od naszego państwa. Za darmo. Dlatego są bezcenne i żeby zdobyć takowe, trzeba nawiązać czułe kontakty z wydawnictwem, co mi się już dwukrotnie zdarzało.
W dodatku Gustawek nie chciał jeść śniadania, a ja nie miałam zupełnie czasu faszerować go z rączki. Pomyślałam sobie, że pewnie najadł się nad ranem suchego jedzonka. Zostawiłam mu miskę z mięskiem, z nadzieją, że jak zgłodnieje, to zje.
Musiałam jednak zawieźć Pawła na Wolę do miasteczka drogowego przy Straży Miejskiej na Sołtyka 8/10 na egzamin praktyczny na kartę rowerową. Początek przewidziano na godzinę dziesiątą. Z Zielonej Białołęki to 21 km, które w godzinach porannego szczytu udało mi się pokonać w półtorej godziny. Koreczki były, więc więcej się stało, niż jechało. Na Trasie Toruńskiej, doprawdy, można się czasami poczuć, jak na parkingu. Wtedy dobrze jest sobie dokładnie przypomnieć czasy, kiedy nie miało się możliwości stania w korkach, z powodu braku samochodu. To bardzo usprawnia procesy hamowania nieprzyjemnych emocji. A jak się jeszcze posłucha radyjka, to w korku robi się przyjemnie. Na szczęście potomek zasnął po awiomarinie, więc nie miał okazji się wynudzić. Sam egzamin przebiegł błyskawicznie, zwłaszcza, że większość rodziców nie dowiozła dzieci, bo musieli pójść do pracy. Najpierw dzieci odbyły pielgrzymkę pieszą po wspomnianym miasteczku drogowym i wysłuchały słów pana ze straży miejskiej, a potem przez pięć minut przejechały się rowerami i już można było świętować sukces. Byle nie zbyt szumnie, bo należało dziecko odstawić do szkoły na resztę lekcji i szybciutko wrócić do domu, żeby cierpliwie oczekiwać na kuriera z paczką z zooplusa. Mamy żelazne zapasy pożywienia i znacznie lżejszy portfel.
Okazało się, że Gustawek potrzebuje jednak koniecznie zjeść z rączki. Inaczej odmawia spożycia czegokolwiek. Głodował kocina nad pełną miską.
Udało mi się dzisiaj samodzielnie wymienić żarówki w światłach stopu. Poprzednie zgasły na zawsze. Nie było łatwo rozkręcić, co trzeba, a jeszcze trudniej było złożyć te puzzle tak, żeby żaden nie pozostał niewykorzystany.
Julek kończy podstawówkę i chyba uświadomił sobie, że skoro dojrzewa, to wypadałoby się troszkę zbuntować. Na szczęście większa cześć tego przedstawienia mnie ominęła, bo byłam na zebraniu w szkole. Młody człowiek odczuwa emocje wielokrotnie silniej, niż dorosły, zwłaszcza, jeśli ma potrzebę częstego siedzenia przy grach komputerowych i frustrują go ścisłe limity, dozwalające grę w bardzo ograniczonym zakresie. Były spazmy i żale. Racjonalne argumenty zupełnie nie przemawiają do mózgu w okresie dojrzewania. Wykazałam zrozumienie, wspomniałam o przewidywanym czerwonym pasku (na świadectwie, nie na skórze) i powoli udało się załagodzić sytuację. Znów nie jestem wrogiem i tym razem udało mi się utrzymać pozycję kochającej mamy. Żebym sama nie tkwiła często przy komputerze, to chyba bym ten złom uzależniający młode umysły, wyniosła do elektrośmieci.
A jak sytuacja z Julkiem przestała wymagać natychmiastowego zaangażowania, do akcji włączył się Jego Puchatość Orbiś. Zaczął kaszleć. Kaszlał w kuchni pod stołem, potem u Zosi w pudle po paczce z zooplusa, a potem to go załadowałam do transportera i znaleźliśmy się na Berensona w Canfelis. Wiele osób chwali wet Dominikę Borkowską, do której się czeka na tyle długo, że jak nadejdzie zaklepany wcześniej termin wizyty, to zwierzak jest już wyleczony. Ale są tam również inni lekarze, a to zaledwie ze trzy kilometry ode mnie. Poczekaliśmy trochę i nas przyjęła wet Joasia Kołodziejska. Miła, młoda lekarka.
Orbiś chyba ma wirusa. Miał gorączkę 39,8, powiększone węzły chłonne i zaostrzony szmer oddechowy. Wetce udało się posłuchać Orbisa przy odkręconym kranie, bo wtedy przestawał mruczeć. Jak da się mu wacik ze spirytusem do powąchania, to wtedy mruczy jeszcze głośniej i nie ma mowy o słuchaniu serca i płuc. Dostał chorutek mój Metacam i Unidox. Jutro muszę kupić solidny termometr.
A jak wróciłam, to się okazało, że Zosia postanowiła radośnie wykąpać się z Florcią. Na szczęście kicia nie jest w ciemię bita i zwiała do kuwety. Tyle, że brzuszek i łapki miała zmoczone i żwirek zbrylający poprzyklejał się odrobinkę do sierści. Dzisiaj idę już spać, ale jutro... nie wiem, co jej zrobię. Muszę się przespać z tym problemem.
Ostatnio edytowano Wto cze 09, 2015 23:05 przez lilianaj, łącznie edytowano 1 raz

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Wto cze 09, 2015 23:02 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

Nie nudzisz się na tym L4 . 8O
za zdrówko :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: włóczka i 25 gości