» Sob sie 04, 2012 9:34
Re: Wszystkie koty jamnika Melona II-biedna Amelka...
Dobra- coming out.
Zapewne zostanie mi to nie raz wypomniane, zapewne.
We wtorek rano dawałam jedzenie kocicom.Jak zwykle nałożyłam do miseczek mokre i zawołałam " Fiona, Amka śniadanie!".
Jak zwykle pierwszy na miejscu był Mel.
Fio przebiegła obok niego, wskoczyła na ławę, gdzie ma miseczkę (żeby jamnik nie dorwał i nie wyczyścił).Amelka-znowu jak zwykle spóźniona- pogoniła własny cień, walnęła łapką w lustro- ot, gooopi kotek idzie powoli do miseczki.
Kiedy weszła do kuchi postanowila okazać uczucie ukochanemu jamnikowi.Otarła się o niego, Amelka lubi się ocierać o przyjaciół.
Nie wiem co wstąpiło w jamnika.Może go zaskoczyła i nie wiedzial kto się ociera, może czuł się przywódcą Wilekiego Psiego Stada- w piwnicznym tymczasie kotkinsowa wciąż mieszkaja wnuki, razem z Melem rządząc w ogrodzie póki jest widno?Może poprostu zamierzał na nią klapnąć jak kłapał milion razy gdy w grę wchodziło jedzenie, bo lęk ,że pies nie dostanie a koty TAK jest silny w jamniku?
Nie wiem.
Mel pogryzł Amelkę.
W sumie ugryzł tylko raz, ale -jak się potem okazało- złpał ja za główkę tak nieszczęśliwie,że uszkodził powiekę.
Czego na poczatku nie zauwazyłam.
Cała akcja trwała dosłownie sekundę, Amka uciekła pędzem, Fio schowała się pod stołem.
Ja rzuciłam się karać Mela, dostał lanie gazetą po ogonie.Sądziłam,że poprostu wystraszył koteńkę.
Dopiera MK zawołał ,że Amelka krwawi...
Miała potężnego krwiaka powieki i delikatne naderwanie jej od nosa,na jakieś 3mm.
Opatrzyłam, stwierdziłam,że rana nie jest do szycia.Pobiegłam do apteki po krople.
Mel zostal potwornie zrugany przez całą rodzinę , obawiam się jednak,że po 10 minutach starsznie się wstydzil tylko nie pamietal juz czego.
Amelka była przerażona...
Pierwszy dzień po urazie nie korzystała z kuwety.Byliśmy załamani- całkowity regres...a tyle pracy w nią włożyliśmy...tyle się dziecko nauczyło...
Wszystko robiła w kącie, zasypując podłogą.Pozwalaliśmy.
Potem powowli wysadzaliśmy ją- znowu jest kuwetkowa, na szczęście.
Krwiak na powiece zmniejszył się po 24 godzinach, ranka się zasklepiła.Oczko myjemy,zapraplamy.Powoli się zrasta.
Strach pomyśleć CO by było gdyby ząb trafil w oko...wolę sobie nie wyobrażać.
Mel nie okazywał nigdy agresji kotom.
Nigdy.
To bardzo zrównowazony pies, spokojny i radosny.Uczuciowy.
Mel kocha Amelke nadal, Amelka pół godziny przed ugryzieniem leżała sobie razem z nim w jamniczym łożu.W zgodzie ,pozwalając się nawet lizać psim jęzorem.No i takie coś...
Rana się zagoi,ale Amka starciła zaufanie do psa.
Unika go.
Ba! nawet syczy jeśli Mel wchodzi do kuchni a ona je.
Kiedy go pierwszy raz osyczała, Melon dosłownie zgłupiał.W psiej głowie to się regularnie nie mieściło:jak to??On kocha Amelię ,a ona na niego SYCZY???DLACZEGO???Co on zrobił takiego??Czy ona zwariowała?Co jej jest??
Melek poprostu nie pamięta ,że zrobił coś złego.Chce lizać koteńkę, bo ją przecież kocha.Reguły psiego stada pozwalają zaprzyjaźnionym psom się pogryźć a potem być w pełnej komitywie.U kotów taki numer nie przejdzie.Wrog to wróg.
Nawet na jednym psłaniu nie chce z nim leżeć.
Ameka się go boi, nie lubi go juz.A to był jej najlepszy przyjaciel- jamnik.
A on nie wie co jest grane.Nic nie rozumie.Patrzy na nia swoimi niebieskimi, szczerymi oczami i merda ogonem.
Ona syczy.
Są biedni oboje.
melons będzie to kosztowało utratę klejnowtów.Nie kastrowaliśmy go, bo jest spokojny, nie interesują go suki.
Nie przejawia żadnej agresji.
Ale tak będzie lepiej.Jesienią ma mieć czyszczenie zebów, starci jajeczność przy tej okazji.
Jedynym pozytywnym aspektem sytuacji jest to,że kocice się do siebie zblizyły.
Jeśli Amka fuka na mela, Fio podchodzi i się o nia ociera.To Amkę uspokaja.Leżą razem na parapapecie, opalając się przez szybę.
Amka nadal się bawi, także z Fio.Ale gonitw z jamnikiem nie ma.
Skończyła się piekna kocio-psia przyjaźń.
CDN