Ja to się sobie dziwię, że mając jako pierwszą Silence zdecydowałam się na następne.
Kamikadze ze mnie.
Mimo wszystko nie żałuję.
Silence zawsze była oględnie mówiąc mało czysta.

Swoją bytność w moim domu rozpoczęła zasikaniem mi pościeli.
Pierwsze odwiedziny u moich Rodziców rozpoczęła od nasikania na dywan. Mama do tej pory mi to wypomina.
Teraz pościel omija, ale ma swoje ulubione kąty. Większość na szczęście znam.

Niestety ona jest bardzo pomysłowa i ciągle jeszcze potrafi mnie zaskoczyć.
Silence wolałaby być jedynaczką niestety.
Astusiowi się zdarza rzadko, ale jak już mu się zdarzy, to prania na 3 dni.
Za to pozostałe koty, nigdy!!!!, nigdzie!!!! nie napaskudziły.
Ze schylaniem nie jest u mnie tak źle.
Od dawna kuwety szufluję w tej pozycji. Okoliczne blaty pomagają mi wrócić do pozycji pionowej.
Obecnie tylko rąk mi brakuje. No i muszę się nakuśtykać.