Jaśko dzisiaj rano wręcz nie mógł się nacieszyć, że przyszłam do jego samotni. Miział się jak szalony, mruczał, próbował wejść na mi głowę. Nawet miseczka była mniej interesująca niż pieszczoty. Biedaczek, jest taki samotny. No, ale jeszcze ze dwa dni musi sam posiedzieć. Muszkieterowie waruja pod drzwiami.
Na pocieszenie dostał jedną filcokulkę. Ależ się ucieszył.