Sulfuria pisze:Znowu byłyśmy z Myszką u veta.
[ciach]
Trzymajcie kciuki za bidulkę. Mi się już płakać chce jak na nią patrzę taką pokrojoną i przerażoną

Ojejku, ale niefart zabieg i jeszcze dodatkowe kłopoty, dobrze że jesteś spostrzegawcza i szybko zareagowałaś. Biedna Myszka...
Ale na pocieszenie opowiem Ci podobną historię, ponieważ chodzę prawie codziennie do lecznicy z czarnuszką zawsze porozmawia się trochę z ludźmi, którzy przychodzą ze swoimi zwierzakami.
Ostatnio przyszła Pani z kotem w podobny stanie jak Myszka: płaczący, cierpiący, nie dawał dotknąć łepka, trzepał nim i cały czas był zwinięty w kłębek - diagnoza - zapalenie ucha. Właścicielka za bardzo przeczyściła mu ucho i później miał je zaczerwienione, obrzeknięte a Pani w dobrej wierze zakropiła mu ucho kropelkami i doszło do stanu ropnego. Kot dostał antybiotyki, Pani zakaz ruszania uszka przez jakiś czas i spotkałam ją za 2 dni. Podobno już na drugi dzień po podaniu antybiotyku była poprawa i kotek nie ciepiał tak.
Więc bądź dobrej mysli Ciociu Sulfurio!
Niech się kotkom dobrze dzieje i oczywiście opiekunom też

To jeszcze opowiem Wam jak sprawdza się powiedzenie, że jedzenie z cudzej miski zawsze lepiej smakuje.
Moja kotka-rezydentka strasznie jest grymaśna i nie ukrywam, że kupuję jej dobre (i drogie- niestety) saszetki, bo mokre najbardziej lubi ale wolę wydać na jedzenie niż potem na leczenie.
Dziewczynki z Będzina dostają inną karmę z puszki "rodzinnej" i całkiem sobie chwalą, jedzą ze smakiem tylko ta wstrętna baba (czyli moi

) ciągle coś im tam domiesza.
Generalnie nie próbują już uciekać za bardzo na mieszkanie; Siwa poleguje sobie na kanapie i ma wszystko gdzieś za to Czarnuszka dalej kuli się w pudełku, czasami też leży na kanapie, ale nie zrezygnowała z wypraw poza pokój - zwłaszcza, że zauwazyła, że w tej innej misce jest całkiem niezły prowiant..
Muszę bardzo mocno blokować drzwi, bo nic innego ją nie powstrzyma. Kładę się przedwczoraj do łóżka i z kuchni doszło do mnie energiczne chrupanie, ki diabeł, myślę sobie - wydawało mi się, że Łatka śpi drugim pokoju, ale zaglądam do kuchni i w zasadzie wszystko się zgadza: czarny kot przy misce zajada z apetytem.
No tak, tylko ten czarny kot ma na sobie granatowy kubraczek ..
Żeby to się spłoszyła jak podeszłam! Spojrzała tylko na mnie i wolnym krokiem wróciła do siebie!
I teraz kiedy chcę podać czarnuszce antybiotyk, ładuję go do miski Łatki z normalną karmą i zostawiam uchylone drzwi a Łatkę zamykam w innym pokoju. Czarnuszka chyłkiem wymyka się z "internatu" i myśląc, że tak sprytna sprzata miseczkę do czysta!
I kot syty i baba zadowolona
pozdrawiam