Wczoraj nastąpiła wielka chwila.
PRZEPROWADZKA
Pojechałam po mych panów, a tu wielka obraza. No tak, prawie dwie doby mnie nie widzieli. Musi być kara, nie ma powitania, nie ma miziania

Trzeba było przekupstwo zastosować. Wołowinak poszła w ruch
Zapakowanie kotów do kontenerka nie obeszło się bez problemów. Budrys uznał, że on się nie wyprowadza i rozczapierzył łapy. Hmmmm... to było jak pakowanie tygrysa do klatki

Udało się. Grzecznie udaliśmy się do nowego mieszkanka.
Postawiłam kontenerek w kuchni. Pierwszy wyszedł Budrys i przypadł do podłogi. Powoli spacerował wyciągając szyję jak żuraw

. Dalej wyszedł Boruta. Na pewniaka, czym on się będzie przejmował. Obszedł kuchnię i powędrował dalej.
Budrys zza szafki wyciągając szyję patrzy gdzie kumpel idzie

-tttoo, ttoooo ja tttuuu poczekam. Sprawdź koleś czy nic się nie czczaaai w pokoju.
Boruta wszedł do pokoju rozejrzał sie w prawo, w lewo- miauuu, droga wolna.
No to biegnie Budrys, ogon zadarty, a co ja jestem pan, ja się nie boję

Zaszeleściła reklamówka. Fruuu, sruuu kot zwiał do kuchni.

mój ty odważny kocie
B&B cały wieczór zwiedzali wszystkie kąty obwąchując każdy sprzęt. Budrys odkrył, ze nad wanną jest taka fajna półeczka, po której można spacerować, ale stoją na niej jakieś rupiecie potocznie zwane kosmetykami. Patałajstwo narobiło strasznego hałasu spadając do wanny

No i wanna ma jakieś takie inne krawędzie, chyba bardziej śliskie

bo biedne białe kocisko nie utrzymało się na powierzchni i zjechało do środka. Jak się myłam, rzecz jasna
Blat w kuchni też został zwiedzony, parapety sprawdzone- widoki ciekawe są
Ogólnie B&B beproblemowo zmienili miejsce zamieszkania i w nocy okupowali moje łóżko
