Dresiarze i Nocka - to już rok bez Ciebie, Noceńko

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon mar 17, 2008 13:17

Jana pisze:
Beliowen pisze:
galla pisze:Ja też się zastanawiam nad możliwym stężeniem - czy może spowodować aż takie zmiany.

Tak!!!
Lek podany do worka spojówkowego wchłania się bardzo dobrze, często lepiej i szybciej niż dojelitowo
są koty wrażliwe na NSPZ, takim kotem była np. moja Muszelka, która krwawiła po niewielkich ilościach
w zasadzie jedynym, który mogła dostawać, była tolfedyna.


O kurde :(

Ale Nocka wczesniej była leczona takimi lekami (o ile dobrze pamiętam) i nigdy nie dawało to takich fatalnych skutków :(

Belio, jak juz tu jesteś - co to jest oligochromia?

Niejednorodnie zabarwione krwinki.

Można się uwrażliwić na lek po jakimś czasie stosowania dopiero.
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Pon mar 17, 2008 13:26

Liwia pisze:Galla, czarne sa twarde... To co napisalas jest logiczne wiec moze to to? Z tym dziwiloby mnie ze wetka nie skojarzyla leku z jego ksiazkowymi efektami ubocznymi.

Pewnie skojarzyłaby, gdyby Nocka dostawała to w formie doustnej.
Ale, teoretycznie, sposób podawania wykluczał jakiekolwiek narażenie żołądkowe, więc tego w ogóle nie brało się pod uwagę... Bo też w ilu przypadkach bierze się pod uwagę to, że kot łyka krople podawane do oczu?

Genowefo - no na to wychodzi, że albo ma tak zbudowane to oko, albo od urazu coś się jej tam otworzyło, przestawiło i te krople teraz jej spływają do środka. To byłby kolejny dowód na to, że to był uraz, a resztę jej załatwiliśmy leczeniem :roll: Za tym, że to się stało teraz przemawia choćby to, że ona kiedyś dostawała krople do oczu na KK i nic jej nie spływało do gardła. A teraz zaczęło.

Jana - z tym stężeniem to może być różnie, ale myślę, że ważna może być forma leku - tu substancja działa bezpośrednio, nie jest niczym odizolowana, żeby nie niszczyć przewodu pokarmowego i zacząć się rozkładać w odpowiednim miejscu. No i tak ma być, bo w końcu krople mają działać dokładnie w miejscu stosowania i chodzi o to, żeby substancja bezpośrednio miała kontakt z okiem. A tu nam się zrobiło bezpośrednio - na przewód pokarmowy.

Zaraz będę się kontaktować z wetką, zobaczymy co powie.

Liwia pisze:Czasem ci kretyni siedza z tymi swoimi zestresowanymi, szczekającymi albo skamlącymi psami w poczekalni dlatego ze te zestresowane, szczekające albo skamlące psy sa chore/przeziebione/polamane/i tysiac innych zdrowotnych opcji mniej wiecej jak u kota. :roll:

Liwia, ale ci kretyni to nie są wszyscy, tylko ci, przez których robi się w poczekalni pandemonium, bo nie potrafią opanować swoich psów, które robią, co chcą. Niezależnie od poziomu swej agresji i wielkości.
I nie mam nic przeciwko psom z normalnymi właścicielami w poczekalni u weta. Takimi, którzy tych psów pilnują, a nie - pies sobie, właściciel sobie. I robi się piekło, bo pies wypuszczony na luźnej smyczy w poczekalni. Albo kilka psów. Oplątują wszystko i wszystkich, podchodzą do zwierząt chorych, które potrzebują spokoju, zaglądają do transporterków denerwując koty. A właściciele nierzadko jeszcze te psy do tego podjudzają - widziałam kiedyś pana, który chodził ze swym psem od zwierzaka do zwierzaka - nieważne czy kota czy psa - i specjalnie tak manewrował smyczą i psem, żeby ten wszystko obwąchał i się "zaprzyjaźniał". Stwierdziłam, że jak podejdzie do mnie, to strzelę tego właściciela między oczy... Albo puszczają te psy luzem w poczekalni i potem - zamiast wziąć na smycz i pilnować - latają za nimi albo się wydzierają do nich. Inne zwierzaki się wzbudzają - bo przecież ktoś lata, pies i człowiek, ktoś się drze, trzeba poszczekać. I koszmar się robi.
I to są właśnie właściciele-kretyni, którzy oddaliby wielką przysługę - sobie, swoim zwierzętom i innym pacjentom oraz ich właścicielom - wychodząc z psem na dwór :wink:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon mar 17, 2008 13:33

galla pisze:
Liwia pisze:Czasem ci kretyni siedza z tymi swoimi zestresowanymi, szczekającymi albo skamlącymi psami w poczekalni dlatego ze te zestresowane, szczekające albo skamlące psy sa chore/przeziebione/polamane/i tysiac innych zdrowotnych opcji mniej wiecej jak u kota. :roll:

Liwia, ale ci kretyni to nie są wszyscy, tylko ci, przez których robi się w poczekalni pandemonium, bo nie potrafią opanować swoich psów, które robią, co chcą. Niezależnie od poziomu swej agresji i wielkości.
I nie mam nic przeciwko psom z normalnymi właścicielami w poczekalni u weta. Takimi, którzy tych psów pilnują, a nie - pies sobie, właściciel sobie. I robi się piekło, bo pies wypuszczony na luźnej smyczy w poczekalni. Albo kilka psów. Oplątują wszystko i wszystkich, podchodzą do zwierząt chorych, które potrzebują spokoju, zaglądają do transporterków denerwując koty. A właściciele nierzadko jeszcze te psy do tego podjudzają - widziałam kiedyś pana, który chodził ze swym psem od zwierzaka do zwierzaka - nieważne czy kota czy psa - i specjalnie tak manewrował smyczą i psem, żeby ten wszystko obwąchał i się "zaprzyjaźniał". Stwierdziłam, że jak podejdzie do mnie, to strzelę tego właściciela między oczy... Albo puszczają te psy luzem w poczekalni i potem - zamiast wziąć na smycz i pilnować - latają za nimi albo się wydzierają do nich. Inne zwierzaki się wzbudzają - bo przecież ktoś lata, pies i człowiek, ktoś się drze, trzeba poszczekać. I koszmar się robi.
I to są właśnie właściciele-kretyni, którzy oddaliby wielką przysługę - sobie, swoim zwierzętom i innym pacjentom oraz ich właścicielom - wychodząc z psem na dwór :wink:


a z takim ujeciem zgadam sie w 100%, sama rowniez oczywiscie miewam mordercze mysli w poczekalni - i w stosunku do wlascieli psow jak i kotow.

Jesli to te leki tak nabruzdzily to co teraz?
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15773
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Pon mar 17, 2008 13:33

Beliowen pisze:
Jana pisze:Belio, jak juz tu jesteś - co to jest oligochromia?

Niejednorodnie zabarwione krwinki.

O mamo, przecież to oczywiste - oligo i chromia...
Dobry dowód na to, że mi się mózg odłączył... :lol:

Beliowen, a myślisz, że "wpadanie" tych kropli do przewodu pokarmowego mogło mieć tu znaczenie i spowodować większe szkody?
Bo część leku na pewno wchłaniała się w oku, część szła do przewodu - może to połączenie dało takie opłakane skutki...
A jeśli jeszcze Nocka się na to uwrażliwiła, to już w ogóle...

Jeśli to jest to, to można by sobie stawiać diagnozy - aż do jej zejścia...
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon mar 17, 2008 13:35

a przez sluzowki?
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15773
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Pon mar 17, 2008 13:38

annskr pisze:Gallu, mam nadzieję, że już wszystko będzie dobrze.
Próbowałaść paść Hill'sem a/d (chyba) stosowanym w stanach wycieńczenia? Moje chore koty go lubiły.

Aniu - reakcja Noci jest jedna - wyniosłe spojrzenie spod powiek i odwrócenie głowy :lol: Dla niej mało rzeczy jest smacznych, od jej dzieciństwa to jest ciągła walka i wieczna niewiadoma, czy zechce coś zjeść...

Liwia pisze:Jesli to te leki tak nabruzdzily to co teraz?

Pojęcia nie mam :roll:

Na pewno odstawiam krople.
Kontaktuję się z naszą wetką, żeby rozpatrzyła ten trop.
Jutro jedziemy do okulisty i niech sprawdzi, czemu nam oko przecieka.
I niech da leki, które nie będą przeciekać, bo to oko znowu wygląda koszmarnie (w kolorycie, bo na szczęście nie napuchło, tylko czerwone jest).
A już była tylko malutka czerwona plamka na dole oczka i znowu zalane.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon mar 17, 2008 13:39

galla pisze:
Beliowen pisze:
Jana pisze:Belio, jak juz tu jesteś - co to jest oligochromia?

Niejednorodnie zabarwione krwinki.

O mamo, przecież to oczywiste - oligo i chromia...
Dobry dowód na to, że mi się mózg odłączył... :lol:

Beliowen, a myślisz, że "wpadanie" tych kropli do przewodu pokarmowego mogło mieć tu znaczenie i spowodować większe szkody?
Bo część leku na pewno wchłaniała się w oku, część szła do przewodu - może to połączenie dało takie opłakane skutki...
A jeśli jeszcze Nocka się na to uwrażliwiła, to już w ogóle...

Jeśli to jest to, to można by sobie stawiać diagnozy - aż do jej zejścia...

Nie musiały wcale wpadać
wystarczy że się wchłaniały do krwiobiegu (z worka spojówkowego to bezpośrednio, ukrwienie jest bardzo dobre)
w wątrobie metabolizuje się większość leków, niezależnie od drogi podania.
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Pon mar 17, 2008 19:36

Galla i jak tam?

Beliowen pisze:Nie musiały wcale wpadać
wystarczy że się wchłaniały do krwiobiegu (z worka spojówkowego to bezpośrednio, ukrwienie jest bardzo dobre)
w wątrobie metabolizuje się większość leków, niezależnie od drogi podania.


Mam nadzieję, że taka nadwrażliwość (jeżeli się potwierdzi) to są rzadkie przypadki. Mam dwa koty na dokładnie takim samym zestawie kropel do oczu.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Pon mar 17, 2008 20:27

Czekamy na niusy...

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto mar 18, 2008 1:17

Nie rozmawiałam z panią doktor, ale napisałam jej smsa i odpisała mi, że według niej te krople nie są odpowiedzialne za anemię.
Faktem jest, że przy takiej ilości różnych rzeczy, które się na siebie ponakładały, ciężko jednoznacznie stwierdzić, co mogło spowodować taki "zdrowotny dół". Na pewno nie bardzo da się określić, co jest przyczyną pierwotną, co powodowało dalsze problemy, a co nie pozwalało zdrowieć.
To wszystko jest tak pozazębiane, że nie da się tego rozplątać żeby odszukać pojedyncze sznurki. A szkoda, bo nie tylko nam by się to przydało, żeby zadziałać u źródła problemu, ale, jeśli to reakcja na leki - również innym.

Ja jednak nie rezygnowałabym z hipotezy, że to może być wpływ tych łykanych (bądź wchłanianych z worka spojówkowego) kropli.
Na pewno mogły w pewnym momencie spowodować biegunkę - poprzez bezpośrednie działanie w przewodzie pokarmowym. Mogły też spowodować krwawienie z przewodu pokarmowego - na początku podrażnienie mogło być bardzo silne, potem jelita i żołądek były chronione lekami.
Fakt, że anemia nie musi być powodowana bezpośrednio przez te substancje. Ale może też być wtórna - substancje powodują uszkodzenia czegoś, organizmowi się pogarsza, do tego te uszkodzone cosie mogą powodować zanikanie tych czerwonych elementów. Albo dysfunkcja tych cosiów może powodować złą odbudowę krwi. Itp.
Zastanawiam się też nad tą hemolizą - jakaś przyczyna musiała być. Porównując sobie procesy zachodzące w organizmie do procesów chemicznych, wychodzi mi na to, że taka nagła reakcja wymaga obecności jakiegoś "wspomagacza". Rozkład zachodzący samoistnie nie powinien być tak gwałtowny.
Kurcze, wiem co mi chodzi po głowie, ale nie umiem tego za dobrze ująć w śłowa.
Może tak: jeśli wymieszamy jakąś płynną substancję z czystą wodą (przy założeniu, że sama woda nie rozkłada tej substancji szybko), to rozkład tej substancji prawdopodobnie będzie zachodził w czasie, ale długim czasie. Ale obecność jakiejś innej substancji może spowodować gwałtowną reakcję i np. wytrącenie się tej substancji z wody w ciągu np. godziny, a nie tygodnia.
Tutaj sytuacja jest o tyle dziwniejsza, że Nocka do swojej krwi dostała krew, czyli coś zgodnego z tym, co płynie w jej żyłach. I nawet jeśli te jej krwinki się rozpadają, to rozpadają się na tyle powoli, że gołym okiem się tego zauważyć nie da. I, jak dla mnie, taka nagła i gwałtowna reakcja była możliwa dzięki obecności czegoś, co ją sprowokowało. Co ciekawe, najwyraźniej nie cała krew, którą dostała, się rozpadła - tak jakby to coś, co powodowało reakcję samo w nią wchodziło i było w stanie rozłożyć ilość komórek odpowiednią do swojego własnego stężenia. Coś jak przy miareczkowaniu :wink:
Albo jeszcze inaczej - wlewanie mleka do mleka nie skończy się źle, o ile nie dodamy czegoś, co spowoduje koagulację białka. W efekcie mleko się zważy. Ale bez dodatku "czegoś", można sobie i 100 litrów wymieszać bez strachu, że coś nie wyjdzie.
Rozumiecie, o co mi chodzi? Bo ja nie wiem, czy rozumiem :lol:

W każdym razie Nocka nadal ma różowe spojówki.
Wygląda o niebo lepiej.
Zaokrągla się (podczas ważenia w niedzielę odnotowałam kolejne 50 g przyrostu wagi).
Siuśki mają normalny kolor (czyli jeśli jest rozkład, to już nie gwałtowny).
Biegunki na razie nie ma (dostała Smectę i Taninal wczoraj, dziś tylko raz Taninal, Smecty już nie, na razie Tanianalu nie będę jej już dawać, żeby jej nie zatkać z kolei). Kupal był dziś tylko jeden i to bardzo ładny, dwukolorowy - część była normalnego koloru, druga część jaśniejszego, ale wpadającego w normalność.
Temperatury na oko nie ma (chętnie je, w dotyku nie jest cieplejsza, nie stroszy się i nie kuli). Mierzyć jej nie chcę, bo ona ma pupkę podrażnioną tą biegunką - wczoraj ją piekła, płakała jak wychodziła z kuwety. Nie chcę jej tam teraz pakować termometru, zwłaszcza że nie widzę niepokojących objawów.
Dużo odpoczywa. Śpi wyciągnięta na boku, w różnych konfiguracjach.
Nie ciągnie już tak nogami, chociaż widać, że jest koszmarnie zmęczona.
Zeżarła dziś prawie całą saszetkę proszkowego Convalescence 8O Oczywiście na raty, przez cały dzień. Ale jednak - prawie cała saszetka! Muszę jutro dokupić, bo mi nie wystarczy do środy.
Do tego je suche. Niewiele, ale jednak. Nocka je suche. Szok.
Oko zalane. Ale krople na razie odstawione. Jutro okulista. Niech dr Buczek zlokalizuje przeciek :wink:
A we środę kontrola zdrowia pozaocznego. I jednak namawianie pani doktor, żeby wzięła wpływ tych kropli pod uwagę :wink: Nie chodzi mi o to, żeby zrezygnować z innych hipotez, ale żeby tej nie lekceważyć z miejsca. Zresztą nie wiem, czy z miejsca, bo nie rozmawiałyśmy na ten temat, a smsami wymienia się informacje raczej skrótowo. Pogadamy, zobaczymy.
No i tak u nas.
Na razie całkiem nieźle, zważywszy ostatnie dni.
Ostatnio edytowano Wto mar 18, 2008 1:38 przez galla, łącznie edytowano 2 razy
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto mar 18, 2008 1:23

Galla - bardzo mocne kciuki za Nockę :ok: :ok:

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Wto mar 18, 2008 9:53

Galla, hemoliza może być bardzo intensywna, w zależności od tego, jakim czynnikiem spowodowana
sama w sobie powoduje też wzrost stężenia transaminaz - czyli AspAT i AlAT

co do kropli
kanaliki łzowe mają ujście do nosa, a nos ma połączenie z gardłem
więc połykanie kropli zapuszczanych do oka to taki sam mechanizm jak przy połykaniu łez ;) - to dlatego podczas płaczu leci i z nosa
tyle, że kanaliki odprowadzają do nosa tylko nadmiar kropli
u człowieka nie jest tego wiele, no ale i oko jest większe.

Co do stopnia wchłaniania substancji z worka spojówkowego - to niech Ci Jana opowie o atropinie
jeśli organizm jest wrażliwy to reakcja jest jak po podaniu i.v.
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Wto mar 18, 2008 9:59

No tak. Jestem uczulona na atropinę, co się okazało kiedy miałam cztery lata, wkroplono mi atropinę do oczu, a ja dostałam wstrząsu, opuchłam i zaczęłam się dusić. Na szczęście szybko przyjechało pogotowie, naszprycowali mnie wapnem i wsadzili rurkę w gardło, żebym sie nie udusiła całkiem. Od tej pory lekarzom powtarzam jak mantrę, że nie mogę się zetknąć z atropiną. A to były dwie kropelki.

Trzymam kciuki za Nockę nieustająco! Podrażnioną pupkę warto posmarować sudocremem, mam w domu, mogę Ci odpalić trochę :wink:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto mar 18, 2008 10:45

Nieustająco :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Wto mar 18, 2008 12:23

Beliowen pisze:tyle, że kanaliki odprowadzają do nosa tylko nadmiar kropli
u człowieka nie jest tego wiele, no ale i oko jest większe.

U Noci to już nawet nie nadmiar jest odprowadzany, ale cała kropla - kiedyś po zakropieniu jakaś tam część wyciekała, teraz ta kropla po prostu znika w oku. Zakrapiam i normalnie widzę, jak kroplę wciąga do środka 8O W życiu czegoś takiego nie widziałam, a przecież wszystkim naszym kotom, już zakrapiałam oczy, dodatkowo Nolkowi mamy i kiedyś naszemu psu. No i sobie też. Strasznie dziwnie to wyglądało u Noci.[/quote]

Jana pisze:Trzymam kciuki za Nockę nieustająco! Podrażnioną pupkę warto posmarować sudocremem, mam w domu, mogę Ci odpalić trochę :wink:

Z zewnątrz pupa jest ok, bo po każdym razie starałam się choć troszkę ja przetrzeć, żeby nic nie zostawało i nie odparzało pupinki. W środku ją piekło niestety. Trzeba po prostu poczekać, aż się środek wygoi.
Ale dzięki, będę w razie czego pamiętać na przyszłość, że masz tzw. "codokrem" :wink:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości