Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Miałam wypadek.

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Nie cze 07, 2015 12:39 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

lilianaj pisze:Zupełnie nikt do nas nie zagląda i troszeczkę się czujemy samotni. :?

czekam na każdy nowy post, już to kiedyś napisałam wilber....

Was się czyta z taką przyjemnością jak Sagę o Ludziach Lodu :ok: :201494 :201494 :201494

pozdrawiam słonecznie :D
30.07.09 Maciuś [*] 02.10.10 Kocik [*] 16.12.10 Pusia [*] 10.07.14 Meliska[*] 23.01.18 Boluś [*] Kubuś [*] 07.10.2019 Kisia [*] 09.06.2021 Piracik [*] 07.03.2022 Kacperek [*] 05. 01. 2024 Belfaścik [*] 16. 02. 24 Figa [*] 22.02.25 Tulinka [*]15.04.25 Kropek [*] 06.05.25 Ptysiek 08.05.25 wybaczcie mi, do zobaczenia...

puszatek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21758
Od: Sob lut 05, 2011 21:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie cze 07, 2015 14:09 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

To znaczy, że czuliśmy się troszeczkę osamotnieni zupełnie bezpodstawnie. Dobrze jest czasem się pomylić. :mrgreen:
Moje kotusie lubią noszenie. Dobrze widziane jest również drapanie plecków w trakcie noszenia, masażyk stópek jest atrakcyjny, a zapewnienie ciekawego widoku - bardzo pożądane. Natomiast nie chcą siedzieć długo na kolanach, bo to im w jakiś sposób uwłacza. Podejrzewam, że w pupinki im za ciepło. Jedynie Florcia chętnie korzysta z moich kolan na czas zlizywania serka z palca. One kochają człowieka obok człowieka, a nie na nim. Niestety. Nie ma także czułych przytulasów do poduszki. Więc, jak czytam, że ktoś zasypia obłożony doszczętnie kotami, to takiemu komuś zwyczajnie zazdroszczę. Maurynio lubił się do mnie przyklejać, jak spał. Zdarzało się czasem, że się budzę, otwieram oczy, a tu wszędzie szaro i mrucząco. Taka opaska z Maurynia, to był najlepszy początek dnia. Tęsknię za nim.
Cóż, każdy jest inny. Każdy ma inne zalety. Poza tym te moje koty, to same młodzieniaszki. Potrzebują czasu, żeby nabrać więcej rozumku. Wydaje mi się, że im starszy kot, tym na większą potrzebę bliskości ze swoim człowiekiem.

Co do tego, że vegeta jest niezdrowa: Kasiu, życie jest niezdrowe. Kto żyje - umiera.
Staram się unikać niezdrowych produktów i nie paść potomstwa ołowiem w formie przetworzonej, ale nie da się tak do końca uniknąć wszelkich EEEEEEE i innych konserwantów. Ale czipsy, colę i słodycze ściśle limituję i dozwalam wyłącznie na czas urodzin, imienin i czasem wizyt kolegów. Jak chcą coś słodkiego, to sama im piekę ciasto, rogaliki, gofry, wafelki, albo co tam chcą innego.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Nie cze 07, 2015 14:49 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

Ja też się melduję, że Was czytam skrycie, chętnie, z przyjemnością i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.
Tylko pisać nie mam kiedy, bo mi czasu żal ...

YBenni

 
Posty: 1667
Od: Nie maja 20, 2007 22:04

Post » Nie cze 07, 2015 14:56 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

zawsze będziemy tęsknić za tymi, którzy odeszli....
30.07.09 Maciuś [*] 02.10.10 Kocik [*] 16.12.10 Pusia [*] 10.07.14 Meliska[*] 23.01.18 Boluś [*] Kubuś [*] 07.10.2019 Kisia [*] 09.06.2021 Piracik [*] 07.03.2022 Kacperek [*] 05. 01. 2024 Belfaścik [*] 16. 02. 24 Figa [*] 22.02.25 Tulinka [*]15.04.25 Kropek [*] 06.05.25 Ptysiek 08.05.25 wybaczcie mi, do zobaczenia...

puszatek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21758
Od: Sob lut 05, 2011 21:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie cze 07, 2015 17:50 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

YBenni pisze:Ja też się melduję, że Was czytam skrycie, chętnie, z przyjemnością i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.
Tylko pisać nie mam kiedy, bo mi czasu żal ...

:D

Na pewno będzie lało. Na dworze jest duszno, na niebie gromadzą się chmury. Nad moim małżeństwem też się gromadzą. Bo życie nie jest bajką. Niestety.
Chciałam podpuścić TŻa i powiedziałam, że najbliższą mu osobą jest jego mamusia. A on nie zaprzeczył, choć na to właśnie liczyłam. Było mi przykro. Cóż, wniosek z tego jest prosty: nie należy wydobywać na światło dzienne informacji, na których przyjęcie nie jest się gotowym i których nie chce się znać.
Jak chciałam mieć kota, to o każdego z nich prosiłam, albo i błagałam, bo czułam się w obowiązku uzyskać zgodę współmałżonka. TŻ mnie nie prosi i nie czuje się w żadnym obowiązku, on mnie informuje. Na przykład mówi, że zamówił nowy pomnik na grób swojej babci, albo, że wróci później, bo musi jechać na Ursynów odebrać komputer, który kupił dla mamusi, bo stary jej się zepsuł. Julka komputer ma cztery lata i jest w stanie przedagonalnym. Dzieciak dostał go na na komunię, może jakoś dotrwa ten cerowany cud techniki do bierzmowania... Albo przypadkiem dowiaduję się, że pożyczaliśmy jego bratu kilka tysięcy z konta, o którym nie wiem.
Cóż, rodzina to rodzina. Nie mam pretensji o to, że TŻ troszczy się o swoją matkę, ale oczekuję, że mnie zapyta o zdanie, zanim podejmie jakieś decyzje finansowe. Chociaż ja też go nie pytałam o zdanie, jak kupowałam auto. Bo to taki egzemplarz, który nie lubi samochodów. W życiu by się nie zgodził. Nie dałam mu szansy na wyrażenie protestu i teraz mam w życiu i w nogach lżej. I nie muszę dźwigać ciężarów i wyrabiać bicepsów podczas noszenia zakupów.
Jestem coraz bliżej cienkiej, czerwonej linii. Jeszcze kropelka i będę świadkiem następującej scenki rodzajowej:
Wraca sobie mój TŻ z pracy, otwiera drzwi i w tym momencie wokoło niego zaczyna biegać szczekający szczeniaczek. Biorę malca na ręce i przytulam. Puszysta kulcia liże mnie po twarzy i merda ogonem. TŻ stoi oszołomiony, otworzył usta i nie może wydobyć z siebie słowa. Wpadł w stupor. Dzieci wybiegają, śmieją się i wołają:
- Tato, zobacz! Mamy pieska! Mamy pieska!
- Jak to? Czyj to pies? - pyta w końcu zdumiony TŻ.
- Mój drogi!- mówię ja. - To jest Saba/Misia/Lusia (albo jakieś inne imię odpowiednie dla suczki). Niedawno ją przywiozłam i od dzisiaj będzie z nami mieszkała. Na razie jest jeszcze malutka, ale za 70 kilogramów będzie dorosła. Jeśli nie odpowiada Ci ta sytuacja, to zamieszkaj z mamusią i żyjcie długo, szczęśliwie i zgodnie.

Mamusia nie darzy mnie sympatią, odkąd TŻ ją zawezwał do naszego domu i szczegółowo jej objaśnił mój wkład w nasze problemy małżeńskie, całkowicie pomijając swój w nich udział.
Jestem rozzłoszczona na mojego TŻta, chociaż niewątpliwie oprócz wad, ma on także zalety. Tylko, że w tej chwili nie pamiętam zupełnie jakie.
Psa jednak nie wezmę. Nie byłabym dobra pańcią dla psa. Nawet dla suczki.
Jestem strasznym tchórzem i bałabym się spuścić psa ze smyczy. Taki pies byłby uwięziony, niewybiegany i w rezultacie nieszczęśliwy.
Nadaję się za to doskonale na pańcię kotów niewychodzących. I tego muszę się trzymać. One mnie kochają najbardziej na świecie. Zaraz jakiegoś złapię, ponoszę, wygłaszczę i mi się poprawi samopoczucie. A jak jeszcze wsadzę nos w kociakowe futro, pachnące kocim gniazdem, to od razu cała moja złość zniknie.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Nie cze 07, 2015 18:21 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

Dobre :ok: :ok: :ok:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Nie cze 07, 2015 19:57 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

lilianaj pisze:Co do tego, że vegeta jest niezdrowa: Kasiu, życie jest niezdrowe. Kto żyje - umiera.

Baa.. ;) ja nie jestem świrusem, ale z vegety i maggi zrezygnowałam dawno i bez bólu. Mimo wrodzonego wygodnictwa, które - obok egoizmu (zdrowego, a jakże:) - jest jednym z moich "grzechów głównych"

Współczuję scysji z TZ-em, dobrze, ze masz swoje puszyste antydepresanty!

KatarzynkaR

 
Posty: 96
Od: Pt lut 13, 2015 20:46

Post » Nie cze 07, 2015 20:44 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

Masz rację, co do vegety Kasiu. To sama chemia w czystej postaci.
Prawdę mówiąc, to sumiennie czytam ulotki przede wszystkim na kocich puszkach. Na ludzkim jedzeniu czasami też, ale rzadko. TŻ za to nauczył się ode mnie czytania ulotek i jak jest w sklepie, to pyta panią np ile jest mięsa w kiełbasie. Czasami jest zadziwiająco mało. Nie mam pojęcia, jak można zrobić wędlinę z 43% mięsa. TŻ zawsze sprawdza, co nam z lekka podnosi rachunki za żywność. :lol:
Wiesz Kasiu, ja się czasami złoszczę na tego mojego TŻ i nawet sobie mamroczę pod nosem, albo na miau mamroczę, albo czasem nawet się odgrażam, ale tak prawdę mówiąc, to my się ze sobą nie kłócimy. Jeszcze się nie zdarzyło, żebyśmy na siebie wrzeszczeli. Nie ma szans przy tylu dzieciach. Może, gdybym jasno określiła granice tego, co mi odpowiada, a czego nie akceptuję, to bym nie musiała się w środku gotować. Jak za dużo ustępuję i jestem bardziej tolerancyjna, niż mam na to ochotę, to się w końcu wkurzę.
Ot, życie.
Takie kłopoty, to żadne kłopoty. A muchy w nosie? Cóż: kto ich nie ma?
Ziemia wszystko wyciągnie. :wink:

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Nie cze 07, 2015 20:59 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

Hej :D
Ja lubię wegetę! A bez maggi żyć nie mogę :) Dziś wegeta wcale nie jest jakaś bardzo niezdrowa. Same warzywa i glutaminian. Azjaci jedzą i żyją długo :D
Koty pachną, to prawda :D My się zaciągamy ostro kocim futerkiem :D

Edit. ja używam kucharka - ma świetny skład bez konserwantów i skład to same warzywa i przyprawy, sol i cukier i wzmacniacze smaku - te są wszędzie. Także nie ma źle akurat w tym przypadku, bo jak z innymi przyprawami to nie wiem :D Ale do sałatek i wszystkiego to sobie nie wyobrażam tego używać, tylko do wege rosołku i zup :)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Nie cze 07, 2015 21:19 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

Prawda Lilianko, samo życie:) kto nie ma czasem much w nosie niech pierwszy uderzy kamieniem;)

My z moim TZem też się nie kłócimy. O politykę czasem spieramy się i polemizujemy, bywa, ze wióry lecą ;) ale o zycie i bycie jakos nigdy jeszcze. Choc u mnie inna sytuacja, bo znalazlam go po wielu wielu latach bolesnych prób i błędów, jako dojrzala juz osoba. Jutro świętujemy 7 rocznicę bycia razem, a mieszkamy dopiero od trzech;) tak więc nie mając wspólnych dzieci czy kont mało jest tematów do polemiki, poza polityką rzecz jasna

KatarzynkaR

 
Posty: 96
Od: Pt lut 13, 2015 20:46

Post » Nie cze 07, 2015 21:38 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

Konserwnaty konserwują doskonale. Pewnie dlatego Azjaci żyją długo. :lol:
Ja tam zamierzam żyć, aż do śmierci. :ok: Używam czasem vegety do rybki schabowej, która to najbardziej mojej córce smakuje. Kiedyś, jak Pumka moja była mała, to nie chciała przełknąć nic innego, oprócz fileta z ryby w panierce. Miała taką fazę. Wszyscy inni natomiast mieli dosyć ryby we wszelkiej postaci. Kiedyś upiekłam kotlety. Zofijka przyszła i pyta:
- Mamo, a co to jest? Czy to rybka?
Widzę, że podoba jej się to, co widzi na talerzu, więc kłamię w żywe oczy:
- Rybka.
- A jaka? - docieka dalej Pumka.
- Schabowa.- mówię ja.
Rybka schabowa z odrobiną vegety zdobyła uznanie i została włączona do jadłospisu. Na kotlet panna by nawet nie spojrzała. Natomiast Paweł, w swoim czasie, pił biały soczek, zamiast wody. :lol:

Na jurto umówiłam się z panią Ewą od Gustawka. Powoli rozglądam się za kawalerem: dużym (tak z 8 - 9kg), puchatym bocoulorem, silowym, a najlepiej czekoladowym. Musi mieć także dużą głowę (żeby się więcej fałdek na mózgu zmieściło :wink: ), niebieskie oczy i mocną brodę. A i jeszcze porządny długi i ofutrzony ogon. I jajka musi mieć także. I prawo do ich używania z FIFE. Badanie genetyczne na HCM i PKD też są niezbędne. Będzie mi potrzebny za... rok. Mniej więcej. Do płatnego seksu. :201422

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Nie cze 07, 2015 21:49 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

KatarzynkaR pisze:Prawda Lilianko, samo życie:) kto nie ma czasem much w nosie niech pierwszy uderzy kamieniem;)

My z moim TZem też się nie kłócimy. O politykę czasem spieramy się i polemizujemy, bywa, ze wióry lecą ;) ale o zycie i bycie jakos nigdy jeszcze. Choc u mnie inna sytuacja, bo znalazlam go po wielu wielu latach bolesnych prób i błędów, jako dojrzala juz osoba. Jutro świętujemy 7 rocznicę bycia razem, a mieszkamy dopiero od trzech;) tak więc nie mając wspólnych dzieci czy kont mało jest tematów do polemiki, poza polityką rzecz jasna


O! To przyjmij Kasiu najlepsze życzenia, żeby Wam się układało przez dalsze wspólne lata. Te pierwsze lata bycia razem są najlepsze, bo ludzie są nadal w sobie chemicznie zakochani. Bo zakochanie, to też, jakby nie było chemia jest.
Mi życie oszczędziło bolesnych prób i błędów. W ogóle oszczędziło mi jakichkolwiek prób. Bo o błędy, to ja już sama zadbałam. Poznałam TŻ w maturalnej klasie, nie miałam wtedy nawet osiemnastu lat. Po siedmiu latach, czyli po wszelkich maturach, studiach i dyplomach, wzięliśmy ślub. Jesteśmy razem od 23 lat. A od 13 zaczęliśmy się rozmnażać.
Powinnam sobie gumki w nogawki wciągnąć, żeby mi się próchno nie sypało.
Ostatnio edytowano Nie cze 07, 2015 21:50 przez lilianaj, łącznie edytowano 1 raz

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Nie cze 07, 2015 21:50 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

Rozmawiam z koleżankami, przeczytałam co napisałaś i stwierdzam ze mam męża dinozaura... Jakiś idealny, chyba za nawet :roll: chyba żyje w jakiejś bańce

Czasami dobrze sie wygadać, wytarmosic kociaste, ja jak jestem zła (przez prace) to wysprzątać chałupę :mrgreen: jakoś mi lepiej.


Powodzenia, trzymam kciuki!
Ułoży sie, potrząśnij TŻ
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Nie cze 07, 2015 21:57 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

Mój też był idealny, jak mieliśmy tylko Maurycego. Zużył się jednak minimalnie. :wink:
Niestety, życie weryfikuje ideały, i po iluś tam latach okazuje się, że każdy ma jakieś swoje wady i słabostki. Kwestia polega na tym, żeby przejść nad tymi wadami do porządku dziennego i potrafić je zaakceptować, albo dokonać korekty, jeśli doprowadzają współmałżonka do czerwoności.
Cieszę się Moli, że jesteś szczęśliwa ze swoim TŻem. :ok:

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Nie cze 07, 2015 22:32 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian

lilianaj pisze:Powinnam sobie gumki w nogawki wciągnąć, żeby mi się próchno nie sypało.


Lilianko, smarkata jesteś i właściwie to pani powinnaś do mnie mówić :ryk: :ryk: :ryk:
Ja ze swoim TZtem jestem 19 lat, od 17 lat mieszkamy razem.....wspólne mamy koty. Tfu - wróć....kocury są jego, ja jestem dla nich otwieraczem puszek i krajalnicą mięska. :lol:
I nosić to sie koty nie lubią. Na kolanka sie wpakować, zwłaszcza jak pańcia przy kompie siedzi...o tak :mrgreen: :mrgreen: Śpią też oddzielnie.

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16686
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: włóczka i 24 gości