Jeden mały czarny szkrabik zniknął z mojego przekoconego domu, a pusto się jakoś zrobiło i dziwnie... Nawet zmasowana pomoc w kuchni w wykonaniu Kardamosia, Wojtusia i Tinki nie ma już takiego rozmachu i wdzięku...

Malec siedział mi cały czas na ramieniu niczym mała papużka. Z nim ramieniu sprzątałam, zmywałam... Kiedy się pochylałam tup, tup, tup - przechodził na plecy, gdy się prostowałam tup, tup, tup - wracał na „swoje” miejsce. Prawie już głuchłam od nieustannie włączonej turbiny. Kiedy przyszli jego nowi ludzie dzielnie zniknął pod szafką w kuchni z twardym postanowieniem:
nigdy w życiu stąd nie wyjdę!!! 
No i tak kolejny raz zarządziłam czyimś życiem. Chociaż wiem, że będzie szczęśliwy i zapomni o mnie wkrótce całkiem, teraz jest mi podle.
Musiałam sobie pobiadolić i poużalać się nad sobą. Przepraszam.
Oluś odzyskał wolność. W sobotę. W sumie przypadkiem, ale i tak planowałam go już wypuścić. Siedział na środku klatki, bez ruchu i wył jednostajnie całymi godzinami. Cały dzień, całą noc, cały dzień, całą noc... Cichł na rękach, ale za mało tego było. Albo się oddziczy, albo będziemy mu szukać amatora dzików.

Generalnie uwielbia być na rękach. Kokosi się wtedy i mruczy obłędnie, ale puszczony natychmiast zapomina, jakie to było fajne.
Tineczka sama już przychodzi i już niekoniecznie musi to być pora posiłku. Słodka z niej i bardzo delikatna dziewusia

Antosia ośmiela się bardzo ostrożnie. Dziś odważyła się pierwszy raz przyjść na śniadanie do kuchni. Bardzo spięta i ostrożna, gotowa śmignąć na najmniejszy mój ruch. Jadła przy samych drzwiach, a ja próbowałam udawać, że mnie nie ma. Obok niej dzielnie pożywiał się Oluś. Czujny jak zając pod miedzą. Nakręcali się nawzajem. Jedno drgnęło, a już obydwoje zwiewali zgodnie. Za chwilę powrót... I tak w kółko.
Liczba miejsc, na których bywam dopuszczona do poufałości powiększyła się o fotel

Potwornie i okrutnie brakuje mi Kota. Tęsknie za nim tak bardzo. Zawsze siedział na brzegu wanny, kiedy się myłam. Był tak cichy, delikatny i nieśmiały. Prawie nie zajmował miejsca. Tak bardzo Go nie ma... Już dziewięć i pół miesiąca.