Morgiana pisze:No faktycznie! Ktoś te koty chyba zamienił

A tak się o Gerdunię tutaj martwili wszyscy: że tak delikatna, taka płochliwa...

No w sumie to ona nadal jest płochliwa tz. koło Zosi przemyka z prędkością światła, a jak ktoś z nas jakiś gwałtowny ruch wykona lub idzie zbyt szybko - też zmyka. Ale przychodzi często na pieszczotki

I potrafi tak się ocierać i mruczeć, że rany julek

A na Magnusa tak chyba podziałało nowe imię - majestatyczny się zrobił i powolny... arystokratyczny bardzo

Przechadza się powolnym krokiem (no chyba, że goni Gerdusię), raz na czas coś zagada, posiedzi na oknie... i wszystko powoli, statecznie

Najfajniejsze jest to, że bardzo lubi nam towarzyszyć w codziennych czynnościach - zwłaszcza jak myję wannę, robię jakąś przepierkę albo zmywam... Przychodzi wtedy i zagląda zafascynowany - chyba lubi szum wody;) No i przepada za wylegiwaniem się na piorącej pralce - zwłaszcza na cieplutkiej, bo nastawionej na gotowanie

A dzisiaj jak robiłam porządek w papierzyskach, przyszedł i ułożył się w pudełku na papiery

Eh... biorę się za te fotki, bo mi Zosiak wstanie i znów nic nie wrzucę, a teraz mam horror, bo mała się nauczyła wychodzić z łóżeczka (ma dopiero 20 miesięcy

) I już żadnego haka na nią nie mam

! Teraz to się już czuje bezkarna... A najgorsiejsze jest to, że jak już wylezie z tego łóżeczka, to woła "dało się!", a ja zamiast robić oburzoną minę walczę ze śmiechem - tak słodko woła
