» Wto sty 29, 2013 12:54
Re: Koty i ja- źle. Znowu chorujemy. Mruczkowo zasikane .
Kinnia witam.
Mruczka znalazłam w sanatorium w Ciechocinku z kapiącym z niego moczem.
Jest u mnie przeszło 7 lat i jest caly czas leczony, byliśmy u kilkunastu lekarzy bez rezultatu. Wizyta u Dr Neski była jako ostateczność nic nowego nie wniosła do jego leczenia. Od dziś zauważyłam, że Mruczek posikuje tam gdzie akurat leży lub stoi nadal z krwią. Podstawiłam woreczek foliowy bo chciał nasikać na narzute wełnianą
Dostałam odpowiedz od dr Neski i na razie mam dołączyć Rutinoscorbin.
Za każdym razem jak jestem na usg u dr Marcińskiego to stwierdza, że ja jemu i tak dużo pomogłam, bo gdyby się tam został na tym śmietniku to by dawno nie żył, by przymarzł do ziemi. Nie mam pomysłu do kogo iść. Była ze mną mziel52 na wizycie u dr Neski i widziała jak biedaczek cierpiał doktor robiła z 10 razy próby wkłucia się jego w pęcherz , żeby pobrać mocz do badania. Pęcherz jest w stanie przewlekłego zapalenia o bardzo pogrubiałej ścianie do 3-3,5mm Cewka moczowa o cechach zpalania przewlekłego. Prawdopodobnie nie ma już dla niego ratunku musi tak cierpieć i ja razem z nim.
Ostatnio edytowano Nie lut 24, 2013 0:23 przez
meggi 2, łącznie edytowano 1 raz
"Nie nowina, że głupi mądrego przegadał; Kontent więc, iż uczony nic nie odpowiadał, tym bardziej jeszcze krzyczeć przeraźliwie począł; Na koniec, rzekł mądry, by nie być w odpowiedzi dłużny:
Wiesz, dlaczego dzwon głośny? Bo wewnątrz próżny."(z I.Krasickiego)