Przyjechała mała, czarna księżniczka Uffi :

Je, pije, siusia, zwiedza i śpi - więc nie jest źle. Nie chce kontaktu z człowiekiem, ale trudno jej się dziwić. Jest w całkiem nowym, miejscu i po wyczerpującej, długiej podróży. Musi wypocząć i się odstresować.
My też się zestresowaliśmy jej podróżą

Tak to jest, jak się jest kłębkiem lęków - pod koniec widziałam ugotowanego kota w transporterku (skwar dziś był okrutny, jak na złość). Zadzwoniła Wiola, że jadą z kotką. Powiedziała, że nie musimy się umawiać na mieście, bo jest z mężem i trafi do nas (co nie jest proste). Brzmiała dość radośnie, więc sobie pomyślałam, że kot żyje. A później pomyślałam sobie, że jak nic kot ugotowany, a Wiola cieszy się, że mąż już wrócił. Na szczęście okazało się, że wszystko jest w porządku
Do domu wróciliśmy około 20'stej i pomyśleliśmy, że najprościej będzie sobie usmażyć kiełbaski na grillu, bo same się zrobią, a my w tym czasie oporządzimy towarzystwo. Już było prawie ciemno, siedziałam sobie u Ufinki, coby się zapoznała z zapachami ... i słyszę ryk nieludzki, wydawany przez M, że mam iść do niego natychmiast

Okazało, że że przez okno zobaczył pędzący przez trawnik grill z sypiącym się wokół żarem

W ten posuwisty ruch wprawił go Baltisur, który przespał spożywanie kiełbasek i miał nadzieję, że jeszcze coś zostało

W każdym razie żar został gustownie rozsiany po trawniku, a Baltek chyłkiem czmychnął do domu. W tym całym zamieszaniu, kątem oka zauważyłam, że Ufi przez drzwi, wyciąga głowę, żeby zobaczyć co się dzieje

Żar ugasiliśmy - sprzątać będziemy jutro. Na dziś wrażeń mamy dość
