Nowa seteczka, stara bajeczka - Kroniki skrzata Kleofasa

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 06, 2009 9:28

- Idź do diabła ze swoim mlekiem i serem, głupia krowo! – Wykrzyknął sołtys i w tej samej chwili coś zawirowało w powietrzu.
- Słucham waszmości? – Srala otrzepał ze śniegu żupan i poprawił przekrzywioną czapkę. – Tylko szybko proszę, bo dzieci…
Urwał i podrapał się pomiędzy rogami.
- Co się tyczy krowy…- zaczął i uśmiechnął się szeroko.
Powoli odwróciłem głowę. W sieni przestępowała z nogi na nogę dorodna, brązowa krowa, a na jej pysku malował się wyraz lekkiego zaskoczenia.
Obok przycupnęła Miaulina zasłaniając sobie nos łapą.
- Nie będzie mleka – oświadczyła krowa i kołysząc ogonem powędrowała w stronę obory. – Miłe panie…- zaczęła i znikła w ciepłym mroku.
- Nie będzie mleka – dobiegło z obory.
- To będzie problem – odezwała się Miaulina. – I co dalej? – Zapytała spoglądając na skamieniałego ze zdumienia sołtysa.
- To bardzo proste – uśmiechnął się Srala i jowialnie klepnął sołtysa w plecy. – Zaprzęgniemy sanie…zwołamy innych i pojedziemy po dzieci…
Zamrugałem oczyma. Świecąca w oddali gwiazda zamrugała jak gdyby w odpowiedzi.
- A ty, panie bracie – Srala pociągnął mnie za kubrak – leć do lasu i poproś, aby stosownie powitano gości….
- Do babci proszę – oświadczyła Miaulina sadowiąc się na saniach.
Pobiegłem przez zaśnieżone pole mając nad sobą wysokie, migoczące od gwiazd niebo. Czułem dziwna radość rozpierającą moje piersi, a biegłem tak szybko, że miałem wrażenie, jakby u ramion urosły mi skrzydła.
Przede mną czerniał las.
- Jesteśmy, Kleofasie – zaszumiały drzewa, a z gałęzi posypały się iskierki szronu.
Pomiędzy drzewami, w oddali zapłonęły zielone ogniki. To krasnale, obudzone z głębokiego snu wyszły na skraj lasu z pochodniami w dłoniach. Przecierały zaspane oczy, ale żaden nie wyglądał na zagniewanego.
Śnieg w świetle pełzających i drgających płomyków zdał się płonąć zielonym ogniem.
W oddali odezwały się dzwonki sań.
- Witaj, Kleofasie – Leśny bezszelestnie wynurzył się z mroku. – Witaj, dobry duchu miasta.
Pochyliłem się w głębokim ukłonie.
- Witaj, panie – odparłem. – Oto jestem.
Leśny dotknął mojej głowy swą podobną do wielkiego liścia dłonią.
- Masz jeszcze czas – powiedział. – Baśniowy rok jeszcze trwa…
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto sty 06, 2009 9:38

Jak dobrze, że trwa baśniowy rok...

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto sty 06, 2009 14:29

niech trwa jak najdłużej
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Wto sty 06, 2009 18:13

Niech trwa wiele "normalnych" lat :wink:
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 06, 2009 20:04

Niech trwa...
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro sty 07, 2009 10:15

Środa, środa, środa...
Obrazek
Obrazek

kirke18

 
Posty: 2132
Od: Pt mar 31, 2006 10:17
Lokalizacja: Grudziądz

Post » Śro sty 07, 2009 10:25

Niech baśniowy rok trwa zawsze...

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sty 11, 2009 15:00

A gdzie bajaaaa :?:
Ja chcę bajkę :!:
Bo nie wypiję mleka :!: :!: :!:

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sty 11, 2009 15:14

MaryLux pisze:A gdzie bajaaaa :?:
Ja chcę bajkę :!:
Bo nie wypiję mleka :!: :!: :!:


Bo kotki, Inusiu, nie powinny pić mleka, no chyba, że takie specjalne dla kotków...
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie sty 11, 2009 15:18

madziaki pisze:
MaryLux pisze:A gdzie bajaaaa :?:
Ja chcę bajkę :!:
Bo nie wypiję mleka :!: :!: :!:


Bo kotki, Inusiu, nie powinny pić mleka, no chyba, że takie specjalne dla kotków...

Ales ja nie powiedziałam, ze wypiję mleko, jak będzie baja :!:
Ale jak nie będzie bajki, to nie zjem mojej ulubionej animondy, nie wypiję wody i nie dam sobie podać tych goopich lekarstw, które mi Duza wciska!
Inka

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sty 11, 2009 15:24

Jak to nie zjesz animody :?: Inusiu, zjedz....
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie sty 11, 2009 15:29

madziaki pisze:Jak to nie zjesz animody :?: Inusiu, zjedz....

Bez bajki nie zjem :!: <tup>

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sty 11, 2009 15:33

Caty, strajk głodowy się szykuje :!:
Pięknie prosimy o bajusię :!:
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie sty 11, 2009 15:36

madziaki pisze:Caty, strajk głodowy się szykuje :!:
Pięknie prosimy o bajusię :!:

Gorzej, że caty też strajk urządziła :(
Duża Inki

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sty 11, 2009 19:03

Pobiegłem ku miastu, lekki i szczęśliwy jak mały skrzat. Po drodze mijałem ogromne drzewa, które pamiętałem jako wątłe, chwiejące się przy najlżejszym podmuchu wiatru drzewka, przeskoczyłem przez lekko zaznaczający się pod śniegiem wzgórek, gdzie spał Bazyli, musnąłem dłonią pień jednej z trzech rosnących nieopodal brzóz.
Biegnąc potrącałem suche liście sterczących spod śniegu ostów, a kiedy wybiegłem na prowadzącą ku miastu ścieżkę dzwonki u sań były już bardzo blisko.
Słyszałem śmiech dzieci i parskanie koni, a weranda domu ukrytego w głębi parku wskazywała drogę pomarańczowymi plamami okien.
- Jadą ! - Zawołałem stając w progu i rzucając kubrak na krzesło.
Babcia Tekla klasnęła w dłonie.
Wnuk wziął do ręki opartą o ścianę gitarę i wyszedł przed dom.
- Witamy, witamy – zadźwięczały struny – długo was czekamy…na gości z daleka dom otwarty czeka…
Sanie, jedne po drugich zatrzymały się przed bramką, a gospodarze zaczęli wysadzać z nich dzieci.
- Bawcie się dobrze – powiedział sołtys, którego twarz nagle złagodniała w świetle pochodni.
Zdjął z głowy kapelusz i wsadził na głowę jednego z chłopców, zaś inny z gospodarzy wyjął kieszeni garść orzechów.
- A gdyby trza było – rzekł poważnie trzeci – to kulig zrobimy…przez cały las, jeno dajcie nam znać.
Srala uścisnął dłoń sołtysa.
- A to jakby wczoraj było, że miałem lat sześć i wami mnie straszono – bąknął sołtys spoglądając na sterczące spod zmierzwionej czupryny diabelskie rogi. – Przepraszam was, diable chłopski…- zaczął i nagle urwał.
- Patrzajta, chłopy! – Zawołał zduszonym głosem wskazując ręką na niebo ponad wsią.
Spojrzeli jednocześnie wszyscy.
- Być nie może…- wyrwało się jednemu.
Nad wsią bowiem nocne niebo rozpaliło się tysiącem gwiazd, jak gdyby ktos sypnął diamentowym pyłem po ciężkich, śniegowych chmurach.
- Piękne – szepnął inny szczypiąc się w ramię.
Dzieci zaś otrzepując buty ze śniegu wchodziły na pachnącą jedliną i piernikami werandę, gdzie Babcia Tekla wetknęła każdemu kubek ziołowego naparu na przeziębienie, na wszelki wypadek.
- Panie Kleofasie –szepnęła nagle Pacynka. – Gdyby tak przebiegł pan do miasta…na stole w jadalni zostawiłam kolczyk…
- Kolczyk ważna rzecz – powiedziałem i sięgnąłem po kubrak.
Po drodze minąłem Jerzego i Beatę. Stali na schodach wpatrzeni w siebie, trzymając się za ręce tak mocno, jak gdyby bali się zgubić.
Na jasnych włosach Beaty osiadały na kształt płatki śniegu, a brwi Jerzego były jakoś mniej nastroszone niż zwykle…
Złociejowski rynek był pusty.
Księżyc ślizgała się po zamarzniętej wodzie w fontannie, kamienny gołąb znikł pod czapkę śniegu, a kamiennemu kotu, spod białej pierzynki widać było tylko głowę.
Cicho wszedłem na drewniane schody, przekręciłem w zamku klucz i wszedłem do środka.
W korytarzu unosił się delikatny zapach terpentyny, a spod szpary w drzwiach jadalni sączył się dziwny, zielony blask.
Pchnąłem je i wszedłem do środka.
- Witaj, Kleofasie – zadźwięczał najdroższy w świecie głos, głos, który poznałbym na krańcu świata.
- Witaj- odparłem i wszedłem pomiędzy malowane drzewa.
- Jesteśmy teraz częścią baśni – powiedział Melchior wychodząc z lasu.
- Tam jest nasz dom – rzekła moja ukochana. – W kuchni jest piec…i wszystko, co potrzebuje domowy.
Spojrzałem w głąb obrazu, gdzie połyskiwało malutkie światełko.
Sięgnąłem po kolczyk i mocno zacisnąłem go w dłoni.
A więc dopełniło się, pomyślałem. Wszystko, co zostało rozdzielone lub zagubione odnalazło się i połączyło.
- Muszę tylko zanieść kulczyk – powiedziałem. Melchior uśmiechnął się i przysiadłszy na zarośniętej trawą kłodzie zapalił fajkę.
Z trawy, jak czarny cień wynurzył się Bazyli. W półmroku zalśniły złote oczy.
- Noc jest długa – powiedział. – Nie musisz się spieszyć.
Zeskoczyłem na podłogę. Cicho zszedłem po drewnianych schodach i nie zamykając wejściowych drzwi na klucz wyszedłem z kamieniczki.
Szary cień otarł się o moje nogi.
- Witaj, Miaulino – powiedziałem i pogładziłem miękki grzbiet od karku aż po czubek ogona. – Dzisiaj kończy się mój baśniowy rok.
Miaulina otarła się o moje nogi.
- Oczywiście można będzie znaleźć cię, skrzacie, za jakimś piecem? – Mruknęła pytająco.
Skinąłem głową.
- Zawsze, Miaulino, jeżeli tylko ludzie będą wierzyć w baśnie.
- A w co innego mieliby wierzyć? – Mruknęła zaczepnie kotka i znikła w mroku.


Wieliczka, obok pieca, 11 stycznia 2009.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Beanie, Google [Bot] i 44 gości