Jesień... teraz domowy...czyli Kroniki Złociejowskie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto gru 25, 2007 19:37

Babcia Tekla wytarła butelkę z kurzu i spojrzała pod światło. Lekko potrząsnęła butelką a rubinowe światełko w środku zmarszczyło się i zafalowało.
A potem popatrzyła na Molicę i Wnuka odbijających się na powierzchni butelki. Zielone oczy kota zabłysły na wypukłej ściance jak dwa szlachetne kamienie.
- To bardzo stara butelka – powiedział kot.
Babcia Tekla uśmiechnęła się i wyciągnęła za siebie rękę. Palce natrafiły na miękkie, ciepłe futro.
Molica i Wnuk wynieśli się do kuchni i hałasowali talerzami, a pierogi zaczynały już pachnieć
- Historia zatacza krąg – powiedziała Babcia Tekla.
Brązowy kot wygodnie usadowił się na parapecie i poruszył uszami.
… Cyganka miała miedziane pieniążki powplatane we włosy i chore dziecko. Otwierało usta jak wyrzucona na brzeg ryba i konwulsyjnie łapało powietrze.
W spoconych, poskręcanych włosach spacerowała wesz
Tekla odruchowo schowała warkocz za fartuch i dłuższą chwilę rozgrzewała w dłoni zimny stetoskop.
- Musi zostać w szpitalu – powiedziała.- bo inaczej umrze.
Cyganka zaskowyczała jak pies.
- Musi – powtórzyła Tekla, zawinęła dziecko w koc i podała je pielęgniarce.
Pielęgniarka spojrzała na obwódki brudu dokoła paznokci dziecka.
- Proszę ja wykąpać – oświadczyła Tekla.
Pielęgniarka skrzywiła się .
- To jest szpital…- zaczęła, ale Tekla przerwała jej ostro.
- To JEST szpital – powtórzyła tonem nie znoszącym sprzeciwu. – Powiedziałam : wykąpać, zanieść na salę. Za chwilę tam przyjdę.
Kiedy za pielęgniarką zamknęły się drzwi izby przyjęć Tekla usiadła za biurkiem i otworzyła zeszyt.
- Proszę imię i nazwisko dziecka, adres – powiedziała.
Cyganka wskazała na drzwi.
- My tam, za wsią – powiedziała.
- Na jak długo ? – zapytała Tekla.
Cyganka rozłożyła ręce.
Tekla wstała i podeszła do okna.
- To zapalenie płuc – powiedziała. – Dwa tygodnie, co najmniej. To znaczy długo – dodała patrząc na kobietę otuloną kolorowa chustą.
Cyganka odwróciła się i wyszła.
Stan dziecka był lżejszy, niż Tekla się spodziewała - wykąpane, ubrane w czystą piżamę zaczęło przypominać człowieka, nie małą zagłodzoną małpkę.
Tekla spojrzała na temperaturę, poprawiła kołdrę i udała się dalej.
Kiedy wróciła do gabinetu za oknami panował już zmierzch. Zdjęła fartuch i przewiesiła go przez oparcie krzesła
Białe płócienne , sznurowane buty wstawiła do szafki i przez chwilę stała boso, żeby odpoczęły stopy.
Zamknęła drzwi gabinetu pozostawiając w drzwiach klucz dla sprzątaczki, pożegnała portiera
i skierowała się ku bocznemu wyjściu.
Pchnęła ciężkie drzwi i zapatrzona w pocięte kolorowymi chmurami niebo potknęła się o coś miękkiego.
Przed drzwiami, zwinięta w kłębek jak pies spała Cyganka. Spała tak twardo, że nie obudziła się nawet wtedy, gdy Tekla podłożyła jej pod głowę zwinięty koc i przykryła ją drugim.
„ Zapalenie płuc…” myślała idąc w stronę przystanku autobusowego. „ Gorsza ta wesz…”
Autobus trząsł i kołysał, za oknami przesuwały się drzewa i rozproszone osiedla ludzkie.
Z ulgą wysiadła przy zakurzonej polnej drodze i poszła w stronę miasteczka.
Po drugiej stronie drogi, za jej plecami pulsował ognista muzyka cygański tabor.
Rankiem przed bocznym wejściem leżały dwa koce.
Dziecko zdecydowanie miało się lepiej i sądząc z tonu głosu pytało o matkę.
- Mama zaraz wróci – powiedziała wyraźnie Tekla dyskretnie przyglądając się włosom dziecka.
Wydała salowej dyspozycje i poszła do siebie.
W chwili, gdy otwierała drzwi gabinetu portierni doszły do jej uszu podniesione glosy. Cyganka wymachując rękoma tłumaczyła cos portierowi, portier barykadował sobą drzwi. Na widok pospiesznie nadchodzącej Tekli umilkli.
- Proszę wpuścić tą panią – powiedziała Tekla do portiera i odwróciła się w stronę Cyganki. – A pani niech tak nie krzyczy. Dziecko ma się dobrze i może je pani odwiedzić
Cyganka jak cień wsunęła się do gabinetu.
Bez słowa ujęła rękę Tekli i długo wpatrywała się w jej dłoń.
- To, co się nigdy nie związało połączy się – powiedziała patrząc w oczy Tekli brązowymi jak u psa oczyma. – dużo czasu minie, ale połączy się…
Tekla uśmiechnęła się i wstała.
Cyganka zaś sięgnęła do związanej w węzeł chustki i wyjęła z niej smukłą, ciemnozieloną butelkę. Tekla wyjęła korek, w nos buchnął kwaśny zapach samogonu..
- Nie piję, ale dziękuję – powiedziała., a kiedy cyganka wyszła, wylała zawartość do zlewu. Wypłukała butelkę i wstawiła ją do szafki.
…Brązowy kot zamruczał pytająco.
- Tak, - powiedziała babcia Tekla – to ta sama butelka.
- A wróżba ? – zapytał niespodzianie kot.
Babcia Tekla drgnęła.
- Babciu – odezwała się kuchni Molica – dokwasisz barszczyk ?
Babcia Tekla wstała z fotela . spojrzała na wnuczkę nauczyciela i nagle uświadomiła sobie, że Dziadek Ramol to jej rodzony brat.
„ Sklerotyczka” pomyślała Babcia Tekla uderzając się w czoło. Chuda dziewczyna w ogromnych okularach i wnuk jej brata…
- A wróżba ? – zapytał po raz drugi brązowy kot.
- Spełniła się – powiedziała babcia Tekla. – Oczywiście, że się spełniła.
- Tak sobie właśnie myślałem – odparł kot zeskakując na podłogę.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto gru 25, 2007 20:12

:D :D :D :D
Ciutę ciepła...
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro gru 26, 2007 15:56

Kto miesza w mieście ?



Miaulina rzuciła Babci Tekli pytające spojrzenie.
- Ktoś musiał w tym mieszać – powiedziała Babcia Tekla.
- Etam – mruknęła Miaulina i wyskoczyła na kredens.
Babcia Tekla wyjęła z szafy świeżą bluzkę i przyłożyła ją do siebie.
- Zebranie ? – zapytała Miaulina owijając się ogonem.
- Zebranie – odpowiedziała Babcia Tekla. Wyprostowała fałdy spódnicy i przetarła szkła okularów. – Pani Małgorzata prosi o przybycie.
- Nie ma mowy – oświadczyła Miaulina. – Pani Małgorzata, ta wyleniała foka z hotelu…
Babcia Tekla postukała palcem w kredens.
- Miaulino – powiedziała – Zachowuj się, bardzo cię proszę.
- To jest mój kredens – powiedziała kotka – i mogę mówić, co chcę. Wyleniała foka i już.
Babcia Tekla ukryła uśmiech. Uraz do pani Małgorzaty Miaulina piastowała od chwili, gdy spotkały się po raz pierwszy, kiedy to pani Małgorzata porównała znalezione w polu kocię do
wyleniałego kołnierza…Zaś w małym, na wpół zagłodzonym stworzonku było jeszcze na tyle siły, aby dotkliwie ugryźć panią Małgorzatę w palec i znienawidzić ją na całe życie.
Babcia Tekla starannie zamknęła drzwi i ruszyła w stronę miasteczka.
- Ktoś musi w tym mieszać – powtarzała pod nosem. – Ktoś na pewno w tym miesza.
Okna werandy świeciły między drzewami jak światła dalekiej przystani. Babcia Tekla otrzepała śnieg z butów i weszła do środka. Przy malutkim stoliku w kącie werandy Brygada do zadań specjalnych grała w karty, a Kleofas Wieczysty kręcił się koło pani Małgorzaty .
Wnuk przepasany fartuchem Molicy kursował między gośćmi częstując pierożkami i barszczykiem w glinianych kubeczkach, a Pacynka podzwaniała kolczykami.
Babcia Tekla popatrzyła na panią Małgorzatę i zachichotała. Dostojna , korpulentna pani Małgorzata faktycznie przypominała fokę… Babcia Tekla pomyślała, że Miaulina jest bardzo spostrzegawcza i stłumiwszy chichot usiadła obok Kociamy.
Kleofas zastukał widelcem w talerzyk i chrząknął.
- Witam na zebraniu – powiedział naciągając czapkę na uszy. – Wiem, że wszyscy są ciekawi o czym będzie mowa, zatem oddaje głos pani Małgorzacie.
Pani Małgorzata majestatycznie przepłynęła między stolikami i poprawiła spięty ogromną broszką szal z cieniutkiej wełny.
- Właściwie do powiedzenia mam niewiele – zaczęła pani Małgorzata, Bajanna spojrzała na zegarek, a Wincenty zajął wygodniejszą pozycję w fotelu. Beata rzuciła Bajannie pytające spojrzenie, a Babcia Tekla ruchem głowy wskazała wiszący na ścianie zegar.
- Kiedy przybyłam do tego miasta, jako szczęśliwa narzeczona, potem panna młoda a w końcu zona….- Pani Małgorzata podeszła do okna i zapatrzyła się w mrok.- Miałam prześliczną sukienkę…a welon…welon należał do mojej matki. Maurycy miał prześliczną różę w butonierce…
Brązowy kot poprawił się w swojej wnęce, a duży, gruby, czarny kot Pacynki ukradkiem wymknął się do pokoju z książkami, gdzie zwinąwszy się w kłębek na Słowniku Wyrazów Obcych smacznie zasnął.
W ciszy, która zapadła na jedną krótką chwilę rozległo się ciche chrapanie Dziadka Rupola.
Zegar na wieży ratusza nieśmiało wybił jedenastą. Pani Małgorzata wypiła łyk wody mineralnej, zaczerpnęła powietrza i wznowiła swoją opowieść.
- …miał swoje chwile świetności – pani Małgorzata wytarła oczy chusteczką – i żył pełnią życia…ale ostatnimi czasy zamieszkała w nim pustka… Rzecz jasna pan Wincenty i pan Kleofas wnieśli trochę ruchu, ale to nie jest wystarczające…dlatego nieodwołalnie postanowiłam zamknąć hotel i …
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Śro gru 26, 2007 23:39

i.... ????
Gdzie c.d.n. ???
:cry: :cry: :cry:
ja się tak nie bawię... chcę wiedziec, kto tam miesza...
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw gru 27, 2007 0:01

Nie :placz: ...jutro wierszyki Ci wysyłam... a wieczorkiem będzie cd
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw gru 27, 2007 9:59

Mrrrrrrrrrrrr, Ciociu Caty.... co dalej???? Czy wiesz, że i u mnie stoi Brązowy Kot?
Inka

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw gru 27, 2007 22:32

Burmistrz otworzył oczy i gwałtownie zerwał się z miejsca.
- Zamknąć hotel ? – wykrzyknęła Kociama.
- Niemożliwe ! – wykrzyknęła panna Madzia.
Głos pani Małgorzaty utonął w ogólnej wrzawie.
Kleofas zabębnił ręką w stół.
- Pani Małgorzata jeszcze nie skończyła ! – zawołał.
Pani Małgorzata obrzuciła zebranych tajemniczym spojrzeniem .
- … i postanowiłam przekazać go na potrzeby dzieci, które , jak się dowiedziałam, wkrótce zostaną bez dachu nad głową… Kamienica, w której mieścił się dom dziecka przeznaczona jest do rozbiórki, o czym zapewne państwo nie wiecie. Jeżeli chodzi o mnie…
- Nie wyobrażam sobie tego miasta bez pani – oświadczyła panna Madzia, u której co rano pojawiała się pani Małgorzata z porcja nowych plotek o mieszkańcach i mieszkankach miasteczka.
- To tak, jakby straciła prenumeratę ulubionej gazety - szepnęła Miaulina przyczajona za oknem, a Maciejek skwapliwie przytaknął.
-…postanowiłam pozostać jako nadzór przedsięwzięcia, co doradził mi nieoceniony pan Kleofas…
Kleofas Wieczysty złożył w jej stronę uroczysty ukłon.
- Pani Małgorzato – rzekł z namaszczeniem – pani jest urodzoną kobietą interesu…a w sytuacji, gdy pani Eulalia jest nadal my…jest między nami nadal w innej postaci … mam nadzieję, ze pod pani okiem stworzymy tutaj idealną placówkę…
- Wiesz, że pani Eulalia jest Chowańcem, ale o tym oczywiście nie mówi się głośno ? – zapytała szeptem Miaulina.
- Wiem – odszepnął Maciejek. – i podejrzewam, że Kleofas…
Nachylił się do ucha Miauliny i coś zamruczał, a Miaulina pokiwała głową.
Eulalia Dziobek wyczyściła wąsiki i uważnie przyjrzała się pani Małgorzacie. Zlustrowała nienagannie układające się fałdy spódnicy i szeleszczącą od krochmalu białą bluzkę i z aprobata pokiwała łebkiem. „ Wygląda na taką, z którą będzie można się dogadać…” pomyślała pani Eulalia i pocięła w drobny mak przeczytany kawałeczek gazety.
Babcia Tekla spojrzała na Bajannę, a Bajanna spojrzała na Pacynkę, po czym wszystkie trzy , jedna po drugiej, jak spiskowcy wyszły do kuchni.
Babcia Tekla zamknęła drzwi i rozejrzała się dokoła i widząc, że w pobliżu nie ma nikogo skinęła na przyjaciółki, aby na wszelki wypadek podeszły bliżej.
c.d.n
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw gru 27, 2007 23:33

:)
dziękuję :)
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt gru 28, 2007 16:55

… Kleofas Wieczysty uśmiechnął się słysząc dobiegające z kuchni szepty i wymknął się na zewnątrz.
Chwilę patrzył na wielkie płatki śniegu osiadające na gałęziach drzewa potem poszedł powoli w stronę świateł na rynku. Latarnie wyrastały z mroku jak ogromne dmuchawce, a nieliczne światła w oknach domów mówiły, że ich mieszkańcy jeszcze nie położyli się do snu.
Mały człowieczek poszedł w stronę hotelu, gdzie wszystkie dzieci zdążyły już zasnąć twardym snem i cicho wślizgnął się do środka. Zdjął buty i bezszelestnie skradając się na włochatych stopach stanął przed drzwiami jednego z pokojów.
Przymknął oczy i na palcach wszedł w sen Rudolfiny. Przeszedł przez tłum książąt i księżniczek i poszukując Rudolfiny przecisnął się przez roztańczone damy dworu . Stała w drzwiach sali balowej trzymając za ręce Króla i Królową.
Kleofas westchnął ciężko i opuścił sen.
-Trzeba będzie to zapamiętać, tak czy owak…– mruknął pod nosem i poszedł dalej.
W snach Serka szalały samochody wyścigowe łamiąc wszelkie nakazy kodeksu drogowego, więc Kleofas skrzywił się z niesmakiem i zajrzał w sen Dominika.
Przezornie odsunął się na widok smoka, ale smok zamruczał przyjaźnie i dmuchnął małym obłoczkiem dymu. Kleofas wyciągnął rękę i podrapał go po kolei po każdej z trzech głów.
- To mój najlepszy okaz – powiedział Dominik poprawiając czarną pelerynę.
Kleofas starannie zamknął za sobą drzwi. Szedł przez niekończące się korytarze, zaglądając do niezliczonych snów.
A potem wyszedł na hotelowy korytarz i cicho poszedł do swojego pokoju.
- Trochę to wszystko skomplikowane – powiedział spoglądając na brązowego kota. – Szczęście, spokój, to rozumiem, ale skąd u licha miałbym wytrzasnąć zamek ? Smoka ? Rodziców, o których nikt nic nie wie ?
Brązowy kot przekrzywił głowę.
- Jestem domowy, nie złota rybka – wybuchnął Kleofas.
Kot otrząsnął się i obwąchał rzuconą na ziemię czapkę.
- Sen to sen – powiedział spokojnie. – Miałbym pewien pomysł…
Urwał i spojrzał na małego człowieczka spacerującego tam i powrotem.
- Mam pewien pomysł – powtórzył.
Kleofas zatrzymał się i zmarszczył brwi.
- Pomysł…- powtórzył. – Pomysł ?
Brązowy kot wyskoczył na parapet i przysunął pyszczek do szpiczastego ucha małego człowieczka.
Szeptał coś długo i z przejęciem, poruszając koniuszkiem ogona, a Kleofas słuchał z aprobatą potakując głową.
- A mówią, że to ja mieszam w mieście – mruknął i pogłaskał miękkie futro kota.
Ostatnio edytowano Sob gru 29, 2007 0:36 przez caty, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pt gru 28, 2007 18:25

...czy kot ma pysk? czy raczej pyszczek?... czy mysz ma pysk?... Koń, ten to na pewno ma pysk. A owca? A koza?... Krowa ma... mordę, z powodu kropek bordo :wink: No a pies... pies chyba na ogół ma pysk, chyba że jest całkiem mały, rasą albo wiekiem... :roll:

A, tak mnie poniesło w pyszczne rozważania :oops: Kiedyś udowadniałam z uporem godnym lepszej sprawy, że średniej wielkości pies pracujący ma pysk, a nie pyszczek :twisted:
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 28, 2007 19:36

Niektórym ludziom można dać w mordę albo szczelić w pysk- chyba jednak więcej zwierząt ma twarze niż ludzi :( Sorka za OT, czekam na pomysły brązowego kota(nóżkami przebieram z niecierpliwośći) :D
Obrazek
tornado w Alabamie;P

Blond Tornado

 
Posty: 5322
Od: Pon cze 13, 2005 1:29
Lokalizacja: Poznań/ Birmingham

Post » Sob gru 29, 2007 0:37

Puma, masz już ten swój PYSZCZEK :roll:
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob gru 29, 2007 18:24

Hyhy :twisted: Wiem, czepliwe i upierdliwe zwierzę jestem :wink:
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob gru 29, 2007 19:51

kocięty mają mordesie ;P
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob gru 29, 2007 20:34

Mydlane bańki



Bajanna przyjrzała się złotej koronie i przykleiła na nią ostatnie kolorowe szkiełko.
- Po prostu drogie kamienie – orzekła Babcia Tekla, a Pacynka uniosła głowę znad stołu na którym malowała maskę kota.
Przymierzyła ją do siebie i spojrzała w lustro.
- Gdyby nowy rok wypadał w piątek trzynastego mruknęła Miaulina – nie trzeba byłoby żadnej maski….
Duży, gruby, czarny kot uśmiechnął się szeroko.
Babcia Tekla raz jeszcze sprawdziła wstążki przy czarnej, aksamitnej pelerynie i odwiesiła ją na wieszak, gdzie wisiały gotowe kostiumy.
Kociama złożyła do pudełka trzynaście kolorowych kokardek i sięgnęła po sporządzoną przez Babcię Teklę listę
- Madzia powinna zrobić kruszon – powiedziała - i to chyba byłoby na tyle.
- Nowy rok…- westchnęła Pacynka. Pomyślała o czekającej ją wystawie karykatur jaką zaproponował jej dawny nauczyciel matematyki i o tym, że z początkiem stycznia koniecznie powinna się za to zabrać.
Babcia Tekla rzuciła w nią kocim ogonem uszytym z kawała starego kołnierza.
- To ja będę mieć dziewięćdziesiąt dwa lata – powiedziała – reumatyzm, sklerozę i bóg wie co jeszcze…więc to ja mam monopol na narzekanie.
- Tak, tak…- szepnęła Miaulina. – Ale pobudka codziennie o siódmej, Miaulinko na spacerek, nie leż tak na tym kredensie, bo obrośniesz w tłuszczyk…
Duży, gruby, czarny kot parsknął śmiechem.
- Ciekawe, czy zabiorą ze sobą tą mysz ? – powiedział nagle i oblizał się.
… Pani Eulalia Dziobek pobiegała chwilkę drewnianym kołowrotku i pomyślała, że jogging nigdy nie przyszedł jej do głowy.
- Jutro mamy bal sylwestrowy – powiedział Dominik wsypując na miseczkę garść sezamu i okruszki z drożdżówki.
- Będziemy się przebierać – dodała Rudolfina – ale nikt z nas nie wie, za kogo.
Eulalia Dziobek poruszyła wąsikami. Bal przebierańców…Pomyślała, że jak świat światem nigdy nie była na żadnym balu a tym bardziej na balu przebierańców.
„ Całe moje życie minęło na pisaniu sprawozdań i raportów ” westchnęła i schowała się do domku. Położyła się na flanelowej szmatce w kratkę i sięgnęła po jedna z miniaturowych książeczek.
- Życie jest piękne – powiedziała do siebie i pogrążyła się w lekturze.
Serek usiadł na brzegu łóżka i spojrzał pytająco na Dominika.
- Nie wydaje ci się, że to już trwa za długo ?
- Co trwa za długo – zapytał Dominik pogrążony w myślach o noworocznym balu.
- No…ta myszochwila – bąknął Serek. – robi się z tego myszostan...
Dominik kątem oka spojrzał na klatkę.
- Myślisz, że mi jest z TYM dobrze ? – zapytał. – Pani wizytator w klatce…i jeszcze muszę pilnować, żeby to grube, czarne kocisko…I w ogóle patrzy się, czy umyłem zęby…
Eulalia Dziobek roześmiała się cicho. „ co właściwie mnie obchodzi, czy jakiś dzieciak umył zęby, czy nie” pomyślała. „ W końcu to on spuchnie jak dynia…”
I powróciła do lektury…
- Kostiumy już spakowane – powiedziała Bajanna na widok małego człowieczka, który wygramolił się z rozklekotanego samochodu. Raz jeszcze sprawdziła, czy karteczki z imionami adresatów są wystarczająco mocno przyczepione , a najmniejszą z paczuszek, opatrzoną napisem EULALALIA DZIOBEK, MYSZ wręczyła Kleofasowi przykazując, aby przypadkiem nigdzie się nie zagubiła.
- Już śpią – powiedział cicho brązowy kot jak cień wysuwając się z hotelowych drzwi.
Kleofas Wieczysty wyjął z bagażnika naręcze kostiumów i na palcach wszedł na piętro. Brązowy kot szedł za nim pomrukując cicho.
Kiedy każdy kostium znalazł się przy łóżku właściwego adresata Kleofas udał się do swojego pokoju, zdjął czapkę, rękawiczki i buty i usiadł w fotelu.
- Jestem po to, aby dbać o szczęście – powiedział w zamyśleniu. – strzec od pożaru, chorób, wojny…Zapewniać dobrobyt…Szkoda, że nie potrafię spełniać marzeń…
Brązowy kot wyskoczył mu na kolana i zajrzał głęboko w oczy.
- Gdyby marzenia się spełniały…- zamruczał cicho – wszystkie, nawet te najbardziej nierealne…o czym można byłoby marzyc, powiedz ?
Kleofas sięgnął pop ostatnią makiełkę.
- Masz rację – powiedział. – Jesteś mądry.
- Żyję…znaczy się jestem już tak długo – odparł kot. – Przyglądam się ludziom. Słuchałem, jak nauczyciel czytał mądre książki, a potem próbowałem zrozumieć, o co w nich chodzi.
- I zrozumiałeś – Kleofas objął delikatne ciało kota.
Kot zmrużył oczy i zapatrzył się w coś, czego nawet mały człowieczek nie potrafił dostrzec.
Kartka na ściennym kalendarzu zadrżała w ledwie wyczuwalnym podmuchu i spadła na ziemię jak liść.
- Jutro żegnamy stary rok – rzekł cicho mały człowieczek.
- I znowu zostanę sam – powiedział kot .
Kleofas przecząco pokręcił głową.
- Raz na jakiś czas mogę wyjść pomiędzy ludzi – powiedział. – Chyba wykorzystałem ten czas najlepiej jak się dało.
Kot pokiwał głową.
- Jeszcze tylko jutrzejsza noc – rzekł Kleofas.
W pokoju Wincentego, za ścianą, zaszurało krzesło.
- Pamiętam go jako dziecko – powiedział mały człowieczek. – Zostawiał pod piecem nasiona słonecznika i pestki dyni…
- A teraz gdzie…- zaczął kot i spojrzał na Kleofasa.
Mały człowieczek wyjął z kieszeni kubraka fajkę, nabił ją liśćmi borówek i zapalił.
- Nigdzie daleko – odparł.
Pyknął z fajki i chwilę patrzył, jak błękitne kółko rozwiewa się pod sufitem.
- Nie mogę żyć tam, gdzie we mnie nie wierzą – rzekł.
Kot poprawił czerwoną kokardę.
- Więc…? – zapytał.
Mały człowieczek przymknął oczy i pogrążył się we wspomnieniach. Kot cicho zeskoczył na podłogę i wymknął się przez uchylone drzwi.
Za zamkniętymi drzwiami dzieci spały mocnym, twardym snem, a ich marzenia unosiły się nad łóżkami kruche i kolorowe, jak mydlane banki.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Hana, Lifter i 41 gości