Chikita pisze:Na pewno go nie pacasz. Patrz ile on miejsca zajmuje ! Twoja dupka na zimnym i twardym stole siedzi. Oczywiście, że go prosisz aby się podsunął trochę. A że udaje, że nie słyszy to go łapką trącasz aby usłyszał. Chiko
Czy ty czytasz moje myśli???? Ale ...potem go ugryzłem no nie wiem, jak to "zargumentować'"??? Lucas
To nie Ty, to tylko Twoje ząbki, bez Twojej wiedzy i wolo Lusia
Nareszcie mam agumentację jak sierść Julka (a raczej jego biały podszewek) nagle jest między moimi zębami. Lucas Właśnie... znów pogoniłem Julka, chyba Duża jest zła bo..."bluźniła".
Pewnie pogoniłeś Julka by go trochę rozruszać by nie myślał o braku ząbków.
Drugi raz mi skasowało post! Piszę trzeci raz, już mnie łapki bolą, jak mi teraz skasuje, to trzeci raz NIE BĘDĘ POWTARZAĆ Zuniu, właśnie zjadłam 4 pasty, to taka moja norma na śniadanie w południe. Wiem, że Twoja Duża ma dziś wolne, to fajnie! Pralciu, czytałam, że jesz, cieszę się! Ciekawa jestem, jak się czuje Julek i czy Lucasek został w domu... Chico, wiesz, moja Duża jest strasznie leniwa, też by tylko leżała Zuziu, jak się dziś czujesz? Jak zdrówko? Milego dnia wszystkim Sabcia
jolabuk5 pisze:No to zapraszam, dziś KĄCIK MUZYCZNY o miłości. Miłości wielkiej i nieszczęśliwej. Miłości Lohengrina i Elzy. Całą historię tej miłości można właściwie zamknąć w słynnym duecie z III aktu wagnerowskiej opery. Lohengrin, który pojawił się niespodziewanie i walczył w obronie dobrego imienia Elzy (niesłusznie oskarżonej o zabicie brata), zwyciężył i zdobył jej rękę. Młoda para wysłuchała Marsza weselnego (drugi najsłynniejszy obok popularnego utworu Mendelssohna) i wreszcie zakochani zostali sami. Mówią o swojej miłości, o niebiańskim szczęściu. Jedynym warunkiem, jaki Lohengrin postawił przed ślubem, było to, aby Elza nigdy nie zapytała go kim jest i skąd przybył. Musiał tak postąpić, bo tylko pod tym warunkiem Rycerz św. Graala mógł pozostać w obcym kraju i zaznać małżeńskiego szczęścia. Ale w sercu Elzy Ortruda (czarny charakter tej opery, sprawczyni wszelkiego zła) zasiała zwątpienie. I Elza, mimo przysięgi, zaczyna początkowo nieśmiało prosić męża, aby wyjawił jej kim jest. Lohengrin próbuje zwrócić jej myśli w inną stronę, mówi o miłości, o czekającym ich szczęściu, w pewnym momencie przypomina surowo o złożonej obietnicy, potem wspomina, jak wiele pozostawił za sobą w swoim kraju, ale uczucie do Elzy ma mu to wszystko wynagrodzić. Niestety, Elza jakby w przypływie obłędu, coraz usilniej domaga się zdradzenia tajemnicy, aż w końcu padają z jej ust zakazane słowa - Kim jesteś? Skąd przybywasz? Zrozpaczony Lohengrin próbuje ja powstrzymać, a jednocześnie odpiera zdradziecki atak męża Ortrudy. Teraz już wszystko jest skończone - Całe nasze szczęście przeminęło (Weh, nun ist all unser Glück dahin!) mówi z rezygnacją i głębokim żalem. Wzywa Elzę przed oblicze króla - tam wyjawi jej sekret swego pochodzenia. A potem długo patrzy na ukochaną, na jego twarzy jest wszystko - miłość, gniew, rozpacz, żal za utraconym szczęściem. Mam dla Was 2 nagrania - jedno to cały III akt Lohengrina (Wiedeń, 1990) - duetu można wysłuchać miedzy 8 i 32 minutą. https://www.youtube.com/watch?v=JKLv9wuy4ZE&t=484s (niestety link - nie wiem czemu nie chce się zapisać na stronie ) Ale dla niecierpliwych mam też nagranie, na którym Domingo pokazuje, jak przygotowuje każda partię - najpierw gra akompaniament, potem melodię, którą ma do zaśpiewania, potem czyta tekst, śpiewa go, wreszcie śpiewa z akompaniamentem, i tak fraza po frazie (fraza to w muzyce zdanie). Pokazuje to na przykładzie właśnie duetu Lohengrina z Elzą, więc zaraz po tym opisie mamy początek duetu - niestety obraz jest znacznie gorszy, ale za to całość ma tylko 7 minut
A teraz jeszcze dwa słowa o graniu scen miłosnych w operze. Nie wiem czemu tak jest, ale właśnie te sceny wydają się dla wielu śpiewaków operowych najtrudniejsze do wiarygodnego przedstawienia. Gniew, zazdrość, ból, rozpacz, smutek - to wszystko jakoś łatwiej im zagrać, ale rzadko widzi się prawdziwy duet miłosny. Może dlatego, że śpiewak musi mieć do tego nie tylko głos, muzykalność i muzyczną wrażliwość (takiego duetu nie można wykrzyczeć!) ale także duże zdolności aktorskie i wygląd właściwy dla operowego amanta. Domingo szczęśliwie ma to wszystko, dlatego jest tak prawdziwy w miłosnych frazach. I nie chodzi tu o modną dziś w nowoczesnych inscenizacjach dosłowność, zmuszanie śpiewaków do wykonywania jakichś obscenicznych gestów, odgrywanie stosunku. Nie, u Dominga cała namiętność jest w oczach, w twarzy, w delikatnym geście - a przecież widzimy i słyszymy ogrom miłości do Elzy i chociaż Cheryl Studer nie ma klasycznej urody, to kiedy Lohengrin TAK na nią patrzy, zupełnie o tym zapominamy... Duet z Don Giovanniego (w poprzednim Kąciku Muzycznym), który wydał się ropusze tak realny, też jest znakomitym przykładem scenicznych możliwości Dominga (i tutaj akurat pięknej partnerki). Poza tym wydaje mi się, że miłość trudniej pokazać na operowej scenie niż gniew czy smutek, bo w odróżnieniu od tamtych uczuć, miłość jest czymś bardzo intymnym i nie przywykliśmy wyrażać jej publicznie. Oczywiście dla zawodowego aktora to nie jest problem, ale w końcu śpiewacy nie są zawodowymi aktorami.
korzystając z ciszy i spokoju w domu w niedzielne przedpołudnie posłuchałam kącka muzycznego na tablecie, bo tam mam głos
Miau Sabciu i Ciociu, jestem jakaś taka niemrawa - mówi duża, nie wiem czy to dobrze, czy źle kapsułki na wątróbkę brać muszę dalej, doctorro mówił coś że on by mi je dawał na dłużej, bo było lepiej w tych powtórnych badaniach krwi, ale jeszcze i tak ze 3 razy powyżej normy było bo było jakieś 250 a norma jest do około 80.....coś doctorro mówił o kontrolnym badaniu krwi za....6 mcy ale duża mi obiecała, że jeśli nic się złego nie wydarzy, to następne badanie krwi dopiero za rok
Duża obejrzała Kącik Muzyczny i mówi, że.....Placido Domingo w swetrze wyglada jakoś tak bardziej....swojsko
Acha, i jeszcze, duża na urlop (koniec lipca dopiero) planuje kupienie szafki takiej niewysokiej, na buty, a ja będę mogła wskakiwać na nią i będę miała nowe kocio-obserwatorium już się nie mogę doczekać. Duża dużej często powtarzała, żeby duża zrobiła z 'tym' porządek i duża teraz zrobi....
Anna2016 pisze:Acha, i jeszcze, duża na urlop (koniec lipca dopiero) planuje kupienie szafki takiej niewysokiej, na buty, a ja będę mogła wskakiwać na nią i będę miała nowe kocio-obserwatorium już się nie mogę doczekać. Duża dużej często powtarzała, żeby duża zrobiła z 'tym' porządek i duża teraz zrobi....
Zunia[/i]
Wiesz co Zunia, ja Ciebie nie chcę martwić, ale moja Duża to też tak mówi, ona mówi bardzo dużo, ale wolno robi. Bo na przykład od kilku miesięcy powtarza, że mi półkę w sypialni zawiesi żebym mogła do szafy wysoko wskoczyć tylko musi miejsce zrobić. No to zrobiła miejsce, poprzekładała i myślałam, że ją w końcu zawiesi. Ale nie, jeszcze nie. Poszła po jakieś haczyki i przyniosła wszystkie i nie pamięta na których wisiały. No to zdjęcia szukała no i znalazła. Wszystko wie, ale półki jakoś nie wiesza, a ja tam mocno muszę wskoczyć aby sprawdzić i zobaczyć co tam jest, bo tam jeszcze nie byłam. Szafkę na buty też miała kupić, ale powiedziała że jednak nie kupi, bo jej miejsca szkoda. A Duża mojej Dużej to już nie mówi żeby gdziekolwiek porządek zrobiła, bo ona wie co Duża powie- że i tak zaraz ja nabałaganię to bez sensu co chwila układać. Chiko
Dobry wieczór, wiecie jak wy macie rację. Duże nam coś obiecują a potem... Mnie Duża obiecała duuuże legowisko na ścianę i co nie mam . Wiecie dlaczego bo ona powiedziała, że za transport to ona nie będzie tyle płacić i jak będzie miała z Dużym parę dni wolnego to połączą przyjemne z pożytecznym i sami osobiście tam pojadą. Ja, tak czekam i się starzeję. Duża dzisiaj nigdzie mnie "nie wywiozła bo było jej zimno. Ja, Julek i Duża byliśmy zgodni i ...przespaliśmy cały dzień. Do Dużej zadzwonili dzisiaj z pracy i...po głosie nikt jej nie poznał. Została przeproszona i ...wszystcy życzyli jej tylko już tylko szybkiego powrotu do zdrowia. Duża ma głos jak z "krypty". U nas naprawdę "zimno". Julek chyba Dużą oszukuje, że go coś boli bo... łykał w tajemnicy chrupki a jak Duża dała mu koci pasztecik to "zwiał". Talenty aktorskie to on ma. Ja goniłem go tylko rano bo wiedziałem , że o 4:20 Dużej nie chce się za mną biegać. dla wszystkich a dla kogoś szczególnego...
Zuniu, z tym samopoczuciem u starszych kotek tak jest, raz lepiej, raz gorzej. Ważne, że badanie krwi dopiero za rok! A szafka to wspaniały pomysł, przybędzie Ci jedna fajna miejscówka Namów jeszcze Dużą, zeby Ci balkon osiatkowała, dopiero miałabyś używanie! Sabcia No tak, Placido prywatnie jest bardziej swojski i zupełnie nie gwiazdorzy, raczej jest taki trochę... misiowaty, przyjazny, ciepły. Tu nie, bo wtedy był dużo młodszy, miał 40 lat, ale kiedy ja go pierwszy raz spotkalam po koncercie (zawsze się spotyka z fanami), to miałam takie właśnie wrażenie.
Chiko, to skandal, że Duża tak się opóźnia z założeniem półeczki! Lenistwo nie ma prawa obejmować rzeczy, które mają być zrobione dla nas, kotków! Niech zakłada półeczkę szybko-szybko!
Lucasku, strasznie się cieszę, że Duża nigdzie Cię nie wyniosła, chociaż znowu goniłeś Julka Przekaż jej mizianki ode mnie, a Julek może ją przytuli, to dobrze robi na każdą chorobę Dobrze, że Julek zdrowszy i je chrupki! A co do legowiska, to przekonaj Dużą, że lepiej zapłacić za transport, niż ciągnąć się gdzieś osobiście - benzyna kosztuje, no i czasu szkoda! Ciociu, zamów Lucaskowi to legowisko koniecznie!!! Lucasku, dla Ciebie Miaudobranoc wszystkim Sabcia