Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część II

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon paź 12, 2015 15:39 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Wirus albo felerne żarcie. Ofelia tak miała po felernym opakowaniu sheby.
Czy cała piątka jadła coś takiego samego?
Co do weta - myślę że wystarczy zabrać jedną sztukę i poinformować, że to samo ma reszta. Albo zaprosić weta do domu. Albo wybrać się bez menażerii, za to z próbką produkcji wydalniczej.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35104
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Pon paź 12, 2015 15:42 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

no właśnie, wizyta weterynarza do domu, u nas dodatkowo kosztuje to 30 zł

zdrowia dla Wszystkich
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Pon paź 12, 2015 15:51 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Samochód też na mineralną nie pojedzie, pchać to żadna frajda, a benzynka też coś kosztuje. Do tego cały ambaras z załadunkiem i rozładunkiem... Przy pięciu zwierzakach wizyta domowa z pewnością się opłaca.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pon paź 12, 2015 15:51 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Ostatnio edytowano Pon paź 12, 2015 22:02 przez lilianaj, łącznie edytowano 1 raz

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pon paź 12, 2015 17:54 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Kasieńko jak się wszyscy czujecie ?

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26807
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 12, 2015 20:38 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Jakie to szczęście że dziś jest paskudna pogoda. jakie to szczęście,że pada śnieg i jest zimno i trzeba palić w piecu. Kiedyś sobie obiecałam,że któregoś pięknego dnia zwariuję, ale chwilowo się nie zanosi... A co u nas? Ja latam ze ścierą, koty warczą na kuwety wolą wychodzić na podwórko w grządki. Skoro tak chcą... Dzwoniłam do weta, jutro ścisła dietka u wszystkich, rozciapany ryżyk i woda. Zero mleka, zero suchego zero mokrego. Jeśli to nie ustabilizuje żołądków w środę widzimy się w gabinecie, w razie czego kolega syna podjedzie po transporterki i podrzuci mi do domu. Transport prawdopodobnie się znajdzie, o tyle,że jutro muszę zadzwonić do jednego takiego zmotoryzowanego anioła, jeśli nie on to pokłócę się z siostrą, już niech siedzi nadęta i mi potem wypomina, ważne,żeby zawiozła gdzie trzeba i przywiozła do domu. Na szczęście Młody ma w środę wolne już zadeklarował,że w razie czego pojedzie ze mną i pomoże u weta z psami. Może jakoś to będzie...
Co do przyczyn niedyspozycji menażerii nie wiem co by to mogło być, jedli co innego w sensie,że psy mają swoją zupę i chrupale i nie mają dostępu do kocich misek, za wysoko stoją. Aczkolwiek przypuszczam,że na skutek mojej nieuwagi dobrali się do kocich kuwet i... No wiecie. Jest to prawdopodobne,zwłaszcza,że oboje się wycwanili i do łazienki lezą na paluszkach nawet pazur po podłodze nie stuknie. Ewentualnie w nocy koty też do kuwetek łażą i paskudzą więc kto wie... Na moje niewprawne oko objawy wskazują na lambliozę. Faktem jest,że skoro jako pierwszy zachorował Artem to i miał szansę zarazić pozostałą część menażerii, jakby na to nie patrzył wyżeranie sobie nawzajem z misek jest na porządku dziennym....Cholery można dostać serio. W sumie nawet kolega małżonek ( jeszcze ) przejął się losem chorej małżonki w domu opanowanym przez koci układ wydalniczy i stwierdził,że on ma nadzieję,że ja mam na tyle rozumu żeby w razie czego zarówno kuwety jak i pozostałe ewentualne wypadki sprzątać w rękawiczkach, bo przecież jestem osłabiona i chora i prawdopodobnie źle się czuję zatem,żeby nie obciążać osłabionego organizmu kolejną francą... Bla bla bla. Owszem SPRZĄTAŁAM w rękawiczkach dopóki były. Teraz nie ma. Ale myję ręce. Z resztą, domestos sam w sobie jest żrący to chyba dezynfekuje sam z siebie tak mi się wydaje. No nic, poczekam i zobaczę, może to tylko chwilowa niedyspozycja? A w razie gdyby zrobiło się gorzej do weta zadzwonię. Chwilowo idzie jakby ku lepszemu, pół godziny temu Wania narobił pod prysznicem ale już bez płaczu, Masza nafajdała w kuchni obok zlewu i też nie płakała a Artem jednak wlazł do kuwety i zrobił co swoje ale obryzgał tylko bok wanny. Nie jest źle...
Na pocieszenie wyjadam łyżeczką kakao z puszki. a Wam na pocieszenie podrzucam małego kacapskiego pomiota. Ulubione ostatnio miejsce Wanieczki do zażywania relaksacyjnej przesypki *
Panie i Panowie wuala:


Wanieczka:

Obrazek

Wanieczka z Maszeńką w tle:

Obrazek
Wanieczka z Maszeńką zmęczeni szkodzeniem i zrzucaniem roślinności z półek:

Obrazek


A tutaj Wanieczka. Zmęczony złodziejstwem :D Poszłam do kotłowni dołożyć do pieca zostawiwszy jajeczniczkę na szyneczce na talerzyku w pokoju. Byłam pewna,że ten kacap mały nieogarnięty smacznie śpi w pokoju syna. Aha,śpi....

Obrazek

A na zakończenie jesień w pełnej krasie a na wierzbie przed domem pojawił się kotek :D Czyżby zapowiedź wiosny?! :D


Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pon paź 12, 2015 20:42 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

*A co do tej przesypki: No bo tak sobie myślę,że skoro ktoś idzie pobiegać znaczy robi przebieżkę no nie? No. No to jak ktoś ucina sobie drzemkę to będzie to przesypka tak na logikę rzecz ujmując... No chyba,że się mylę i takiego słowa w języku polskim nie ma. Ale jak nie ma i nie było to teraz będzie a co :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pon paź 12, 2015 21:56 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Przesypka . Fajnie :ok:
A bo Wanieczka lunatykował :roll: I tak mu wyszło :mrgreen:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Wto paź 13, 2015 17:59 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Wanieczka niewinny! Jajeczniczka sama uciekła!
Względnie szynka zmartwychwstała i na świńskich nóżkach umknęła w siną dal, porywając na grzbiecie jajownicę :idea:
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35104
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto paź 13, 2015 20:50 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Myszy zombie. Jajecznica zombie. Apokalipsa zombie w pełnej krasie bo przecież i pierwszy odcinek 6 sezonu The Walking Dead wczoraj w telewidku puścili. Normalnie czas się zbroić i budować ogrodzenie dookoła chałupki takie z betonu na 4 metry w górę zwieńczone drutem kolczastym. No kuniec świata panie kochany kuniec świata jak nic. Szczególnie,że od marca przyszłego roku nie będzie gołych bab w Playboyu o zgrozo. A w domu chwilowo luz i spoko, ryżyk pomógł o tyle,że menażeria kolektywnie podjęła decyzję o bojkocie dzisiejszego posiłku po całości. Najnormalniej w świecie nie zjedli. Ani koty ani psy. Psy siedzą na dworze i spoglądają wzrokiem pełnym wyrzutu malując przy tym nosami pikassy na szybie, Artem Masza i Wania produkują u moich stóp taniec świętego Wita ewentualnie są to drgawki konającego. Szczególnie kiedy przebywam w okolicach lodówki. Cała trójka leży u mych stóp wijąc się w agonalnych podrygach i chrypiąc przy tym cichutko. No bo przecież oni UMIERAJĄ z głodu ty niewdzięczna niewolnico ty. Takie biedne chude kotki. Niedożywione. Głodne. Ty podluchu ty. Serca nie masz. Niemniej jednak jakieś pół godziny temu któraś niedożywiona umierająca buła walnęła kupala do doniczki z draceną w pokoju małżonka. O dziwo kupala w pełni kupalowatego. Nie na rzadko znaczy. Ja z nimi dostanę cholery przysięgam.... Nawet myślałam,żeby się złamać bo te błagalne wpatrzone we mnie ślepka chwytają za serce ( którego jak wiemy nie posiadam ) ale jestem twarda. Dziś tylko ryżyk. I woda. Kolację spożywałam wytwornie w toalecie siedząc na sedesie a pod drzwiami jakiś domorosły koci Guderian przeprowadzał szturm na drzwi. Podparłam je koszem na pranie bo trzeszczały w zawiasach, bądź co bądź mają już swoje lata.... A jak wyszłam z łazienki pod nogami wyłożył mi się umierający Wanieczka. I chrypiąc cichutko ( bo przecież skoro umiera z głodu to nie ma siły miauczeć ) zaczepiał pazurem o moja nogawkę. I tak wędrowałam z Wanieczką u stóp przez pół chałupy. W okolicach zlewu przyczepiła się Masza (z drugiej strony ) a na progu pokoju powitał mnie umierający Artem wywalony zachęcająco brzucholem w górę z miną pod tytułem " Dam ci się pociumciać po brzuchu, nawet się poniżę i pozwolę na pierdziocha tylko daaaaaaaj mi jeeeeśśćććć jeeeeeść jeeeeeść bo zemrę w bólach u twych stóp i będzie ci głupio". Nie dałam się nabrać, ja go znam futrzatego skubańca. Ryżyk stoi w michach nieruszony. Woda też. I tylko w akwarium Kapsla tajemniczo obniża się poziom płynu. Aha, i kocia trawka ogolona do łysego. Ciekawam czy się odbije....
Tak na marginesie małżonek kupił mi lawendowy płyn do prania, lawendowy proszek ( też do prania ) oraz lawendowe chusteczki do kurzu. A tak czy siak w domu już wszystko pachnie lawendą. Kocie kuwety pachną lawendą. Pranie pachnie lawendą. Koty też pachną lawendą bo z zasady śpią w koszyku z praniem świeżutkim poskładanym gotowym do umieszczenia w szafie. :D No bo skoro mam salon urządzony w stylu prowansalskim ( no prawie )... Jak mawia mój syn - "Nawet lawenda pachnie lawendą.... " :D Pełne szaleństwo mówię wam :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Wto paź 13, 2015 20:53 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

P.S. Tak sobie myślę że w tej chwili w domu mam takie jakby pomieszanie kultur. No bo w końcu salon w stylu prowansalskim w Polsce? A na stole stoi samowar.... Mieszanka kulturowa.


Prawie jak ten Cygan co we francuskiej knajpie napierdziela na bałałajce " Hotel California " :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Wto paź 13, 2015 20:54 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

kocia_mendka pisze:P.S. Tak sobie myślę że w tej chwili w domu mam takie jakby pomieszanie kultur. No bo w końcu salon w stylu prowansalskim w Polsce? A na stole stoi samowar.... Mieszanka kulturowa.


Prawie jak ten Cygan co we francuskiej knajpie napierdziela na bałałajce " Hotel California " :D

:ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70693
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto paź 13, 2015 21:15 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

cytując z pewnego stareńkiego witza "no co chcecie, w końcu jesteśmy w żydowskiej dzielnicy" :mrgreen:

KotkaWodna

Avatar użytkownika
 
Posty: 2588
Od: Pon kwi 07, 2014 21:26
Lokalizacja: Dwie Rzeki

Post » Wto paź 13, 2015 22:31 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Gołych bab nie bedzie ?!? 8O Świat się kończy :roll:
Konanie głodowa przerabiam , jak moje patałachy mnie wkurzą , nie chcą sazetek a wtedy nie daję suchego miedzy posiłkami . :twisted:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Wto paź 13, 2015 22:36 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Mwahahahahaha mwahahahahaha no powiedz Basia, czyż my nie jesteśmy wcieleniem Szatana? :D Normalnie statystyczny Lucek to przy nas cienias jest a Makiawelli to się nadaje do prowadzenia ulicznego straganu na odpuście a i to nie bardzo :D Mwahahahahahaha :D
Ale jeszcze raz po drodze do łazienki natknę się na kocie pół żywe zwłoki to przysięgam zamknę całą trójkę w kotłowni niech tam siedzą wyjące skubańce.
Ryżu nadal nie ruszyły. Poziom wody w akwarium opadł znacząco a teraz zabrały się zgodnie za obgryzanie storczyków na parapecie w kuchni. Chyba próbują coś mi dać do zrozumienia albo coś....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 92 gości