"I tak człowiek trafił na kota"III ZŁOTY SMOK ODSZEDŁ [*]

Ciśnienie to miałem ponad dwieście. Białotwarzyczkowy kocur z mokrym tyłkiem siedział w kałuży trzy metry od drzwi. Zawołany zaśpiewem śmignął do domu jak ruska torpeda. On od blisko dwóch i pół roku nie był na dworze...
Wyglada na to, że mu lepiej. Skrzekocze na cały świat i leje Alberta za całokształt. Następne badanie krwi przed nami. On to wie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Psiamo.
Kotu 4-5 kilo na uspokojenie 2-3 ml zupełnie wystarcza. Po 4 ml Maruda przewrócił się o nogę od stołu i zaślinił się do podłogi. Masakra i kino. Teraz daję mu kropelkę na pyszczek tak 1-2 ml i jest happy. Sunia jest większa, ale uważaj, nie przesadź. Lepiej dołożyć troszeczkę niż od razu.

Tak zrobię - dziękuję za rady :ok:

Na temat ucieczki ogonów nawet się nie wypowiadam, bo gęsia skórka mi wyłazi :strach:

U mnie raz mężowi jedna zwiała na korytarz (niósł wielką pakę, była sam i zamykał drzwi nogą).
Ponoc po 5 minutach taki raban do drzwi zrobiła, że szok.
Ale tu był zamykany korytarz.
A u Ciebie, aaaaaa ! Nawet nie komentuję. Wdech, wydech i nie denerwować się Vilenie :ok:

Jestem zrelaksowany jak wagon wyluzowanych tybetańskich mnichów.

A ja jestem zrelaksowany jak dwa wagony wyluzowanych tybetańskich mnichów.

A ja jestem zrelaksowany jak cały pociąg wyluzowanych tybetańskich mnichów.

Villentretenmerth pisze:Jestem zrelaksowany jak wagon wyluzowanych tybetańskich mnichów.

A ja jestem zrelaksowany jak dwa wagony wyluzowanych tybetańskich mnichów.

A ja jestem zrelaksowany jak cały pociąg wyluzowanych tybetańskich mnichów.

Uwielbiam zrelaksowane kociury. To nad głową Odisia to chyba tylna łapka. Jogę uprawia.
Bercik tradycyjnie brzuszek pod lampę.
Maru na ciepłym laptopie wyluzowany na maksa. Ozór mu wypadł. Ozorek mu wypada, bo brak mu ząbków. Nie przejmujemy się tym, ani ja ani On. Ta fota już była, ale jest a'propos.
On się jeszcze okropnie ślini. Laptop jest zaśliniony na amen. Do tego czasem się otrząsa na boki i pryska... Dostał drugie imię - Plujek. Kocham tego kocura. Jest nadzwyczaj łagodny i spokojny. Człowieka i kota nie ruszy zębem ni pazurem. Siada przy mnie na poręczy fotela i ociera się o mnie twarzyczką. Wiem - feromony policzkowe. On tak ma. Ale dlaczego ja robię to samo!?

Villentretenmerth pisze:Siada przy mnie na poręczy fotela i ociera się o mnie twarzyczką. Wiem - feromony policzkowe. On tak ma. Ale dlaczego ja robię to samo!?

hehehe - mój TŻ tak robi z Guciem. Znaczy się - obaj sie wzajemnie ocierają. :mrgreen:

Cieszę się, że Odiś lepiej się czuje. :ok:

Wiesz, Villenie - na innym forum koleżanka zacytowała zdanie swojego weta koty wychodzące umierają na samochód, niewychodzące - na pnn. Coś chyba w tym jest ..... :evil:

Na samochód umiera się szybciej. Na PNN jeszcze można kotu coś darować. Zrobię co się da, nie wiem kiedy zachorował Odiś. Wydało się przypadkowo. Objawy miał od dawna, ale ja ich nie znałem...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Masz w domu szajkę frotteurystów. Jakiś zboczony dom. Zresztą ja też sypiam z kotami, w dodatku to same samce - no trochę niekompletne. :mrgreen: