Bazyl:
- woda, woda, WODA! jak tylko gdzieś leci woda - on jest tam pierwszy! najczęściej przycupnie i przygląda się jak kapie... czasem próbuje łapać łapką, często pije "z gwinta"

- jego 2 pory miziania: 5 rano, kiedy koniecznie trzeba nas obudzić bo jak to tyle godzin bez głaskania... i ok 18-19 kiedy siedzę przy kompie, on się budzi, wchodzi tu z wielkim wrzaskiem i nie daje mi spokoju
- rano jak wstaję to obowiązkowo idzie ze mną do łazienki i muszę go przepędzać
- w sypialni na podłodze często leży moja torebka... jak B bawi się piłeczką - zawsze przynosi ją do sypialni, staeje obok torebki i rzuca na nią piłeczkę... ona zaplątuje się w pasek czy też chowa się w różnych zakamarkach torby i on ma przednią zabawę z wydobywaniem jej... jak mu się uda, bierze w zęby i rzuca na torebkę jeszcze raz... i znowu i znowu

moja biedna skórzana torebka trochę już na tym ucierpiała

- kąpiel... nie ma już mojej kąpieli bez Bazyla... potem go wyganiam bo nie chcę żeby gdzieś mu się na łapkę piana z mydła/szamponu dostała... wrzeszczy pod drzwiami, a jak już wyjdę z wanny to go wpuszczam znowu i wtedy łasi się do mnie niemiłosiernie... chyba żebym znowu znanego zapachu nabrała... a nie jakieś tam mydło pomarańczowe

- pudełka... dzisiaj przyszła paczka, siadłam na podłodze, żeby ją rozpakować (nota bene haki do siatki na balkon!) i pudełko długo puste nie postało... zmieścił ten swój ponad 3kilowy tyłek do pudełka o rozmiarze ok 15x20cm
Tosia... moja kochana Tosiulka
- godzinami przesiaduje na parapetach wyglądając przez okna
- jak już wspomniałam wcześniej, łasi się jak zwariowana...
- tylko się schylę, ona już jest na moich plecach./ramionach.... czasem nawet gotuję jak Dzwonnik z Notre Dame, ale przecież nie zgonię kota z ramion

-co rano jak mam czas siąść do kompa to wskakuje mi na kolana, zawija się w mój szlafrok i śpi tak, żebym spóźniła się do pracy
- jak wchodzę do domu, ona zawsze stoi przy drzwiach. Rozpoznaje po domofonie, że ktoś idzie i stoi i czeka... Bazyl niewzruszony śpi

- i najlepsze... nauczyłam ją chyba pić tylko ciepłą wodę

One mają taką specjalną fontannę do picia ale zima była i jakoś tak miałam wrażenie, że ta woda za zimna na te małe koteczki... to do miseczki dawałam jej letnią wodę... wtedy piła zdecydowanie więcej. Z czasem punktem obowiązkowym na mojej ladzie w kuchni stała się niebieska miseczka na wodę... najlepsze jest to, że Tosia śpi z nami w łóżku i jak wstaję to zanim dojdę do kuchni, ona już tam czeka przy swojej miseczce... gotuję wodę na kawę, wlewam jej do miski trochę zimnej wody, dolewam potem gorącą z czajnika, a ona pije, pije, pije... potem beka

Bekający kot to coś nieziemskiego

A do tego ta mała spryciula nie daje się oszukać... jak jej nalewam z czajnika wodę, która gotowana była jakiś czas temu, to się odwraca obrażona. No to nastawiam wodę, ona już wie, że będzie dla niej coś dobrego jak czajnik dźwięki wydaje... no i wtedy jak jej naleję to pije

Czasem tak bardzo się nie może doczekać, że dobiera się do miski jeszcze zanim ją postawię na blacie... wygląda to tak:
