Witamy się pięknie
Nie wiem od czego zacząć...
może od tego, że nie spałam do 4,oo rano...
Patrzyłam na Muchozolka, całowałam ten orzeszkowy łepek...łapusie taaakie duuuże...a Owadzik pomrukiwał przez sen...
Obudziłam się o 8,oo...nie było koło mnie psinki ani tez dużego...wpadłam w panikę...wyleciałam z wyrka i w te pędy szukać okruszka...
Slalomem obleciałam całą chałupę
Doleciałam do salonu, a tam w koszyczku spała nasza mała zmorka...w kuchni zaś duży szykował NAM śniadanie...
Powiedział, że zabrał Muszkę bo się bał, jak zostanie ze mną to...spadnie z łóżka

więc ją zaniósł do koszyczka...
A JA PRAWIE ZESZŁAM NA ZAWAŁ
A teraz o małej...
Muszka ma poważne zmiany neurologiczne...ale ma też opiekę Wspaniałego Weta
Wet powiedział, że Owadzik może miec ok.10 lat i takie zmiany są nieuniknione, może też być ...tfu...tfu...tfu...

Rozważaliśmy badania TK, mam mieszane uczucia...nawet gdyby coś się
przykleiło do jej główeczki , to nie wiem czy bym się zdecydowała na ingerencję w łepetynce...ale to tylko moje gdybanie...
Narazie wierzymy w leki jakie przyjmuje psinka ...
Ba, dzisiaj był
(puk...puk..w niemalowane drewno, czyli najlepiej we własne czółko
) maciupki sukces... .
Musia już otworzyła oczka, przestało razić światło

sama na własnych nóżynkach spacerowała po trawie...był to krótki spacerek, ale samodzielny
O to dowód: nóżynki upaprane w rosie

potem zjadła śniadanko, napiła się wody...

i poszła na rączki...

Potem był leczniczy odpoczynek...
A teraz był obiadek i znowu spacerek...


Tak więc z godzinki na godzinkę
(znowu odpukać w...) Muszka czuje się i wygląda lepiej..
(mam taką nadzieję)
KOCHANE CIOCIE,
dziękuję Wam mocno za Wasze Kciuki i nieskromnie proszę o jeszcze...jeszcze trochę...
Wdzięczna Musia
Ciociu Dorciu nie bij.. nie chcę miec czerwonej dooopy takiej jak ma emotka