Ale wyszło zupełnie inaczej. Po pierwsze starsi czy chorzy na ciało czy na umysł wyglądają w zasadzie tak samo smutno. Tak samo mało w nich życia i tak samo zdziwaczeli. Niektórzy tylko bardziej zamknięci w sobie czy smutni.
Przeszłam nawet mały chrzest bojowy bo na korytarzu siedziała w fotelu babcia, zero kontaktu ze światem. Nie ruszająca się. Nie wystraszyłam się itp. Smutno mi się zrobiło. To kiedys była pewnie pełna życia kobieta. No ale przypadek ciężki. Babcia zaczęła się rozbierać, nikt jakoś nie reagował specjalnie. Po chwili pielęgniarki ją zakryły. Przypadkiem okazało się, że trzeba ją przewinąć. Zrobiły to na korytarzu, za parawanem, ale według mnie i tak nie w porządku. Inna pani mówiła o mnie głośno myśląc że nic nie słyszę

Ale wiecie co? jak tak wchodzę na te oddziały to samo mi do głowy przychodzi usilnie, ze kogo bym tam nie spotkała, nawet w ciężkim stanie, to jest normalniej niż jak patrzę na ulicach na ludzi. Takie jakieś wrazenie mam.