Anulko nie wszystkie, ale faktycznie lubią tam przesiadywac. Zwłaszcza teraz, jak nastały szczeniaki, porządny kot nie może sobie przejśc spokojnie przedpokojem, bo zaraz go jakiś szczeniak napada
Wczoraj weszłam do pokoju, a Borówka siedzi sobie na kanapie ze swoją niewinną minką, a z pyszczka jej wystaje całkiem spora kępka kłaków
Guliwera musiałam ratować dosłownie. Szczeniaki go oblegały, właziły na niego całe, przygniatały go do podłogi i tarmosiły, kota nie było prawie widac spod nich - a Guliwer popiskiwał tylko "ratunku pomocyyy" w ogóle mu do głowy nie przychodzi się bronić.
Borówka czyli dziki szczeniak, zrobiła postęp troszeczkę, odkąd nie ma jej koleżanki Madzi.
Dzisiaj spała na mojej głowie przytulona, a podczas jedzenia udało mi się ją pogłaskac.
Byłyśmy też na spacerku, zrobiła siku i kupę

ale myślała głównie o schowaniu się w żywopłocie.
Bunia bez zmian, mieszka sobie w tym jednym pokoiku, wystarcza jej do szczęścia kawałek parapetu i budka do spania.
A diabelskie rodzeństwo urządziło mi dzisiaj pobudki o 2 w nocy. Szaleli tak, że podłoga się trzęsła

jak już miarka się przebrała, Koral prowodyr został złapany i poszedł siedzieć do pokoju Buni. Po chwili dołączył do niego Guliwer, bo z braku Korala przerzucił się na gonienie Helgi. A Helga została sama na placu boju i zaczęła sobie turlać myszki.