Spoko, spoko. Ja coś jeszcze znajdę. A poważnie to niesamowite uczucie mieć zdrowego kota, gdzie największym problemem jest jego... no TŻ jak mu napisałam o wynikach to stwierdził, że Król Lulian to ma co najwyżej trochę chorą głowę (Jego słowa nie moje!!). Dobrze, że jesteśmy po wynikach, że wszystko ok. Nawet nie myślałam, że taką ulgę odczuję, bo już się bałam, że ja naprawdę przynoszę zwierzakom pecha i jak to TŻ pewnej osoby z forum mówi, ja faktycznie jestem jakimś "cat killerem". Uffff a wąsy odrosną. To były takie piękne wąsiska, esh. I wymiary kotka też się zmniejszą. Na razie dzielnie jest na RC Indoor27 i dostaje porcję jak na kota 5 kg (waży więcej, ekhm sporo więcej). Swoją drogą może możecie polecić mi jakąś karmę?
I wiecie czego ja nie zauważyłam wcześniej, a co pokazała mi pani wet na co zrobiłam wielkie oczy i jeszcze nie mogę wyjść z szoku? Pokazała mi kły Anymona pytając się czy zwróciłam na nie uwagę. Myślałam sobie kły jak kły więc nigdy szczególnie do nich uwagi nie przykładałam. No a to są typowo samcze kły. Ogromne

To nic dziwnego, że On tak doskonale kąsa.
Za to dzisiaj Ancy sprawił, że przez chwilę myślałam, że zwariowałam. Wchodzę do kuchni w celu zrobienia sobie herbatki ziołowej, przy okazji podlewam kiełki, kiedy słyszę Ancymonkowe gruchanie. Zaskoczono przestraszona rozglądam się wokół i jak nic Króla Luliana nie ma. Podejrzliwie spoglądam na radio, czy to możliwe, że jakieś zakłócenie tak zabrzmiało, albo, że ja je tak zinterpretowałam? Jeszcze raz rozglądam się no i jak nic jego nie ma. Dopiero po chwili zadarłam głowę i dostrzegłam mniej więcej coś takiego:
