Ostaliśmy z Kitkiem sami na gazdówce. Tż pojechał sobie do rodzinki (do Filemonka

), a nam udało się wyłgać
I tak sobie po raz kolejny spostrzegam, tkwiąc w niezmierzonym zachwycie: jaki to mądry kocurek jest

Widząc otwierającego drzwi wyjściowe Tżta, wychylił się ze swojej kryjówki tuż pod sufitem i zaintonował pytająco: miau? Zabrzmiało to zupełnie jak : "Zostawiasz nas?". Nigdy nie mrauczy, kiedy któreś z nas wychodzi tak na chwilkę.
Tż cofnął się i powiedział mu "papa, bądź grzeczny". A Kitek znowu: mrau, miau, mriuuuuuu"
Drzwi się zamknęły, rudy się jescze chwilkę pożalił i zszedł, żeby się poprzytulać na kolankach.
Mądry i uroczy. A że nie można mieć wszystkiego - powiem Wam w zaufaniu, że jego maniery się, khem, khem, nie poprawiły
Tydzień temu TŻ zabrał kotecka w gości. Dom z ogrodem, w ogrodzie mała przenośna piaskownica dla tamtejszej "latorośli". Czerwona, w kształcie muszli, prawie takiej, z jakiej wyłaniała się Venus Botticellego
Kit docenił ją w mig.
"O, KUWETA! JAKA FAJOWSKA!"
I zanim się ktokolwiek zorientował, posadził w niej imponującego kaktusa
Wstyd i konsternacja. Zbędny produkt Kitkowej przemiany materii usunięto ukradkiem, nie wtajemniczając w to szerszego grona, bo by się działo, oj działo...
Ledwo zażegnano jedno nieszczęście, a już dzielny Kitek sprał po pysku niewinnego pieska. Żeby nie było wątpliwości komu się wolno spoufalać, a komu nie. Po czym upojony pierwszym zwycięstwem wlazł kotek na płotek (razem z niebieską smyczą, która tyle perfidnej radości sprawia forumowiczom

) i zamiast mrugać, wyzwał na pojedynek psa sąsiadów

No bo co w końcu kurcze blade - jak mawiał pewien Mikołajek, idol mego dzieciństwa
Pies nie dał się prosić, podszedł do płota - niby jak miał się inaczej zachować, widząc kota na sznurku, hę? No wszedł w rolę po prostu.
Kit wysilał się jak potrafił, żeby z owego płota wystrzelać kolejną psicę po pychu.
Żarty żartami, ale co ja mam zrobić z tym Kilerem? No przecież to się kiedyś źle skończy

. W końcu nie każdy pies sobie da w kaszę dmuchać. A dla Kitka dzień bez zadymy jest dniem straconym

Krawat w czerwono białe paski mu chyba uszyję, bo coś mi się zdaje, że rudy kolega pasuje do kolesi od wodza jak ulał
A oto zdjęcie bojownika:
NAJEŻKA
W takiej formie prezentuje się dzielny rudy Kiteczek za każdym razem, gdy w pobliżu pojawia się szczekający WRÓG.