Miałam jechać odwiedzić Ashkę w nowym domu i tak się zbierałam, zbierałam…
Przed weekendem majowym Pani Beata zadzwoniła do mnie z wieściami co i jak u Ashki a przy okazji podpytać o sterylkę, bo postanowiła przyjechać do Ani, tak jak jej od początku podpowiadałam. Wysłałam grafik Ani i na piątek (8 maja) były już umówione na sterylkę. Pani Beata zadzwoniła do mnie powiedzieć, spytać czy może bym podjechała zobaczyć Ashkę i tak ogólnie się spotkać (wie że mieszkam rzut beretem od lecznicy). No jasne że przyjadę, jak bym mogła opuścić taką okazję.
Pojechaliśmy, Ashka już lekko wybudzona ale nadal zaspana. Ponosiłam ją na rekach, wyprzytulałam, wycałowałam… Śliczna jest, taka mięciutka, słodziutka, no nic się nie zmieniła, plasterek i przytulak, nadal pajaczkowata, waży 2700 mimo że wcina i wcina, przekonała się w końcu do suchego i podjada sobie między posiłkami.
Duzi Ashki przyjechali za jakiś czas w komplecie (4 osoby) + koleżanka Dużej z córką po odbiór swojego kota (Ashka przyjechała na sterylkę z koteczką sąsiadką) + ja i Rafał, a i jeszcze była Justyna z mamą. I wszyscy w szpitaliku u Ani
Pogadaliśmy, pogadaliśmy i nas Ania musiała wygonić bo zbliżała się 20.
W piątek Ashka przyjeżdża na zdjęcie szwów, ma do mnie zadzwonić, oczywiście też podjadę, zobaczę ją w pełni sił
Po spotkaniu aż się troszkę rozkleiłam, wróciłam do domu, obejrzałam wszystkie fotki, przeczytałam wątek Pajączka od początku do końca i zaczęłam znowu za nią tęsknić
A Asha – no cóż, z tego co mówią nic się nie zmieniło. Domownicy koteczką zachwyceni i zakochani. Mała przychodzi, przytula się, w nocy wtula się w szyję i zasypia (dobrze ze przeszło już jej spanie u ludzia na głowie

) Pani Beata myślała że u dzieci z czasem trochę opadnie zapał, ale nic z tego. Julka po powrocie rzuca wszystko w biegu i leci wyściskać i wycałować Ashke, elegancko sprząta kuwetę, karmi, no zajmuje się nią bez zarzutów.
Ashka jeździ sobie na weekendy na działkę. Sama z domu nie wychodzi, za to na smyczce potrafi z nimi spacerować dzielnie 5 godzin po lesie. Na jednej smyczce Tesi, na drugiej Ashka i tak sobie chodzą. Nie nauczyła się załatwiać w „obcych toaletach” jak wychodzą na spacery nigdy się nie załatwia, jak wracają do domu leci biegiem do kuwety i dopiero załatwia potrzeby.
No to się rozpisałam…Cieszę się ogromnie że Aszeńka znalazła taki spaniały domek, domek w którym jest kochana i szczęśliwa.
Mam jeszcze fotki w aparacie, ale to wrzucę dopiero po powrocie do domu.