Jestem kotem magicznym
(motto Rysia)
Poniewaz Rysio nie zdolal sie sie zgubic w sobote, to w niedziele do urozmaicenia postanowil sie utopic/wykapac* (niepotrzebne skreslic*).
Kiedys juz wskoczyl do wanny pelnej wody, ale to bylo chyba 2 lata temu wiec kto by o tym pamietal. Na pewno nie Rysio, on nie jest drobiazgowy.
Tak, wiec w niedziele kiedys siedzialam zanurzona po uszy w wodzie, nagle zobaczylam nad soba czarny poczochrany ksztalt. Jezeli dodam, ze lezalam wczesniej z zamknietymi oczami marzac o dalekich podrozach to przebudzenie z tej wizji nie zbyt komfortowe.
Rysio i jego 6 kg kiwali sie na kilku centymetrowej krawedzi wanny, z zaciekawieniem przechylajac sie ku mojej glowie.
Szepnelam rozdzierajaco Rysio: nie-nie i do tego zaczelam mu machac rekoma przed pyskiem, zeby wymusic na nim zsuniecie sie na podloge. Tylko, ze Rysia tak bardzo zainteresowaly moje niecodzienne poczynania, ze pochylil sie ku mnie jeszcze bardziej z pytaniem w slepiach: co nie? co nie? o co chodzi....oczywiscie zapominajac o utrzymywaniu rownowagi.
Po chwili siedzialam w wannie trzymajac (cudem suchego) kota nad glowa i wolajac Piotra, zeby go zabral, zamknal i prosil o cud szarej komorki (skoro Pasiastemu sie udalo to moze Rysiowi tez sie uda), zanim wyruszy na spotkanie z nowa przygoda...a ja wykapie sie SAMA
Niestety Rysio opuscil lazienke utwierdzony w przekonaniu, ze potrafi lewitowac nad woda
