Rano bywam nieco nieprzytomna, na pograniczu snu i jawy. I ten właśnie stan niemal przyprawił mnie o zawał.
Spojrzałam z góry na Muszkieterka, odnotowując bardzo beczułkowaty brzuszek i nagle strach chwycił mnie za gardło
A JEŚLI W FUNDACJI SIĘ POMYLILI I ZAMIAST KOCURKA DOSTAŁAM CIĘŻARNĄ KOTKĘ????
Szybko oszacowałam brzuch mojej ślicznej koteczki na około 6 nieznośnych kociąt.
Zdjęta zgrozą upiłam łyk płynu porannej mądrości, czyli gorzkiej kawy doprawionej szczyptą kardamonu, policzyłam do trzech i przypomniałam sobie, że pani wet zaglądała Aramisowi pod ogon, by sprawdzić, czy aby sąsiedzi zza wschodniej granicy na pewno kota wykastrowali. Nie rzekła słowa, jakoby stwierdziła inną płeć niż zapisana w książeczce.
Tak czy owak Aramisek obrasta w tłuszcz w zastraszającym tempie, mimo skwapliwego wydzielania jedzenia, pilnowania, czy nie podbiera kąsków Marlonowi, który ma na konsumpcję raczej wywalone i traktuje tę czynność towarzysko - aby z ręki służba podawała, miziając za uchem, to może coś wciągnie.
Aramis lubi wszystko, ostatnio odkrył dla siebie jajka, krojone dla potrzeb sałatki jarzynowej.Z sentymentu dałam mu 3 małe kosteczki (jajka kochał Kitek, który z każdej odległości przybiegał na dźwięk tłuczonej skorupki). Muszkieter zassał jajo jak odkurzacz i wraził osadzoną na masywnym karczku łepetynę do salaterki.
-Wypad! - wrzasnęłam.
A wtedy ta wietnamska świnka, udająca kota, ostentacyjnie i z wyrzutem wylizała stół!
Rozważam zakup misek otwierających się na chipa, ale kolega-kociarz ponuro wieszczy, że jak się Sezam otworzy przed miałkunem, to Aramis łeb wepchnie pod pokrywę i tak wyżre zawartość
Miał ktoś doświadczenia z taką michą
