Rano śniadanko zostało zjedzone, a mieszkanie rozniesione. Teraz śpi. A ja muszę znaleźć milion zabawek, który mu się gdzieś pogubił. Kosmicznie zabawnie wygląda, gdy Nazirek ociera się o Zuzię, przełazi jej pod brzuchem ciągle mrucząc i drepcząc. Zuzia robi za cień Nazirka. Taki troszkę na wyrost. Jak mały się gdzieś schowa, to wystarczy ją zapytać.
Nazir ma inaczej zorganizowaną przestrzeń, niż przy poprzednich dokoceniach. Bardziej tak, jak Primka. Czyli tylko jeden pokój zamknięty, a on łazi po całym mieszkaniu. Suńki się już aż tak nie ekscytują, jak przy pierwszych razach. I kocie układy troszkę inne. Zuzia oczywiście wczuwa się w rolę mamusi. Ghana go unika, ignoruje, albo odsuwa się, bo ocieranie to nie dla niej. Nazir potrafi głośno domagać się swoich praw. Krzyczy. Miauczy, jak skrzecząca żabka. Teraz śpi pod łóżkiem, w szufladzie na pościel. To jedno z ulubionych kocich miejsc. Bardzo lubi być blisko człowieka. Jak nie biega, jak torpeda, to potrafi uciąć sobie drzemkę na TŻ. A kolanka to nie dla niego, on jest zajęty.

Brawusia ma go głównie w nosie. czasem obwącha, czasem osyczy. Ale bez wrogości, tak ostrzegawczo. Jak mały wpadł na nią w kuwecie, to nawet nie specjalnie zauważyła. Primka weszła w etap, to ja jestem mniejszym dzieckiem. Domaga się ciągłej uwagi. Gotowała dziś z TŻ obiad, grała z nim, gada dużo. Woła nas. Urwanie głowy.
A Gaja... No, nie ma łatwo. Klnie, jak szefc. Jak raz zacznie, to z godzinkę potrafi utyskiwać. Dziś syczy na wszystkich, poza nami i psami. Do nas pomiaukuje cierpiętniczo.

Jutro kontrola u weta, to się dowiemy, czy jej coś dodatkowo nie męczy. Niby czuje się dobrze, ale nie kładzie się, gdzie zwykle, tylko w kryjówkach. Je ładnie. Ale wściekła jest, jak osa. Za karę się dziś ze mną nie przywitała.