Dziękuję Kubusiu, Madrugada, Nul, Mir.ka, Marzenia11, gisha
Dziękuję Jolu kochana, esemesowo
Nie spodziewałam sie za tak nagle....w piatek ii sobote Zuzia czula sie lepiej, byla poprawa do stała mirtor w zelu i naprawde ładnie jadła, w niedzielę pogorszenie apetytu caly dzien nicnie zjadla tylko jedzenie ze strzyklawki, siadała nad miska z woda i siedziala dopajalam ja ze strzykawki, nie chciała. Ja myślę ze oprocz tego ze chciala pic to nie pila bo ja brzuszek bolal nawet po plynie, tak ja myśle. cala noc nie spala, chodzila siadala, chodzila siadala, nie sadzilam ze jest az tak zle, mialam dzis jechac na wazna dla mnie osobiscie konferencje, wzielam na to urlop rano odwolalam swoj udzial, nad ranem zobaczylam że jest taka slaba ze plączą sie jej lapki, okolo 8 rano zaczela ciezej oddychac, wetka napisala ze mimo ze ma pacjenta umowionego to przyjmie nad od razu i na 9.45 mialysmy jechac, Zunia zaczela jakby odruchjn wymiotnyu miec, jak ja wkladalam do transporterka to juz taka bezwladna byla, umarla w drodze do wetki, w swoim transporterku. jak dojechalam zajrzalam a biedactwo nie oddychalo. Wetka byla w szoku, nie spodziewala sie smierci, pytala czy chce sekcje - nie chcialam bo to Zuni nic nie da. Wetka przpuszcza ze to musial byc rak. Ja tez tak przypuszczam bo przez caly rok jak chidzilysmydo tej wetki to leki na IBD pieknie dzialaly, i steryd dzialal, i zastrzyki prevomax stabilizowaly kupke. Pod koniec pazdziernika zaczelo sie - odmowa jedzenia i chidniecie. Wetka sadzi ze to chloniak Zunie zabil. Moja siostra - lekarz mowi ze takii piorunujayc postp choroby w ciagu ostatniej doby to mogla byc sepsa. Nie wiem. Bardzo szybko pogarszala sie , szczegolnie ostetnie 6 godzin zycia pogorszenie szlo piorunujaco szybko i w niczym nie przypoimonało IBD. przypomoinalo (mi) raczej własnie nowotwor i takie nowotworowe wyniszczenie - bo teraz zaden z lekow ktore Zuni pomagały w ciągu ostatniego roku - żaden teraz nie dal naprawdę trwalej poprawy: teraz miala i dwa rodzaje antybiotykow, i zwikrzony steryd, i ornipural. Mozna bylo jechac na TK z kontrastem do Gdanska ale narkoza, starego kota, i tak TK mogloby nie dac odpowiedzi, zeby miec odpowiedz trzeba byloby zrobic wycinek jelit a wiadomo jelita chore nie goja sie szybko - to byłoby znecanie sie nad Zuzia wiec do tego nie doszlo. Wetka naprawde sie staarala, byla dyspozycyjna, moze gdzies popelnila blad, Zunia nie dala rady
Nie wyobrazam sobie zycia bez niej. Nie dociera to do mnie wciaż. Nie, no to niemożłiwe. Nie dam rady. Puste mieszkanie i wszystko tu Zuni. N-i-e dam rady tak żyć.
To dzięki Niej jestem na tym formum. To dzieki Niej zaczelam sie opiekowac bezdomnymi kotami. byla ze mna kiedy pisalam doktorat. byla ze mna kiedy umarła Mama.
Miejsce dla Zuni gotowe

, blisko Marcysi, która umarła w marcu

Niech malutka jeszcze noc spędzi w swoim domku

jutro rano spocznie bezpiecznie
Zazulko, moje kochane słoneczko, przepraszam za wszystkie zle słowa wypowiedziane w rozpaczy.
Śpij kochanie, słodko, spokojnie, śpij, ja zawsze będę Cię kochać, jesteś częścią mojego życia, moja Mniejsza Kochana Siostrzyczko, moje Słoneczko najmilsze. Mamusiu [*], Tatusiu [*] wyjdźcie Zazulce na przeciwko, przygarnijcie Ją, ukochajcie ode mnie, i proszę opiekujcie się Nią, to największy skarb jaki mam