Helcia i Grudzia - Grudzia po operacji

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob paź 18, 2008 20:57

Oj,Ewutek,tego się właśnie obawiam.Że jak się w końcu przejmie, to będzie za późno.Ma świetną panią doktor,która też mu kładzie do głowy i na razie skutki żadne-olewa swoje zdrowie i tyle.Zachorował 3 lata temu,więc chyba okres buntu związanego z chorobą powinien już mieć za sobą?

Hańka

 
Posty: 41926
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Sob paź 18, 2008 21:16

Chyba żartujesz? Za sobą to on będzie miał chorobę po śmierci(czyli za jakieś xdziesiąt lat), a teraz jest młody i udawanie, że już wszystko jest OK bo się leczy pewnie go męczy. Ja jestem zdrowa, ale pochodzę z rodziny inwalidów o różnym podłożu: tata wysadził się w nastolęctwie w powietrze i cudem go odratowali, mama chora od urodzenia stopniowo ślepła(nie widzi już 33 lata), brat w wieku 29 lat miał udar i jest niepełnosprawny. Powiem Ci, że oni wciąż buntują się przeciw swoim ułomnościom i wciąż usiłują udawać, że nie są gorsi/inni od reszty ludzi i bywa, że przeszarżują w tym udawaniu. Twój syn jest w wieku wciąż jeszcze buntowniczym, kiedy emocje łatwo się wahają raz w lewo raz w prawo, a akceptacja kumpli jest istotniejsza od zdrowego rozsądku i Twoich lęków. On musi sam dorosnąć do życia z cukrzycą-na razie to jest utrudnienie w jego życiu na codzień i przyczyna Twojego marudzenia a żadne dziecko nie chce słuchać marudzącej matki. A tylko tyle możesz-marudzić czyli pilnować i przypominać. :(

Ewutek

 
Posty: 1446
Od: Wto wrz 04, 2007 17:48
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob paź 18, 2008 21:27

Zdaje mi się-i chyba go rozumiem-że on NIE CHCE WIEDZIEĆ.Pani doktor na moją prośbę zorganizowała mu spotkanie z młodą dziewczyna,która zaniedbała swoją cukrzycę i jest już dializowana.I co?Nie poszedł!Tylko się za niego wstydu najadłam.Do odwiedzin u starszego krewnego, też dializowanego,nawet nie próbuję go namawiać,bo nie pojedzie.
Frustruje mnie to,że wypruliśmy sobie flaki,żeby tylko miał pompę insulinową (zresztą mnóstwo ludzi nam pomogło)-gdyby tylko zechciał używać ROZUMU,mógłby funkcjonowac normalnie.

Hańka

 
Posty: 41926
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Sob paź 18, 2008 21:47

Nie będę udawała mądrzejszej niż jestem i że wiem co Ci poradzić. Może znajdzie się ktoś (np na KŁ), kto ma doświadczenie z biciem się z cukrzycą i wymyśli jakiś sensowny sposób na dotarcie do Twojego syna. Ja sądzę, że jak pokażesz mu co się może stać to uzyskasz jedynie negację typu: Mnie się to nigdy nie przydarzy i już. Ludzie tak mają- nie tylko ci młodzi. Nie wiem co poradzić na takie podejście. Moje dzieci są na razie małe, ale w przyszłości pewnie też będę miała nieraz zgryz jak przekonać je żeby nie szkodziły same sobie...

Ewutek

 
Posty: 1446
Od: Wto wrz 04, 2007 17:48
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob paź 18, 2008 22:03

To dobry pomysł,wrzucę jutro temat na KŁ.Coraz wiecej ludzi choruje na cukrzycę,moze odezwą się i coś doradzą.Dzięki,Ewutek,za wsparcie.

Hańka

 
Posty: 41926
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Sob paź 18, 2008 22:11

Po takich przejściach wiadomo, że chociaż wygadać się trzeba. Co innego zrobić? Udusić pana beztroskiego własnymi rękami? Wyć z bezsilności?
Mam nadzieję, że mój mąż ma rację jak się cieszy, że mamy tylko córki :roll: choc coś mi się wydaje, że to nie ma znaczenia...

Ewutek

 
Posty: 1446
Od: Wto wrz 04, 2007 17:48
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie paź 19, 2008 7:36

Haniu, to chyba typowe zachowanie: udawanie, że nic się nie dzieje. Jak się nie przyjmie do wiadomości, to choroby nie ma. A dla dziewiętnastolatka niebezpieczeństwo śmierci jest kompletnie abstrakcyjne, z założenia go nie dotyczy.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie paź 26, 2008 20:28

Teksty cukrzycowe przerzuciłam na KŁ,pora wrócić w wątku do tematu czysto kociego.
Koci żywot biegnie sobie całkiem nieźle.Mam nadzieję,że obie są szczęśliwe,choć wspólne zabawy to głównie ganianki i wrzaski.Helcia uwielbia zaczaić się na krześle i "napacać" znienacka Grudzi po łebku.Jednak,między nami mówiąc,Grudzia świetnie wie,że Helcia na tym krześle się czai,więc to chyba z jej strony taka mała prowokacja :twisted:
Ciekawe,że Grudzia mało interesuje się ptakami i siedzeniem na balkonie-zdecydowanie woli luksusy domowe.Za to bardzo chętnie poluje na szmaciane myszki.
Obie panny zmieniają sierść,więc nieliczne dywaniki w domu zmieniają się w futrzaki.Nie uwierzycie,ale ja nie wiedziałam,jak wyglada "odkłaczający się" kot,póki nie obejrzałam Shreka II :D A że Helcia zaczęła niedawno kaszleć jak wypisz wymaluj Shrekowy Puszek Okruszek wysiałam kocią trawkę (pszenica?).Niestety - zero zainteresowania.To znaczy pomemłały parę zdziebełek i tyle.Ale ja sknera jestem i szkoda mi się inwestycji zrobiło,więc posiekałam cały "pokos",zamroziłam i teraz posypuję im jadło,jak szczypiorkiem.Zajadają, aż miło i nie ma problemów z kłakami.Uczciwie dodam,że co dzień daję im też takie mini ciasteczka odkłaczające (10szt) ulubionej przez forumowiczów firmy Whiskas.
Generalnie im późniejsza jesień tym bardziej kotom zazdroszczę,że nie muszą do pracy wychodzić,ech...

Hańka

 
Posty: 41926
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Nie paź 26, 2008 21:11

genialny pomysł z zamrożeniem pszenicy.
zawsze wyrzucałam :oops:
a kocie ciasteczka whiskas robią furorę. w wielu wątkach czytałam o tym, jak koty je uwielbiają :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie paź 26, 2008 21:53

Muszę i ja mojej ferajnie podrzucić te whiskasy na kłaki bo pastę to Młody jeszcze zje bo jemu wszystko jedno z czym tę saszetkę deserową dostanie, ale Ruda Maupa po prostu odmawia uczestnictwa w takich sztuczkach.Trawę olewały i musiałam wyrzucać, a podgryzanie szafirków na balkonie przez Rudą odpada bo nie chce mi się tam zbyt często kwitnąć, a samej jej już teraz absolutnie nie zostawiam.

Ewutek

 
Posty: 1446
Od: Wto wrz 04, 2007 17:48
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto paź 28, 2008 9:12

Nie wiedziałam,że kasztany to taki hit!Turlanie,gonienie,utykanie po kątach...O 3 rano najchętniej :twisted:

Hańka

 
Posty: 41926
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Wto paź 28, 2008 20:26

haniaszaraf pisze:Nie wiedziałam,że kasztany to taki hit!Turlanie,gonienie,utykanie po kątach...O 3 rano najchętniej :twisted:


podobnie jest z orzechami...

już wszystkie spacyfikowałam... orzechy znaczy...

Matahari

 
Posty: 4299
Od: Pon cze 18, 2007 7:18
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt paź 31, 2008 15:40

Haniu, witaj, tęskno mi za Wami. :D Poczytałam o Twoim synu i... cóż... ten wiek tak ma. Ucznia mam, cukrzyka, z pompą insulinową. Przyszedł ostatnio do szkoły bez śniadania. Omal nie zszedł fizykowi na lekcji. Nie wiem, kto był bardziej chory - on czy fizyk. Niczego mądrego nie doradzę, ale razem z Tobą mam nadzieję, że się chłopak szybko opamięta.
Wymiziaj kociaste od ciotki.
Aniada
 

Post » Pt paź 31, 2008 18:06

Witamy ciocię Aniadę i dzięki za wsparcie.
Ech,kotem być...zwłaszcza późną jesienią wydaje mi sie to szczególnie ponętne.Mój dzień:rano do fryzjera przyciąć włosy,prosto stamtąd do pracy,z pracy na cmentarz,z cmentarza do mamy,od mamy na wykład (o ustawieniach systemowych Hellingera-ciekawa rzecz)i wreszcie do domku.W tym czasie moje panny fest sobie pospały,poogladały ptaszki za oknem,fest sobie pospały,przekąsiły co nieco,znowu pospały,poganiały kasztany i siebie nawzajem,zmęczyły się,więc-wiadomo...i tak im dzionek zleciał.Chcę być koootem :crying:

Hańka

 
Posty: 41926
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Nie lis 02, 2008 11:08

Dodaj tylko do tego zyczenia, że chcesz być swoim kotem bo los co poniektórych kociastych jest nie do pozazdroszczenia. Ja usiłuję złapać takie na oko dwumiesięczne kocię, które szwenda się już trzeci dzień pod samochodami na podwieżowcowym parkingu drąc mordkę niemiłosiernie, a tu nocami jest 2-3 stopnie przy ziemi :( . Wczoraj już zachrypło, ale złapać się nie da. Dobrze, że chociaż je to co mu wystawię wieczorami...

Ewutek

 
Posty: 1446
Od: Wto wrz 04, 2007 17:48
Lokalizacja: Gdynia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016 i 49 gości