To nie o to chodzi, że waga cokolwiek da lub zabierze

POmysł z waga ktoś zresztą kiedyś mi podpowiedział, bo u mnie nieraz uliczniki na leczeniu.
Tylko chodzi o to, że przy tego rodzaju chorobach czasami zdarza się gwałtowny spadek formy, do podciągnięcia oczywiście, jeśli się wyłapie.
Przez mój dom przeszło mnóstwo kotów, takze ciężko chorych. Żaden kot u mnie w domu nie umarł. TYlko mój ukochany Edward, chory na białaczkę, która przecież nie jest dla mnie straszna. W ciągu 2 tygodnia od diagnozy odszedł.
Czegoś widać nie zauważyłam, czegoś nie zauważyłam, czegoś nie zauważyłam. Może to, że rano zaczął się mocno ślinić. Ale zlekceważyłam to.I poszłam do pracy.
Nie zestarzeje się przy mnie, a ja przy nim - bo popełniłam błąd braku przeczulenia.
Chciałabym, żeby Domi zestarzała sie przy Kasi, stąd wolę zaproponować więcej, niż mniej - choćby i ważenie co pewien czas, które to ważenie oczywiście być może jest niepotrzebne.
Ale niestety trzeba być czujnym, choć wiem, że to tak trudno wyważyć.
Bo spokój, ciepło, miłość nie zawsze podpowie nam, ze coś jest nie tak. Naprawdę - bardzo kocham i kochałam Edwarda i mam tzw jakies tam doswiadczenie z kotami na ulicy
A jednak Edward umarł mi na rękach. Czekał, aż wrócę do domu. Tak strasznie za nim tęsknię
Kasiu - to, co napisałam nie traktuj jako nakłaniania do przeczulenia.
Ja naprawdę mam przeczucie, a ponoć często się to sprawdzają, ze Domi będzie z Tobą długie lata

.