Byłam dziś z wizytą u Pani Jadzi i jej męża. Mam w aparacie masę fotek ich koteczków, w tym także pewnego super-kotka

Tutaj pokażę Malwinkę. Jest chudziutka i futerko nieładne. Ale z całą pewnością nie można powiedzieć, żeby Malwinka choćby w najmniejszym stopniu cierpiała. Wręcz przeciwnie. Jeśli motorki, zabawy i apetyt świadczą o zdrowiu kotki, to Malwinka jest zdrową kotką.
Tylko prawie trzustki nie ma i od czerwca 2007 roku żyje wspomagana sterydem i antybiotykiem (oraz środkami osłonowymi). Ktoś powie: ona nie ma szans, trzeba uśpić. To ja zapraszam do Pani Jadzi. Niech weźmie żwawą, normalnie funkcjonującą kotkę i zawiezie ją na eutanazję. Bo przecież bez trzustki nie ma prawa żyć.
Najbardziej chciałam uchwycić aparatem Malwinkę, jak śpi na pleckach, kołami do góry. Ale ona jest cwana i podczas obecności obcego w domu, również czujna. Nie pozwoli się do siebie zbliżyć. Dlatego za każdym razem, gdy chciałam ją złapać w tej pozie, Malwinka zrywała się na równe łapki
I chociaż nie należy oczekiwać zbyt wiele, trzeba liczyć się z najgorszym w każdej chwili, to Malwinka śpiąca na szyi TŻta Pani Jadzi jest ogromną radością.
Malwinka cały czas je saszetki rc intestinal i hill'sa i/d suche oraz w porywach pasztety.












EDIT: dopiero teraz zobaczyłam, że na fotkach jakaś plamka na nosku jest, czerwona. Ale Malwinka żadnej rany nie ma. Nie mam pojęcia, skąd ta plamka.