TADA TADA TADA TADA

WIELKA NOWINA
Wczoraj po południu siedzę sobie na kanapie i nagle zorientowałam się, że coś się cicho w domu zrobiło i pusto. Koty poznikały, nawet Milusię wywiało nie wiadomo dokąd. Idę do sypialni i co widzę?
Milusia na moim osobistym łóżku, w dodatku w miejscu, gdzie było najbardziej miękko: na zdjętym z suszarki praniu
dlaczego to takie ważne? bo pierwszy raz sama weszła na łóżko w sypialni i razem z Koralkiem wylegiwała się. Bo na mój widok nie uciekła w popłochu, tylko lekko uniosła główkę, żeby sprawdzić, jaka będzie moja reakcja. Po 44 dniach od przyjazdu Milusia się odważyła nie leżeć grzecznie w pokoju na dywanie albo na swoim posłaniu
teraz czekamy, kiedy zostanie całkowicie wyprostowany ogonek i kiedy to ona mnie zaczepi o głaski (do tej pory dopóki ja do niej nie podejdę, ona sama nie zaczepi

). Teraz już jestem jednak pewna, że to tylko kwestia czasu. Kolejny milowy krok mamy za sobą
