Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
czitka pisze:Nie mogłam spać. Spałam, wstawałam, chodziłam po mieszkaniu, nie ma...Nie nie ma Jej nigdzie, nie ma Jej wszędzie...Cicho tak i tak bardzo źle...
Bardzo dziękuję za słowa wsparcia, za telefony, sms-y, lepiej tak...
Balbisia...Mówiłam do Niej Bibuniu, Laleczko, Balbinko Dziewczynko, Bibusiu...I już nie mówię, nie ma...
Była taka dzielna, taka kochana, taka niby zwykła szara koteczka, gdy ktoś pytał skąd Ją mam, mówiłam, że to dziczka z płota zdjęta na lubińskich działkach, Fredziolino, dziękuję Ci za Balbisię z całego serca. Pamiętam, jak zobaczyłam Balbinkę, gdy miała 5 dni. Jej Mama, Burasia, urodziła pięć kociątek, cztery były łaciate, takie krówki, a jedno, rozdarte i bardzo się wiercące było takie zwykłe, szare i od razu wiedziałam, że będzie moje. Moja Bibunia. Mój prawdziwy Domowy Tygrys. I nie ma...
Zadziorna, waleczna, wrzaskliwa i strasznie, strasznie kochana. I bardzo delikatna. Taka indywidualistka w wiecznych pretensjach, jak Jej mama i babcia...Kruszynka o pięknych oczkach i najpiękniejszym wśród moich kotów ogonku....
Kwiatki lubiła podlewać w ogrodzie ze mną. I w domu też. Wystarczyło gdziekolwiek lać wodę- przybiegała pomagać. Moja ogrodniczka. Wczoraj, a właściwie przedwczoraj,w ogrodzie, nie przybiegła...wiedziałam, że jest źle...A potem wszystko potoczyło się tak szybko...
Tyle wspomnień, tyle lat...Laleczko moja...moja dzielna Dziewczynko Balbinko...
Dziękuję Ci za tych wspólnych piętnaście lat...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 59 gości