wczoraj było niesamowicie

przy najliższej okazji (znając mnie pójdę na ten spektakl raz jeszcze) będę mądrzejsza - wczoraj chciałam podziękować aktorce która występowała (to monodram, choć niezupełnie gatunkowo to "ilościowo" owszem). Ale nie przewidziałam że jest tak potwornie zimno i nie dałam rady marznąć czekając. Następnym razem pójdę do garderoby, w operze to już norma, zawsze dobrze widziane jeśli zna się odpowiedni moment, w teatrze jeszcze trochę się wstydzę bo dużo mniej znam aktorów jako ludzi

dziś już ogarnęłam wstępnie kuchnię i łazienkę, wypiłam kawę, nakarmiłam kotły jakimś fastfoodem bo skończyło się wczoraj mięsko i zjadłam ja też śniadanie. Dopijam kawę, dosprzątam, szybkie zakupy i mam sporo roboty, od papierkowej poczynając na barfie kończąc (a jak większość z Was wie NIENAWIDZĘ kroić barfa)...