Tak, Niki się udało. Walczyłyśmy trochę, ale to już za nami. Mam nadzieję, że Nikuśka na dobre zwalczyła wirusa i choróbska będą się już trzymały od panny z daleka
Myślę o zrobieniu ponownie testów (tak tylko dla siebie), ale nie mam kiedy się tym zająć.
Muszę pochwalić swoją kiciunię. Znów dzielnie dzisiaj ze mną pracowała, a przed pracą pojechała ze mną na myjnię samochodową. Mam lekki transporter, więc panienka swobodnie może być wszędzie zabierana.
Na myjni wszystko ją ciekawiło. Otworzyłam jej "drzwiczki" do połowy i mogła wystawiać głowę. Śmiesznie to wyglądało.
Po pracy za to poszłam do spożywczego marketu, również z transporterem na ramieniu. Niki miała moc bodźców, chyba nawet za dużo bo zaczęła miauczeć, ale ludzie nie zwrócili na to uwagi, bo było dość głośno.
Niki jest coraz odważniejsza. To już nie ta zalękniona, niepewna kotka. Owszem jest ostrożna, ale coraz szybciej zdobywa pewność siebie. Socjalizacja się rozwija

A teraz trochę rubasznej Nikuni

Jak ja bym chciała tak samo się wykręcić... oj, mój kręgosłupku...- Duża... a nie wypaczył mi się profil?
- Jest nadal piękny!

Zobacz jak się turlam.