Nio, nie było info o Żubrze...
W sobotę wieczorem jednak dotarłam na te "śpiewanki" a potem musiałam służyć za transport...
W dodatku pojawili się chętni na nocleg... bo wszak mieszkamy w domu i zawsze u nas obozować można było...
No dobrze, ale tym razem to już było prawdziwe obozowanie. Są 2 koty specjalnej troski, któremusza mieć swój azyl i kórych nigdzie przenosić nie będę (Czołg i Żubr)... Tak że przenocować się da - 3 osoby przenocowały, ale na warunkach jakie postawiły koty.
A wczoraj rano jak wstała moja koleżanka z Radomia to wypuściłyśmy Żubra na pokoje i Żuber człapał za mną, ale dał się jej pogłaskać aczkolwiek w mojej obecności. Ja tam to se Żubra noszę, albo go szarpię, dmucham w futro a Żubr nic... albo terkocze...
Jak całe towarzystwo zległo na śniadanie w kuchni to się Żuberancję zamknęło w pokoju... czyli azylu lub Żubrogawrze.
Żuber zniósł wszystko bardzo dzielnie aczkolwiek odtechnął jak towarzystwo się wyniosło, bo przy obcych ludziach się nie bawi, po prostu wytrzymuje.
Żuber zakochany jest w drapaku miłością nieodwzajemnioną. Śpi na nim i cały czas chce go okupować. Chyba mu go przeniosę do pokoju, bo tylko drapaka mu brakuje w swojej gawrze,
Nie wiem czy będzie rzeczywiście przydatna... ale obróżka feromonowa zamówiona...
A niech tam.... może założymy i podejmiemy akcję połączenia z kotami... bo te kocioroszady mogą wykończyć...
Ileż można?
Uszy smarujemy bez problemu, to znaczy ja smaruję a Żuber pozwala.
Ma jeszcze jedną zabawkę czerwony kocinamiocik, w którym się ledwie mieści ale wytrwale ładuje się do niego... czasem nawet w nim morduje myszę.
Koleżanka zrobiła na Żubrze dobre wrażenie, ponieważ miała w torbie "wiejską" kiełbasę, a okazue się, że dla Żubra taki zapach jest jak najbardziej. Ładował się do torby, usiłował przeprowadzić w niej rewizję... ale kiełbasiana ciotka jest w miarę OK...
Brakuje mi krwawych opisów na okrasę wątku.
Może o tym, że komary do krwi kąsają... ale nie Żubra...?
