Myliłam się - chudzina biegała po klatce pomiałkując wczoraj w nocy. Wystawiłam transporterek z jedzeniem, ale się nie udało jej złapać. Jak wyszłam sprawdzić (w swetropłaszczu narzuconym na piżamę

) nigdzie jej nie było. Biorąc pod uwagę jak mnie wykańcza wstawanie w nocy do Ciela (bo je przy ludziu, przypominam), to takie "a właśnie że mnie nie złapiesz" wkrótce doprowadzi mnie do szału. Muszę znów pożyczyć klatkę-łapkę z Kociej Chatki żeby się skończyły te podchody.
Koi powoli jakby się zaleczała ta zmiana na skórze, Fuks ostatnio lubi się miziać (choć jedzenie i zabawa dalej są ważniejsze), z Rukią załapałam się dziś na prawie godzinę miziania - jak ja kocham tę kotę

.
Kotori ostatnio ma "okres dobroci dla ludziów" i chętnie układa się do miziania - i przy mnie i przy Ali. To u niej rzadkość - jako z lekka autystyczny oktopers co prawda uważa mnie z Alą za jedyne istoty ludzkie godne ją dotykać, ale nie pozwala na zbyt częste głaskanie, przytulanie etc. Dlatego teraz korzystamy ile się da - w końcu kiedyś znów nadejdzie "epoka lodowcowa" i wyciągnięcie ręki bedzie kwitowane zdegustowanym spojrzeniem i emigracją w inny punkt przestrzeni.
Leon jest wielkim miziakiem, gadułą i łamagą - z każdym dniem coraz większym. Opróżnianie cudzych niedojedzonych miseczek wpływa korzystnie na jego masę, gorzej ze skocznością. On ma dość krótkie łapy w porównaniu z tułowiem, więc odkąd się zaokrąglił często ma problem z wybiciem się koniecznym do wskoczenia na parapet czy szafkę. Na szczęście jest to kot na tyle inteligentny, że skoro nie daje rady wskoczyć na parapet z ziemi, wskakuje na krzesło, z niego na biurko i stamtąd na parapet - przy okazji często wyłączając mi komputer, zamykając strony, wpisując głupoty, przestawiając klawiaturę - wczoraj płaciłam z pracy internet, czynsz i prąd, bo z domu obawiam się to zrobić.
Zresztą wszystkie koty zrobiły się ostatnio miziasto-przytulaste - pogłaskałam dziś Justina, przestawiłam go ze stołu i on nie zareagował - zupełnie jak nie on. O Frani i Julince to ani nie mówię - włażą człowiekowi na głowę w pogoni za ciepłem, przytuleniem i głaskami. Oraz miejscem do bezwypadkowego ułożenia się do snu z ciepłym, miękkim podgłówkiem.