Witamy się z Tają i dziękujemy za obecność:-)
-----
Z tym ćwierkaniem wzięło ją niedawno, wzięło ją tak bardzo serio. Pierwotnie - ciiisza, nic poza standartowym mruczeniem i miauczeniem. Jednak Taja się rozwija i następuje zwrot o znaczący kąt i ratunku - Taję napadło właśnie to 'wzięło'. Do niedawna odtwórcza: wzorem niedoścignionym był Mistrz Krzywy, nauczyciel, który najwyraźniej zainfekowanał Taję pasją gruchania. Od niedawna z kolei Taja jest już nie odtwórcza, a twórcza. Rozwija się. Teraz sama tworzy dźwięk - pełny asortyment: ćwierka, grucha, mrauczy (mniej) i inne, ale brakuje słów, by to określić. Idzie - i gruuuu, gapi się w zabawkę i za wróbelka głosowo pracuje; człowieku, głaszcz! - i się słodko produkuje, aj, to trzeba słyszeć. Zdarza się, że i piśnie do zabawki.
Kiedy ona tak ćwierka, na myśl, nie wiedzieć dlaczego, przychodzi żółta gumowa kaczka pływająca w wannie. Jest to o tyle śmieszne wyobrażenie, że nie mamy ani wanny, ani nie mamy żółtej, gumowej kaczki. Albo jeszcze orka, Taja kolarzy się teraz z orką.
No 'wzięło' ją. I nieśmianie się w momencie, kiedy ona się tak pruuje - oczywiście nie śmiejemy się z niej, a do niej:-) - jest sztuką. Prawdziwą sztuką. Się śmiejemy, a ona fruwa za myszą na patyku i za kaczkę gumową i żółtą bawi.

----
Taja, naszym zdaniem nie zniesie jakoś wybitnie ciężko rozstania z wujkiem Krzywy, mała jest i szybko powinna z-uwielbić nowego wujka z Warszawy. Zastanawia nas jednak reakcja Krzywego, dla którego Taja jest bardzo ważna i z którą bardzo chętnie spędza czas. Po wyjeździe będzie znów sam będzie przesiadywał na stole w kuchni...