Dałam mu na śniadanko wczoraj wieczorem krojonego barfa. Co Lilo zrobił? Powąchał i zwiał.

Kilka kawałków mięska mu wpakowałam do buzi więc zjadł wypluwając to z 10 razy.
Kupiłam tez wczoraj puszkę whiskasa, jako ostatnia deskę ratunku. Nałożyłam odrobinę. Wyjadł tylko galaretkę.
Kto nas zawiezie do weta? Mokro, zimno, boje się żeby chłopak jeszcze się nie przeziębił.
