Bo własnym kotom najmniej zdjęć się robi
Minnie śliczna, ale zadziora. Na rączki? w życiu! to samo Fil.
Minnie jest chyba trochę zazdrosna o maluchy. Gdy dokuczała tymczasom, Fil ją ustawiał. Zmieniła się przez ten rok, złagodniała. Najlepiej dogadywała się z Ircią, nie widziałam, by kiedykolwiek się biły. Odkąd Fil niedysponowany, Minnie najwięcej bawi się o dziwo ze strachulcem Mgiełką.
Najmniej fotogeniczna jest Arusia, a jest najufniejszym kotem, najbardziej przytulastym, o najbardziej miękkim futerku, ma uśmiechnięte pysio, i potrafi całować noskiem. Mgiełka to maleństwo, nie widziałam równie małego kociaka w jej wieku, ciekawe, ile jeszcze podrośnie

Na dodatek nie miauczy, tylko czasem, gdy czuje się samotna, grucha.
Arusia ma jedną wadę - wchodzi wszędzie i wyjada wszystko z czego się da. Odkurzacz. Ale to ona zawsze wita mnie w drzwiach.
Patrząc, kto pierwszy je z miski - w domu rządzą maluchy.
Fil zawsze dżentelmeńsko czekał na swoją kolej. Od jakiegoś czasu ma swoją miskę, i swoje jedzonko, ale maluchy i tak trzeba odganiać. Minnie to nie dotyczy - jako jedyny kot w domu, nie jada mokrego, tylko suche i ew. serduszka czy kurczaka. Gotowanego kurczaka nie dostają, za bardzo przypomina mi o Irci.
Dwa miesiące. Brakuje jej. Gdy się nie myśli, nie trafia na zdjęcia, leki, skojarzenia, jest lepiej. Obejrzałam wiele zdjęć burasek z białymi znaczeniami, żadna nie miała jej pysia ani oczu.
Wciąż ją widuję. Niewidzialny kot odmłodniał, jest w wieku Arusi, w pełni sił. Czas Bubulka i młodej pantery.