Jesień... teraz domowy...czyli Kroniki Złociejowskie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro gru 12, 2007 23:00

Hej, hej, hej...zawsze będzie jakaś opowieść :) jeszcze brązowy kot ma sporo do opowiedzenia...
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw gru 13, 2007 0:11

Przecież celem istnienia świata jest opowieść, czyż nie? :wink: :)

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw gru 13, 2007 9:23

Objawił się !!!
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw gru 13, 2007 18:59

… Babcia Tekla niespokojnie krążyła od drzwi do okna i to ona pierwsza zauważył migające światła pochodni.
- Jadą ! – zawołała i wybiegła przed dom.
Pacynka i panna Madzia rozlały grzane piwo do glinianych kubków i po kolei dziękowały zaskoczonym gospodarzom ze Złejwsi.
- Bardzo, bardzo panom dziękujemy – powiedziała Bajanna. – Ten, kto wpadł na taki pomysł…
- Powiedział, że…- zaczął niski, krępy właściciel trójki lśniących kasztanów, ale zamilkł napotkawszy spojrzenie Kleofasa.
Dzieci głośno tupiąc wpadły do domu, gdzie panna Madzia pozdejmowała wszystkie mokre kurtki, czapki i rękawiczki i dopilnowała, żeby przebrały kapcie..
- Choinka ! – zawołało najmniejsze dziecko, ale Pacynka zatrzymała je w drzwiach.
- O nie – powiedziała. – Najpierw kolacja.
I zaprowadziła całą gromadkę do stołu. Klatkę z panią Eulalią Dziobek ustawiono na stole, pomiędzy Dominikiem a Serkiem nie zważając na protesty dużego, czarnego, grubego kota, który , jak utrzymywał, chciał tylko przyjrzeć się z bliska miejskim dziwactwom.
Molica zapaliła świece i gdy Babcia Tekla wyłączyła światło stół zamienił się w ośnieżone pole świecące w półmroku bielą serwety.
Gdy zjedzono groch z kapustą, kluski z makiem, fasolę, grzyby, rybę i barszcz z uszkami Kleofas Wieczysty ku uciesze dzieci podrzucił do góry ugniecioną w kulę kutię i szybko policzył ziarna pszenicy, które przykleiły się do sufitu.
- Ziaren do pary, rok nowy będzie lepszy niż stary ! – zawołał , a Eulalia Dziobek złapała kawałek orzecha, który spadł do jej klatki i błyskawicznie go schrupała.
A w kącie nieśmiało zadzwięczały struny gitary.
To milczący zazwyczaj Wnuk usiadł pod choinką i zaintonował nikomu nie znana kolędę :
- Zstąpili z nieba biali aniołowie,
Bóg się narodził w małym Złociejowie,
Tyle miast wszelkich
W całym wielkim świecie,
Ale do naszego
Przyszło dzisiaj Dziecię…
Molica wyglądająca nieco dziwnie i obco w staroświeckiej ,czarnej, aksamitnej sukience
z koronkowym kołnierzem, który znalazła na dnie kufra Bajanny rozdała wszystkim karki ze słowami.
- Bóg do nas zstąpił
Ze swej wysokości
Byśmy wszyscy żyli
W zdrowiu i miłości
Dziś się narodził
I zostanie z nami
W sercach wszystkich ludzi
I ze zwierzętami
Miłość, radość
Przyszła do nas z nieba
Miłość, radość
Tego wszystkim trzeba…
Z oknem błysnęły oczy mieszkańców parku zwabionych światłem i muzyką.
Kleofas Wieczysty niepostrzeżenie wstał od stołu i zgarnął na drewnianą tacę wszystkie okruchy, jakie pozostały po kolacji.
A potem wymknął się na zewnątrz i w kącie ogrodu wydeptał w śniegu spory krąg . Na samym środku postawił tacę i wycofał się w mrok.
Zające, wiewiórki, łasiczki w zimowych sukienkach i nawet lis, z ogonem jak płomień powoli zbliżyły się do okruchów.
- Dziś czas pokoju – szepnął mały człowieczek napominając lisa, który nerwowo kłapnął zębami na widok kuropatwy.
Oczy lisa przygasły i po psiemu pomachał ogonem.
Kleofas powrócił na werandę dokładnie w chwili, gdy Bajanna zaczęła rozdawać prezenty.
„ Miłość” pomyślał goryczą Jerzy i powędrował myślami do białych koni i ich delikatnych pysków lekko skubiących jego ubranie.
Tymczasem trzynaście kotów Kociamy ustawiło się grzecznie w szeregu, by odebrać z rąk Bajanny identyczne paczuszki, a Eulalia Dziobek z aprobatą otworzyła maleńką książeczkę z opowieścią wigilijną napisaną przez Babcię Teklę, wydrukowaną przez Wnuka na komputerze i ozdobioną rysunkami Pacynki.
„ Nigdy nie było dla mnie paczki pod choinką” pomyślał Jerzy patrząc jak Rudolfina tuli do siebie piękną szmaciankę w stroju królewny.
- Pan Kleofas – odczytała Bajanna.
W paczce zapakowanej w najładniejszy papier – czarny ze srebrnymi gwiazdkami, przewiązanej białą, szyfonową wstążką były przepyszne makagigi.
- A to jest dla pana Jerzego – przeczytała głośno Bajanna wyjąwszy spod choinki podłużną paczuszkę zawiniętą w srebrną bibułkę.
- Na pewno dla mnie ? – upewnił się Jerzy i z bijącym sercem wziął prezent z rąk Bajanny.
Miał wrażenie, że wszyscy patrzą na niego, ale każdy zajęty był swoim prezentem.
Ostrożnie odwinął bibułkę i wziął do ręki czarny jedwabny krawat. Do krawata przypięta była spinka ozdobiona srebrną gwiazdką śniegu.
- No proszę….- szepnął do siebie. – Taki piękny krawat dla takiego brzydala…
- Ależ skąd ! – zawołała siedząca obok pani wychowawczyni. – Dla mnie….to znaczy dla nas jest pan najpiękniejszy na świecie !
Jerzy drżącymi rękoma zdjął stary, sfatygowany krawat i na jego miejsce założył nowy.
Pani wychowawczyni poprawiła srebrną spinkę, a Jerzy dostrzegł, że jej oczy wcale nie były szare, jak mu się kiedyś wydawało, tylko niebieskie, jak dwa kawałki porannego nieba.
I nagle poczuł, że tonie w tych oczach po same uszy.
- Dziękuję – powiedział i uśmiechnął się.
- Niech się wszystko spełni
O czym każdy marzy
Święta, święta
Z uśmiechem na twarzy – zaśpiewał podstępnie Wnuk, a Jerzy żartobliwie pogroził mu palcem.
…Leśne zwierzęta pozostawiwszy pustą tacę rozeszły się do swoich kryjówek. Jedynie lis z płomiennym ogonem po cichu podszedł do werandy, gdzie przysiadł na tylnych łapach jak pies, a światła choinki rozbłysły w jego oczach.
Ręka Kleofasa Wieczystego poczochrała jego grube, zimowe futro.
- W gruncie rzeczy jesteś dobry – powiedział Kleofas kładąc przed nim gruby plaster szynki. Lis przekrzywił głowę, podniósł poczęstunek i odszedł pomiędzy drzewa.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw gru 13, 2007 21:28

Jak pięknie...
Obrazek
tornado w Alabamie;P

Blond Tornado

 
Posty: 5322
Od: Pon cze 13, 2005 1:29
Lokalizacja: Poznań/ Birmingham

Post » Czw gru 13, 2007 23:33

Rozmarzyłam się... :) Czasem warto uświadomić sobie, że święta to nie tylko obowiązki ale i kawałeczek magii (a ostatnio jakoś mi one zobojętniały) Dziękuję Caty :)
Mścisław [']21.10.2010
Konstancja ['] 14.08.2017

ObrazekObrazek
Lecz ja na moim kutrze sam sobie sterem, wędkarzem i rybą. :mrgreen:

AniHili

Avatar użytkownika
 
Posty: 11055
Od: Pon kwi 30, 2007 22:20
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt gru 14, 2007 7:20

Caty............... :1luvu:
ObrazekObrazekObrazek

bez44

 
Posty: 1178
Od: Wto sty 02, 2007 11:49
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt gru 14, 2007 10:54

Caty... brak mi słów.....

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob gru 15, 2007 8:06

Śmiech Domowego


Bajanna lekko potrząsnęła paczką, a potem położyła ją na stole i odwinęła papier. W kartonowym pudełku, jak najprawdziwsze diamenty lśniły kryształowe serduszka.
- Ach, ty…- szepnęła Bajanna, podeszła do okna i spojrzała w stronę rynku.
W hotelu pani Małgorzaty , tuż obok siebie świeciły dwa okna. Bajanna usiadła w fotelu.
- Nawet nie wiesz, kto opiekował się twoim domem – szepnęła.
…Wincenty położył się na łóżku i przymknął oczy.
Zobaczył urządzone jak dawniej pokoje i usłyszał rżenie koni wyprowadzanych ze stajni o poranku. I kiedy przez sen usłyszał ciche wołanie, tuż nad swoim uchem, wstał, założył jedwabną bonżurkę i wyszedł na korytarz.
Spod sąsiednich drzwi sączyła się smuga światła. Wincenty nacisnął klamkę i wszedł do środka.
W ciepłym kręgu światła rzucanym przez stołową lampę siedział Kleofas Wieczysty, bez czapki zasłaniającej szpiczaste uszy. Na stoliku stał kubek mleka i talerzyk, na którym leżały makagigi Bajanny.
- Dobry wieczór – powiedział mały człowieczek wyciągając do Wincentego dłoń porośniętą miękkim futrem.
- Dobry wieczór – odpowiedział Wincenty nie mogąc pozbyć się wrażenia, że wcale nie śni. Wszystko dokoła było realne, za wyjątkiem Kleofasa Wieczystego, który najspokojniej w świecie chrupał makowe przysmaki.
- Siadaj – powiedział, nagle i niespodziewanie przechodząc na „ty” i Wincenty poczuł się na powrót małym chłopcem czatującym w kuchni przy spodeczku pełnym świeżego mleka.
- Spodeczek to nie był najlepszy pomysł – powiedział mały człowieczek.- To dobre dla kota….ale i tak liczy się, że pamiętałeś o mnie.
Wincenty przypomniał sobie starą Bajową krzątającą się po kuchni.
- Niech mi pani przez ramię nie zagladają – napominała Bajowa matkę Wincentego – a lepiej przyniosą klucz od spiżarni.
Bajowa, w nakrochmalonym , sztywnym , białym fartuchu szykowała dwanaście potraw od rana niepodzielnie królując w kuchni Złociejowskich. Pomagała jej dzielnie Anna, a Wincenty siedział na małym stołeczku i czekał, aż Bajowa na chwilę odwróci się i Anna rzuci mu na kolana orzech, albo migdał.
- Może pomóc ? – zaoferował się Wincenty, gdy matka podała Bajowej klucz i wyszła po świeże, pachnące siano, aby rozłożyć je pod obrusem.
- Lepiej niech naleje na spodek mleka i postawi kolo pieca, to się Domowy ucieszy – powiedziała Bajowa, a Wincenty bez słowa napełnił spodek mlekiem .
- Tu może być ? – zapytał stawiając spodek na podłodze.
- Może. – Bajowa kiwnęła głową.
- Bajowa…. A kto to taki : Domowy ? – zapytał Wincenty.
Bajowa zaszeleściła fartuchem.
- Domowy to Domowy. Jak się śmieje, to radość będzie, jak płacze – nieszczęście.
Tej nocy Wincenty długo leżał z otwartymi oczyma nasłuchując, dopóki nie wydało mu się, że słyszy cichy śmiech z skrzynią na drewno.
- To ci się musiało zdawać – powiedział Kleofas Wieczysty. - Ale…
…Wincenty wtulił twarz w pachnącą ciepłem stajni grzywę Zawiei.
Położył dłoń na jej boku i poczuł delikatne falowanie wewnątrz. Wyobraził sobie zrebię, kołyszące się w środku ogromnego oceanu, z zaciśniętymi oczyma i starannie złożonymi długimi nogami, zrebię, które miało przyjść na świat specjalnie dla niego, a którego miał nigdy nie zobaczyć…
Za lasem złowrogo mruczały działa i Wincenty pomyślał, że wokół domu zaciska się złowieszczy krąg.
- Przechowam ją – powiedział człowiek w nasuniętej na czoło czapce – ją i jej dziecko.
Huk działa, jak grzmot przetoczył się nad domem.
Zawieja zatańczyła na dwu nogach, kładąc uszy po sobie.
- Idzcie – powiedział ojciec.
W ciszy, która zapadła zbyt nagle klaskanie kopyt zabrzmiało sucho, niby wystrzał.
A potem Wincenty usłyszał cichy płacz, przypominający skowyt porzuconego psa. Płacz nagle urwał się i nieduży, szary cień wymknął się z domu…
- Opuściłeś nas – powiedział Wincenty, a Kleofas Wieczysty przecząco pokręcił głową.
- Nieprawda – Mały człowieczek strzepnął okruszki na dłoń i wsypał je sobie do ust. – Byłem tutaj cały czas, strzegłem i czuwałem. Gdyby nie ja, nie miałbyś dokąd wracać…Byłem przy narodzinach dziecka Zawiei i pilnowałem, aby wejście do piwnicy w starej szkole zarosło chwastami…A kiedy wróciłeś, powróciłem i ja. Powróciłem i postanowiłem wziąć udział w twoim życiu.
Wincenty uszczypnął się w ramię.
- Ach, to tylko sen – powiedział Kleofas Wieczysty, a Wincenty wstał od stołu .
Kiedy ponownie otworzył oczy, za oknem wstawał dzień.
W parku hałasowały dzieci, a na środku rynku stał Jerzy, spoglądał na miasteczko błękitnymi oczyma i z twarzą rozjaśnioną promiennym uśmiechem opowiadał coś pani wychowawczyni.
Wincenty pomyślał o śniadaniu w zacisznej kuchni Bajanny, założył nowy sweter, który dostał poprzedniego wieczora i wyszedł z pokoju.
A kiedy schodził w dół krętymi, drewnianymi schodami do jego uszu dobiegł cichy, radosny śmiech.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Nie gru 16, 2007 14:38

Dlaczego nie ma nowej bajkiiiii :?: :?: :?:
Inka

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie gru 16, 2007 14:48

Ineczko czarnuleczko - wieczorkiem będzie :*
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Nie gru 16, 2007 14:50

Ciociu Caty, koniecznie :)

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie gru 16, 2007 16:19

:1luvu:
ObrazekObrazekObrazek

bez44

 
Posty: 1178
Od: Wto sty 02, 2007 11:49
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie gru 16, 2007 21:25

Trzy życzenia serca



Do izby pachnącej żywicą i przystrojonej jedliną Jerzy powrócił, gdy zegar w miasteczku wybił drugą. Tej nocy białe konie kilkakrotnie pokonały drogę między domem w parku, a szkołą, gdzie przygotowano dla nich sypialnie, zaś pani Eulalia tak się zaczytała, że nawet nie spostrzegła, jak razem z klatką przeniesiono ją do sypialni chłopców.
Jerzy położył rękę na piecu. Zajrzał do paleniska i na dopalające się węgle rzucił naręcze sosnowych łapek. Ogień zatrzeszczał i buchnął do góry jasnożółtym płomieniem.
Stał dłuższą chwilę patrząc w ogień nie mogąc pozbyć się wrażenia, że ktoś go obserwuje.
- Bardzo udany wieczór – powiedział Kleofas Wieczysty i usiadł na jednym z ciężkich, topornych drewnianych krzeseł.
Jerzy spojrzał na małego człowieczka o szpiczastych, porośniętych futerkiem uszach.
- Jesteś skrzatem – powiedział i zdziwił się, że wszystko przyjmuje tak spokojnie, jakby na co dzień podejmował u siebie bajkowe stworzenia.
- Jestem – odparł Kleofas i sięgnął po przygotowaną dla konia kostkę cukru.
Jerzy wyjął z kredensu dwa ciężkie ceramiczne kubki.
Nalał do garnka mleka i postawił go na piecu, aby się nagrzało.
- Jutro o wszystkim zapomnisz – powiedział mały człowieczek – i będziesz pewien, że to ci się śniło.
Jerzy wzruszył ramionami.
- Trudno – odparł – To piękny sen.
Kleofas Wieczysty uśmiechnął się i poruszył czubkami uszu.
- Jeżeli ma się dobre sny, to nadchodzący dzień jest dobry – powiedział. – Dzisiaj jest szczególna noc, więc sny też powinny być niezwykłe…
Jerzy napełnił dwa kubki mlekiem.
- Od pewnego czasu wydaje mi się, że nie przestaję śnić.
Mały człowieczek zdmuchnął z powierzchni mleka kożuch.
- Raz na pięćdziesiąt lat mogę spełnić trzy życzenia - oznajmił. – Trzy życzenia serca, więc nie możesz życzyć sobie pieniędzy, chociaż nie wyglądasz na kogoś takiego…Pomyślałem, że jesteś tą właściwą osobą, więc zastanów się szybko, bo o świcie stracę moc.
Jerzy poczuł jak jego serce silniej zabiło, ale zaraz odpędził od siebie natrętne życzenie.
- A właściwie, to czemu nie ? – zapytał Kleofas Wieczysty. – To jak najbardziej jest życzenie serca.
- Wiem – odparł Jerzy – ale nie mógłbym żyć nie wiedząc, czy to było tylko życzeniem, czy wolą…
Mały człowieczek podrapał się w głowę.
- Chyba cię rozumiem – powiedział.
Jerzy pokiwał głową.
- Chciałbym… – nachylił się do ucha Kleofasa i coś szepnął.
Mały człowieczek pokiwał głową.
- Tak, to dobre życzenie….Szczególnie, że Wincenty….ale on powie ci wszystko sam. I zostało ci jeszcze jedno.
Jerzy zamyślił się.
- Chciałbym poznać zakończenie ballady – powiedział. – Tej, którą….
Kleofas wstał i otworzył drzwi sieni.

- Boże z ogonem bujnym
Mój Boże z grzywą gęstą
Ja przecież jestem, przecież byłem
Na Twoje podobieństwo.

Nikt by w to nie uwierzył
Nic z tego nie zostało…
Czterokopytny Boże spraw
By umieranie nie bolało…

Jeszcze o jedno Cię proszę
Nim wszystko będzie końcem…
Niechaj na przekór wyśnię sen,
Że galopuję w słońce…

I pędzę wprost w promieni blask
Pękają chmury w niebie
A ja nie czuję więcej nic
I mknę i gnam do Ciebie…”

Dobiegło zza zamkniętych drzwi stajni.
- To wszystko – powiedział mały człowieczek i zniknął.
Jerzy wszedł w ciemność stajni, a konie spłoszone jego obecnością umilkły. Jerzy oparł policzek o ciepłą, delikatną szyję zwierzęcia.
Wyjął z kieszeni trochę pokruszony, zielony opłatek i podsunął otwartą dłoń od miękki pysk.
- Wesołych świąt – powiedział, a koń delikatnie skubnął kołnierz jego kurtki.
Jerzy raz jeszcze spojrzał na ciemną wyspę lasu, uśpioną wieś i dalekie miasteczko.
„Szkoła ” pomyślał. „ Nie widać jej , bo zasłania ją ratusz”
Zamknął za sobą drzwi i wyciągnął się na swoim prostym, drewnianym łóżku. W piecu powoli dopalał się ogień, a w okiennej ramie zachrobotał kołatek.
Dzwonki sań zaśpiewały jasno i czysto w mroznym, przejrzystym powietrzu.. Z końskich nozdrzy unosiły się małe obłoczki pary i Jerzy poczuł, że szron osiadł mu na wąsach. Miejski zegar uderzył równo dziesięć razy a w lesie zaskrzeczała sroka.
W kawiarni panny Madzi, mimo pierwszego dnia Świąt siedziało kilka osób.
Na widok Jerzego Kleofas Wieczysty pomachał ręką, a spora gromadka dzieci wybiegła mu na spotkanie
Przed oczyma Jerzego przesunął się podwójny czerwono-żółty łuk, ale wystarczyło, że zacisnął mocno powieki i ponownie znalazł się w pachnącej czekoladą i piernikami kawiarni.
- Ktoś o pana pytał – powiedziała z promiennym uśmiechem panna Madzia.
- Ktoś z niebieskimi oczyma – dodała Miaulina. – ale bynajmniej nie była to syjamska kotka naczelnika poczty….
- Miałem dziwny sen – zaczął Jerzy i urwał, bo przyszło mu do głowy, że w miejscu, gdzie żyją gadające koty, a białe myszy dostają pod choinkę książki, żaden sen nie wyda się nikomu dziwny..
Wypił filiżankę czekolady i wyszedł na zewnątrz.
- Piękny dzień – powiedział Serek.
Z kieszonki kurtki Serka wyglądała tłusta biała mysz. Miała na sobie włóczkowy spencerek w kolorowe paski, dziewiarski debiut Rudolfiny, która orzekła, że Eulalia Dziobek nie powinna cały czas ślęczeć nad książkami.
- Piękny – zgodził się Jerzy . – Tylko nie wiem, dlaczego biegacie tak samopas ….
Stojący u boku Serka Dominik zachichotał, ale solidny szturchaniec sprawił, ze równie szybko umilkł.
- Mam dla pan wiadomość – powiedział Serek i sięgnął do kieszeni.
Dłuższą chwilę szukał czegoś, aż w końcu wyciągnął garść pociętego na strzępki papieru.
- Nie mam – powiedział, a strzępki papieru posypały się na ziemię niby śnieg.
Eulalia Dziobek żałośnie zmarszczyła nos.
- To TWOJA sprawka ! – wrzasnął Dominik .
- Przepraszam – pisnęła tłusta, biała mysz. – Ja mam po prostu taki odruch….
- Trzeba było gryzć swoje książki ! - dodał Serek i bezradnie spojrzał na Jerzego.
„ Pech” pomyślał Jerzy. „ Trzeba było życzyć sobie, za wszelką cenę…”
- Wstrętna mysz – odezwał się duży, gruby, czarny kot Pacynki. – I pewnie wyjątkowo paskudna w smaku – dodał wspinając się na tylne łapy.
Eulalia Dziobek wydał z siebie przeraźliwy pisk.
- Myszy już takie są – odezwał się Kleofas Wieczysty. – To nie jest do końca wina waszego chowańca…A tak w ogóle co PAN tutaj robi ? – zapytał patrząc na Jerzego. W parku ktoś na pana czeka…proszę się pospieszyć, bo ten ktoś zamarznie na kość.
Jerzy zerwał się z miejsca jak młody koń. Nie pożegnawszy się z dziećmi pobiegł w stronę parku.
Roztrącał ośnieżone gałęzie krzewów, a drobny śnieg sypał mu się za kołnierz.
- Hej-hej ! – zawołał na widok drobnej postaci owiniętej szalem . Postać lekko pociągała nosem i chuchała w zziębnięte dłonie.
- Przepraszam – wydyszał Jerzy. – Mysz zjadła pni list…
- To do niej podobne – uśmiechnęła się pani wychowawczyni i wsunęła rękę pod ramię Jerzego.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Nie gru 16, 2007 22:31

Życzenia serca...
Notak, rozumiem, co miał na myśli mówiąc o pierwszym :) Mądre to i piekne, Caty :) Rzeczywiste pragnienie czy tylko wola jednej ze stron...
Zgaduję drugie :)
A trzecie... przy trzecim sie poryczalam...
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 18 gości