Mole - dom wariatów - Jeszcze jeden okruszek - dla sylwii k.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro cze 06, 2007 23:59

Caty, jak Ty to robisz? Ostatnio coraz częsciej się uśmiecham, a nie płaczę, czytając ten wątek. I tak jakoś mi się robi na sercu... inaczej? Cieplej?
I masz szczególne pozdrowienia od Myśki - takiej właśnie niepozornej, chudej, burej kotki, która mimo ciężkiej choroby odchowała na osiedlu kociaki, zanim trafiła do nas. Myślę, że gdyby umiała pisać, to napisała by to sama, dla Ciebie...
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Czw cze 07, 2007 11:36

Pytasz, jak ja to robię ? Nie wiem. Całe zycie nosiłam w sobie nadmiar emocji, robiąc porządki w sercu pisalam wiersze. trochę inne niz te z pazurkiem. A teraz...prawde mówiąc nigdy nie pisałam TAKICH rzeczy.
I nie wiem dlaczego spotkalo mnie takie wielkie szczęście - myślę, że to jest najpiękniejsze, najbardziej warte dla kogos kto pisze, że wie, dla kogo to robi, i że dzięki tym własnie osobom powstają baje i bajki,, historie i opowieści, i wiersze...że jest "zasilany" dobrymi emocjami, tak więc to również Wasz udzial w tym jest...mniej więcej taki sam jak moje stukanie w klawiaturę czy bazgranie w brulionie na przerwach w pracy, albo na przystankach...własnie dlatego jesli jadę do Krakowa, jade pociągiem. bo mniej zarzuca na zakrętach :D i potem moge odczytac to co napisałam.
Co do opowieści z podwórka przy Łopianowym Polu...chyba się jakiś wstęp należy, i wieczorem bedzie. a teraz ciotka Caty zrobiwszy kilka słoików kompotu z truskawek i żurek z kiełbaską idzie na taras...podumać, wygrzać kości. Mało nie napisałam " pomruczeć ".
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw cze 07, 2007 11:39

Ja bym sie nie zdziwiła że mruczysz, a już na pewno mruczenie doookoła Ciebie trwa 24 na dobe ;)

dedi

 
Posty: 3288
Od: Pt maja 26, 2006 10:39
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Czw cze 07, 2007 13:18

No...i od tego powinno się było zacząć.

Jeśli, tak jak w „Cudownej Opowieści” Selmy Lagerlof udałoby się komukolwiek z Was wsiąść na grzbiet dzikiej gęsi i polecieć trochę na południe, trochę na zachód a potem ciut na wschód zobaczylibyście pod sobą miasto.
Oczywiście od zachodniej strony gęś musiałaby lecieć odrobinę wyżej, bo właśnie tam wybudowano ogromne bloki, takie, w których prawie nikt nikogo nie zna, a wieczorem albo rano słychać każde słowo sąsiada zza ściany. Dlatego w takim bloku bardzo ciężko jest mieć psa albo kota...
Potem, lecąc na wschód trafilibyście nad centrum miasta – okrągłe rondo z klombem czerwonych róż na samym środku, otoczonym pętlą tramwajowych torów. Do centrum można pójść na lody, albo, żeby kupić książkę – jeśli ktoś z Was jeszcze pamięta, że jest coś takiego, jak książka.
A potem należałoby polecieć jeszcze trochę, jeszcze odrobinę na wschód i już można zobaczyć łąki, rozciągające się za miastem, na łąkach staw, zarastający trzciną i sitowiem, z którego dziewczynki na podwórku plota malutkie koszyczki, albo trzepaczki .
Tu gęś mogłaby nieco odpocząć, a Ty mógłbyś zdjąć buty i pobrodzić w złoto-brązowych kałużach pomiędzy sitowiem. Pewnie wypatrzyłbyś żabę, albo ważkę o wielkich oczach, albo matkę-kaczkę ze sznureczkiem dzieci, płynącą przez środek stawu. Z tego miejsca mógłbyś właściwie dalej iść na piechotę , ale zostaw to sobie na pózniej. Teraz gęś już odpoczęła, więc możecie unieść się w górę...
Szary budynek, który widzisz na dole – to szpital, a dalej łąki przechodzą w wyspę ciemnej zieleni. To Łopianowe Pole, które większość dzieci omija, ponieważ boją się złotookich ropuch, zielonych gąsienic, przemykających cicho myszy i pająków. Ale Ty nie boisz się, prawda ?
I dlatego, kiedy dokładnie obejrzysz wszystko z góry wrócisz tutaj, prawda ?
Ale teraz popatrz w dół.
Widzisz domy z czerwonymi dachami ? Dachy lśnią nowością, ale same domy są stare. Wybudowano je zaraz po wojnie, kiedy ludzie bardzo bali się, żeby nie wróciła – więc domy stoją w czworobok, osłaniając pełne zieleni podwórko. Tylko od południowej strony podwórko jest otwarte, bo stoi tam, otoczony kamiennym murem bardzo stary dom, dom, który oparł się wojnie i pewnie dlatego go pozostawiono, myśląc że jest bohaterem. Ale dom wcale nie jest żadnym bohaterem, ocalał, bo był – i nadal jest – domem Czarownicy, a one, jak wszystkim wiadomo, oprócz zamieniania książąt w żaby i karmienia dzieci szpinakiem, znają jeszcze inne, silniejsze czary...Za domem jest kawałek łąki, pośrodku której rośnie ogromny, rozłożysty orzech, który każdej jesieni sypie gradem smakowitych owoców.
Jeżeli trafisz tutaj jesienią możesz nazbierać tyle, ile ci się podoba i zanieść do domu w czapce, albo w kapturze bluzy.
Pośrodku podwórza rośnie stara wierzba. Czarownica powiedziała, że dawno temu wierzby sadzono przy drogach, i że tędy – to znaczy środkiem podwórza, musiała przebiegać droga. Wierzba jest już naprawdę bardzo stara, czasami spadają z niej wielkie, zielone gąsienice, a czasami – tylko jej kwiaty . Pod wierzbą ustawiono drewniana ławkę, pomalowaną na zielono, a o parę kroków dalej – jest trzepak.
Za trzepakiem , schowany za krzewami czarnego bzu stoi śmietnik, a o jego ścianę...porośnięta dzikim winem i bluszczem stoi...nie, nie powiem Ci, co tam jest, bo przecież musisz odkryć coś samemu.
No i w ogóle znajdujesz się na grzbiecie dzikiej gęsi, nad podwórzem.
Domy, jak już mówiłam, są stare. Szare, nie wysokie – dwie klatki schodowe, dwa piętra, a na każdym po trzy mieszkania. Więc możesz policzyć ile rodzin mieszka w jednym domu, oczywiście, jeśli lubisz liczyć.
Jeden dom jest wyższy niż pozostałe – to ten od północnej strony. Ma łukowatą bramę ze stróżówką i pralnią, przerobioną na mieszkanie.
Właściwie kiedy wyjdziesz z bramy to wystarczy parę kroków, abyś doszedł do szkoły lub na pobliski Plac Zabaw.
Ale Plac Zabaw – to już zupełnie inna bajka..
Plac Zabaw możesz obejrzeć sobie tylko z daleka, podczas gdy ogląda cię czujne oko kamery.
Za szkoła , otoczone kolorowym ogrodzeniem wyrosło całkiem niedawno osiedle luksusowych apartamentowców, gdzie z okien sterczą anteny satelitarne, popiskują alarmy samochodowe , a melodyjki telefonów komórkowych przypominają, \że pozostało niewiele czasu do spotkania w biurze, albo, że public relations oczekuje w umówionym miejscu o umówionej godzinie.
A gdybyś chciał odwiedzić kolegę, który tam zamieszkał, pan ochroniarz najpierw zapytałby cię o wszystko, a potem, sprawdził, czy nie masz w kieszeni scyzoryka, i na nic nie zdałoby się tłumaczenie, że scyzoryk służy do wycinania łódek z kory, albo do dzielenia jabłka na kilka części, jeżeli na ławce pod wierzba jest was kilkoro – a jabłko jest tylko jedno.
Zawróćmy więc, i zrób jeszcze jedno koło nad podwórkiem. Spójrz – pod ściana pralni jest coś, co z wysoka wygląda jak kolorowe guziczki. Gdybyś poczekał do wieczora, przekonałbyś się, że to kocie miski.
A gdybyś przestał się choć na moment spieszyć mógłbyś poznać dzieci z podwórka.
Naprawdę chcesz ? Przez moment wydawało mi się, że pomyślałeś o nowej grze komputerowej, której wszystkie etapy trzeba przejść do końca, i to jeszcze dzisiaj. Wybacz.
Oczywiście, że najpierw powinieneś powiedzieć w domu, że wychodzisz...najlepiej napisz „ Mamo, jestem na podwórku przy Łopianowym Polu, i na pewno zdążę na kolację”.



A jak nie wierzycie, że jest takie podwórko... ja się na nim wychowałam, i moge każdego tam zabrać.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw cze 07, 2007 13:41

Wierzę, że jest! Mam zaklaskać? Klaszczę i klaszczę, bo bardzo wierzę, że jeżeli jest jedno, to będzie ich więcej i więcej :-D
Obrazek

Blusik

 
Posty: 3712
Od: Czw lut 22, 2007 22:29
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw cze 07, 2007 13:55

Blusik - :D .
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw cze 07, 2007 19:11

Dzień był taki upalny, że podeszwy tenisówek kleiły się do asfaltu, stary pręgowany kocur z postrzępionymi uszami leżał w kępie łopianów jak nieżywy i tylko parę razy ostrzegawczo kłapnął zębami, gdy jakaś zaaferowana polna mysz przebiegła zbyt blisko jego pyska.
A kota Czarownicy – jako, że był czarny – w ogóle nikt nie widział od rana.
Lody prawie natychmiast zamieniały się w zupę lodową i tylko woda mineralna wyjęta z lodówki, albo z piwnicy była zimna, jak przystało.
Na ławce pod wierzbą siedział Brudny Harry Potter , który, mimo czystego podkoszulka stracił wszelką szansę na pozbycie się swojego przezwiska , i czytał książkę.
Mały kociak z pralni bawił się rączką skakanki, która zostawiła na ławce Magda, a na gałęziach akacji leniwie gruchały gołębie.
Czarownica pokazała się raz czy dwa w ogródku , a do doktora Ambrożego trafił jeden Bardzo Rasowy Pies, którego przez pomyłkę pozostawiono na balkonie i zaszkodziło mu słońce.
- A ci ze strzeżonego to w ogóle drzew nie mają, tylko takie maluśkie – zagadała pani Stasia mijając starszego emeryta z parteru.
- A kto nie pozwolił drzew wyciąć, co ? – starszy pan otarł czoło kraciastą chustką i jeszcze chwilę pogadał z panią Stasią o nowej pani, która uczyła w szkole przyrody , a o której bardzo mądrze mówiono, że buduje w dzieciach świadomość ekologiczną.
Harry zamknął książkę i pomyślał, że nic a nic nie czuje, żeby cos się w nim budowało, i poszedł sprawdzić, która jest godzina, bo o wpół do czwartej miał odebrać rodzeństwo z przedszkola.
Upał zelżał koło piątej, kiedy słońce zaczynał zbliżać się do dachów z czerwonej dachówki.
Na podwórku pojawił się najgrubszy, najmądrzejszy, najchudszy i Magda z Krecią.
Magda rozłożyła na trawie kraciasty koc i posadziła na nim Krecię. Położyła obok pudełko glinki i usiadła na samym skraju ławki.
Uliczką przeszła pani od przyrody z talerzykiem pełnym ciasta z truskawkami. Najgrubszemu z przyzwyczajenia zaburczało w brzuchu, ale szybciutko pomyślał o Liczbie i wszystko wróciło do normy.
Pani wesoło pomachała im ręką i zadzwoniła do furtki małego domku. Czarownica miała sobie dzienny, biały szpiczasty kapelusz i powitała panią całując ją serdecznie w oba policzki.
A za chwilę przed ławką pojawił się najsilniejszy. Pochylił się, aby złapać oddech i wysapał :
- Słuchajcie, jednak wyjdzie na moje !
- Na twoje co ? – zapytał najmądrzejszy .
- Ot co – najsilniejszy wyjął z kieszeni główkę czosnku
Najmądrzejszy postukał się w czoło, ale najsilniejszy podniósł do góry rękę.
- Czekajcie – wydyszał. – Zaraz wam wszystko opowiem.
Po czym dzieci dowiedziały się, że najsilniejszy zasnął na ławeczce obok domku Czarownicy i obudził się , kiedy zadzwonił dzwonek. Zobaczył panią od przyrody, z talerzykiem ciasta. „To na pani sabat, pani Marianno” powiedziała pani, a wtedy Czarownica wycałowała ją i powiedziała „ a może pani do nas przyjdzie ? Nie jest nas dużo, ale będzie Ambroży...macie tyle wspólnych tematów.”
-= I co ? – najmądrzejszy aż poczerwieniał z podniecenia. – Powiedziała, że przyjdzie ?
.Najsilniejszy pokiwał głową.
- Powiedziała. I jeszcze Czarownica dała jej maść.
- Maść Czarownić ? – wykrzyknął najmądrzejszy. – Naprawdę dała jej maść ?
- No przecież na sabat się lata i trzeba się przedtem nasmarowć maścią – powiedziała Magda.
- Ale nie dla niej. Dla pani Joli.
Oczy Magdy zrobiły się wielkie jak spodki . Żeby pani Jola...pani Jola, która waży chyba ponad sto kilo latała na miotle ?
- Ale by to musiała być miotła – zaśmiał się najgrubszy, zupełnie jakby czytał w myślach Magdy.
Najmądrzejszy spojrzał w stronę małego domku.
- A nie mówiły, o której ten sabat ?- zapytał.
- Mówiły tylko, że wieczorem – powiedział najsilniejszy , chowając czosnek do kieszeni.
Podwórko powoli pogrążało się w zielonym cieniu. Mała siostra Harry`ego napełniła kocie miski i parę razy obiegła dokoła klomb.
Ze słońca pozostał już tylko maleńki kawałeczek ponad Łopianowym Polem.
W drzwiach stróżówki zgrzytnął klucz i wysoka postać otulona peleryną wyszła z bramy kierując się w stronę małego domku.
A tuż za nią wzdłuż żywopłotu skradało się kilka niedużych, przygarbionych figurek.
Kiedy furtka domku Czarownicy zamknęła się za pierwszy gościem, dzieci wdrapały się na dach śmietnika, skąd widać było cały ogród Czarownicy.
Pod okazałym krzakiem bzu stał długi wąski stół, na którym Czarownica rozstawiła talerzyki i szklanki. Pomiędzy nimi ustawiła świeczki, których płomyki delikatnie kołysały się na wietrze.
Po chodniku zastukały obcasy – to nadchodziła pani od przyrody niosąc w ręce wiklinowy koszyk .
- Ciekawe, czemu nie przyleciała ? – szepnęła Magda, ale najmądrzejszy wytłumaczył jej, że przecież jej się nie opłaca, bo mieszka blisko.
- A tamte...- zapytał najsilniejszy. – Gdzie one będą lądować ?
- Na śmietniku – zaśmiał się ponuro Harry, a najsilniejszy sprawdził, czy główka czosnku jest na swoim miejscu.
Pani od przyrody otworzyła koszyk i wyjęła z niego parę salaterek i duży półmisek.
- Ale naprawdę, nie trzeba – broniła się Czarownica
Najgrubszemu zaburczało w brzuchu.
Magda spojrzała w niebo. Nad podwórkiem zapaliła się jedna mała blada gwiazdka. Ale jakoś nikt nie nadlatywał. Za to w bramie odezwały się wesołe głosy i po chwili dzieci zobaczyły kilka niedużych, drobnych postaci , najwyrażniej zmierzających w stronę małego domku.
Jedna z nich opierała się na lasce , a druga....niosła w ręce miotłę ! Inne szły nieco z tyłu podziwiając klomb, na którym, rozgrzany słońcem pachniał dziki tytoń.
- Pewnie zepsuła się po drodze – szepnął najmądrzejszy śledząc wzrokiem zgarbioną postać z miotłą.
- Szkoda, że nie przyleciały – westchnęła Magda.
- A...niby kto to miał przylecieć ? – rozległ się tuz za plecami dzieci znajomy, zgryzliwy głos.
Kot Czarownicy wygiął grzbiet i prychnął, a prychnięcie zabrzmiało jak śmiech.
- J..jjak to kto ? – zająknął się najgrubszy. – te...no, te czarownice...
Czarny kot jednym susem znalazł się na kolanach najgrubszego.
- Czarownice ? – zasyczał i ostrzegawczo uniósł prawą łapę. – Myślisz, że wolno obrażać ci te miłe panie ? No po prostu jestem zbudowany...miałem o tobie lepsze zdanie...
Prychał i fuczał tak głośno, że Czarownica podeszła do murku i spojrzała na dach śmietnika.
Nie zdziwiła się ani trochę widząc na nim swojego mota, za to zdziwiła się bardzo widząc obok kilkoro dzieci.
- A wy co tu robicie ? – zapytała.
- My...my tylko...- najmądrzejszy nagle zaczął zachowywać się jakby był najgłupszy.
- My...bo my...- powtarzał w kółko.
Czarownica otworzyła furtkę.
- Najlepiej będzie, jak wejdziecie do środka – powiedziała.
Najsilniejszy ścisnął w ręce czosnek, najgrubszy pomyślał o zawartości salaterki, Magda schodząc na dół podrapała sobie kolano, a Harry poczuł dreszczyk emocji.
- No proszę – doktor Ambroży uśmiechnął się promiennie. – moi mali przyjaciele...
A pani od przyrody przyniosła z domku rozkładane krzesełka.
- Siadajcie – powiedziała Czarownica. – Jeśli nie nudzi was towarzystwo starych wiedzm...
- I wampirów – dodał doktor Ambroży patrząc znacząco na najsilniejszego.
Pani od przyrody nałożyła na każdy talerzyk porcję sałatki i każdemu z dzieci podsunęła chleb. A doktor Ambroży nalał do szklanek soku.
A potem przyszła kolej na ciasto z truskawkami i makaroniki, i konfitury ze spiżarni czarownicy.
- To moje przyjaciółki – powiedziała Czarownica do Magdy. – znamy się jeszcze ze szkoły, z czasów, gdy byłyśmy takie małe jak ty. A dzisiaj...no cóż, mamy po sto lat , ale tak naprawdę to nie zmieniłyśmy się.
Magda uśmiechnęła się do siedzącej naprzeciw starszej pani i wyobraziła sobie, małą dziewczynkę z warkoczykami.
A przy stole toczyła się Ważna Rozmowa. Doktor Ambroży odpowiadał na pytania, a pani od przyrody zapisywała różne rzeczy na kartce. Mówiono o chorym rudzielcu, o burasie bez ucha, o kociętach, które znowu pojawiły się w parku
- Proszę pani...- szepnęła Magda .
Pani od przyrody spojrzała na Magdę i uśmiechnęła się.
- Ja mogę pokazać gdzie są te kocięta – wyrwał się najgrubszy, który co rano , razem z Liczbą biegał w parku.
Staruszka, ta sama, która przyniosła ze sobą miotłę, pogłaskała go po głowie.
- Jakie dobre dzieci – powiedziała spoglądając na Czarownicę. – Zupełnie jak sto lat temu...
Kiedy dzieci wychodziły z domku Czarownicy było już bardzo ciemno. Przy stole pod bzem dalej trwała rozmowa i śmiechy, bo Czarownica, gdy tylko furtka zamknęła się za dziećmi, przyniosła ze spiżarni porzeczkowe wino.
Podwórko, pogrążone w mroku wyglądało jak baśniowa kraina. Rozczochrana wierzba rzucała na chodnik czarne cienie, pomiędzy kwiatami na klombie błyszczały kocie oczy, a z pobliskiego parku dolatywało pohukiwanie sowy.
- A dla mnie i tak wszystko jest niejasne – powiedział najsilniejszy.
- Nic nigdy nie jest jasne – powiedział najmądrzejszy.
- Myślę, że dopiero teraz zaczęły spotkanie – powiedział Harry. – wiedziały o nas i chciały się nas pozbyć.
Magda obejrzała się za siebie. W domku z ogródkiem ktoś nastawił cichą muzykę.
- Zajmiemy się tym jutro – powiedział najmądrzejszy i szeroko ziewnął.
I w tej samej chwili nad głowami dzieci coś zaszumiało, załopotało i znikło między koronami akacji.
- Lecą ! – wykrzyknął stłumionym głosem Harry , a cos upadło prosto do jego stóp.
Najsilniejszy schylił się i podniósł z ziemi pachnący korzeniami pierniczek w kształcie serca.
Najmądrzejszy obejrzał go i podzielił na pięć części. I chociaż pierniczek wydawał się być nieduży wystarczyło dla wszystkich, a Magda schowała nawet część swojego kawałka dla Kreci.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw cze 07, 2007 20:56

ach... :love: :love: :love:

Patr77

 
Posty: 2341
Od: Wto wrz 12, 2006 0:05
Lokalizacja: Ottawa/Poznań

Post » Czw cze 07, 2007 23:05

Przeczytałam dzisiejszą bajkę, spojrzałam na zegar w kompie: 00:00.
:D
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Pt cze 08, 2007 6:44

Z Twoim nickiem tylko na sabat...( a ta maść to była na bolące stawy :P )
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pt cze 08, 2007 9:28

Wiecie co? Mieszkam na osiedlu, które jest znacznie młodszą kopią tego podwórka, które opisała Caty. I tylko dom jest jasnokremowy, nie szary, a podwóreczko niesamowicie kolorowe i ukwiecone. A przed oknem rośnie orzech. Okoliczne domy są szare, jeszcze przedwojenne, a mój i sąsiednie wybudowano dość niedawno, kilkanaście lat temu. Wcześniej w tym miejscu były działki, dlatego jest ten orzech i kilka trochę zdziczałych jabłonek. Szkoda tylko, że Czarownicy nie ma...

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt cze 08, 2007 10:13

Jak to nie ma? Przecież Ty jesteś!
Obrazek

Blusik

 
Posty: 3712
Od: Czw lut 22, 2007 22:29
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt cze 08, 2007 10:23

A Drakulę może zastąpić wetka, która ma lecznicę na drugim końcu osiedla, tuż koło mojej ulubionej kawiarni. A jeszcze lepiej - mój domowy wet.
Ostatnio postraszyliśmy psa sąsiadki (strasznie wścibskiej baby), że za obszczekiwanie nas dostanie Kuj na uspokojenie. Ale to nie jego wina, że nie jest mądrzejszy od swojej opiekunki.

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt cze 08, 2007 10:38

Maria Lewowska pisze:A Drakulę może zastąpić wetka, która ma lecznicę na drugim końcu osiedla, tuż koło mojej ulubionej kawiarni. A jeszcze lepiej - mój domowy wet.
Ostatnio postraszyliśmy psa sąsiadki (strasznie wścibskiej baby), że za obszczekiwanie nas dostanie Kuj na uspokojenie. Ale to nie jego wina, że nie jest mądrzejszy od swojej opiekunki.


Ależ Kochanie...spojrz na liczbę twoich postów....co za LICZBA !!! Uważaj, bo zaraz znajdzie się jakas Specjalna Komisja do Walki z Czarownicami... / 666 :roll: /
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pt cze 08, 2007 10:50

Ojeeej... jak mogłam tego nie zauważyć :?: :?: :?:
No to rozpoczynamy kolejne 666 postów :)

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 41 gości