Hannach12, jak ja zazdroszczę plaży i morza i wiatru i piachu, a co tam, że chłodno...
Od pięciu lat, poza czterodniowym wypadem do Sarbinowa, w którym się zakochałam, nosa z domu nie wysunęłam, nie zostawię kotów pod byle jaką opieką a innej nie mam i tak już zostanie. Nasze morze ma swoje uroki zawsze, te mewy, te wydmy, ten zapach, ech, marzenia...
A u nas dzisiaj rano upał, co znaczyło, że chory Mić nie będzie jadł, ale za to będzie się ślinił i rzeczywiście biegam z wacikami i maściami cały dzień, podsuwam najwymyślniejsze kąski pod pysio, a on nie..., może później
Teraz natomiast zawiało, zamiotło, popadało, a Micio chce mieszkać w przyziemiu, skąd wyprowadzili się sublokatorzy. Więc wyniosłam kuwetę, miseczki, włączyłam kaloryfer, bo tu chłodno i kocio zadowolony sobie przysypia. Pewnie i ja tu z nim pośpię dzisiaj, żeby się czuł bezpiecznie.
No i takie nasze bytowanie, ale dajemy radę.
Ma się od jutra ochłodzić, to dobrze.
Wtedy jemy.