Juz jest

Panna Brudne uszy

Odebralismy ja dzisiaj o 11.00, biedactwo chyba wiedzialo co ja czeka bo byla nieziemsko przerazona i schowala sie do biurka... Hodowcy byli w szoku i az im bylo glupio bo nam mowili wczesniej ze ona taka odwazna... Ale nic to, 900 km bylo przed nami wiec wpakowalismy ja wspolnymi silami do transportera i w droge. Nawet jej nie obejrzelismy bo po prostu sie nie dala...
Droge przejechalismy blyskawicznie, w 7 godzin z kawalkiem i przed 19.00 bylismy w domu. Salsa spotkala Cali na schodach w transporterze i nasyczala na nia oczywiscie.
Ja wymyslilam (bo obie Panie hodowczynie powiedzialy zeby mala na kilka dni odizolowac w odzielnym pokoju az sie do nas przyzwyczai), ze wstawimy jej druga kuwete i miski do mnie do biura i TZ tam z nia bedzie spal.
Wyciagnelismy ja z transportera i oczywiscie od razu czmychnela pod lozko. Ale Salsa zaczela miauczec z drugiej strony drzwi i to mala zaciekawilo wiec szybko wypelzla. Okazalo sie ze jest mega miziakiem i przytulakiem i mruczy jak traktor

I ze obie panny miauczaly po dwoch stronach drzwi wiec stwierdzlislmy ze nie ma co, tylko trzeba je zapoznawac

Salsa na nia syknela pare razy, pare razy walnela z liscia ale mala nic sobie z tego nie robi i tez ja wali

A najlepsze bylo to, ze mala poszla zwiedzac dom za Salsa i rabnela jej kupe do kuwety
Sytuacja na chwile obecna - my lezymy w lozku a dwie wariatki galopuja po przedpokoju i naszej sypialni i od czasu do czasu na siebie sycza a poza tym to chyba sie dobrze bawia

Mala wie dokladnie jak sie zachowac i za kazdym razem jak Salsa jej chce przywalic to sie wywraca na plecy. Zobaczymy kto przezyje noc i rano bedziemy liczyc rany rwane i szarpane
Nie wiem czy to co napisalam ma w ogole sens ale jestem totalnie padnieta... Zdam relacje z postepow jutro
O, wlasnie pofrunal moj stojak z bizuteria... Ech...
A, i jeszcze nie napisalam ze mala pojadla troche suchego i wode tez juz pila.